No i się stało - wreszcie po kilku latach pałowania coś zaczęło dzwonić w tłumiku = strasznie mnie to denerwowało , więc mała operacja i Pan Stachu wytargał bebechy i zaspawał pustą puszkę.Może i fajnie tylko ogień z rury idzie o odgłosach już nie wspomne , komendant mi coś wspominał o anonimowych donosach, że jakiś palant po nocy bez tłumika jeździ. W serwisie 1600zł sama końcówka bez osłon tuningowanego nie chce = za głośny. Ale od czego ma się kolegów załatwiłem tłumik z Griza 660 tylko teraz pytanko czy po małych przeróbkach nie będzie problemów z wydaleniem spalin oraz samą jazdą > Jeśli ktoś miał już podobny problemik to proszę coś skrobnąć -dziękuję.

Jak nie ograniczysz w jakiś sposób wylotu (czyt nie zawezisz bardziej niż fabryczny) to powinno być ok...ALE - ponieważ jest to tłumik o większej przepustowości (660) to niewykluczone ze bedziesz musiał przeregulować gaźnik

Mialem identyczny problem. Zewnetrznie tłumik jak nowy w srodku kupa latajacej blachy.
Moj nadworny mechanik rozciął go na pół pooglądał... potem dwa dni myślał...i kazał kupić.... dwa tzw "gwizdki" od garbusa ( koncuwki tłumika- rurka stalowa dlugosci ok. 15 cm z wieloma wywierconymi dziurkami w srodku, podobno to daje charakterystyczny gwizd w garbusie i dziala ptłumiaco/przyciszajaco) po 13 zł sztuka. Wspawał, połączył, zaspawał z powrotem tłumik.
Działa do dziś (1,5 roku).

W moim przypadku odciąłem tłumik z tyłu w poprzek i wyciągnąłem bebechy - znaczy Pan Stachu wydłubał śrubokrętem , tak więc rekonstrukcja jest niemożliwa. Ale mam pewien plan , zobaczymy jak zadziała. Dzięki za porady