Witam,

Parę dni temu, podczas jazdy, mój Raptor z 2008r. dostał ogromnych drgań. Natychmiast się zatrzymałem i gdy już próbowałem odpalić, był tylko strzał i koniec przygody ... Mechanik rozebrał silnik, i okazało się, że wałki stabilizujące uderzyły w korbowód. Dostały także kartery.Koszt naprawy wyniesie ok.3k (nie licząc karterów, bo pomysł był aby wstawić jakąś tuleje i wbić w nią łożyska które maja teraz delikatny luz ale raczej temu bym nie zaufał) i oczywiście uszczelki + inne drobnice które też by dodały sporo kwote.. Licząc oczywiście oryginalne części żadne zamienniki nie wchodzą w gre. Czy waszym zdaniem kupić cały silnik i to co z mojego zostało, zachować na zapas ? Silnik pracował bardzo dobrze nie brał oleju mocy nie ubyło i nic nie stukało zapalał bez żadnych problemów. Może ma ktoś lub zna kogoś kto ma silnik w dobrym stanie i rozsądnych pieniądzach? Szukając po portalach to rozbieżność jest duża od 4 do 8 tys.

Czy kupując cały silnik który miał już zapewne kilku właścicieli albo i kilkunastu, jaka jest szansa, że nie ma w nim zamienników, 5% czy 7 % ?

Heh w sumie masz racje, szansa jest i to pewnie b.duża. Oczywiście przed zakupem poprosiłbym o wszystkie informacje i gwarancje, na potwierdzenie słów sprzedającego bo zrobić "na sztuke" i sprzedać silnik, to i ja mogę tak zrobić ale nie chce. Stąd też moja nadzieja w forum (wierze w uczciwość użytkowników), że znajdzie się może ktoś kto ma zbędny cały oryginalny silnik.

A ja się zastanawiam co takiego się mogło stać że wałek balansowy zderzył się z korbowym bo konstrukcyjnie to niemożliwe

Dla mnie to też zagwostka. Ale pokazywał mi wyszczerbienia na obu wałkach i korbie. Widać też było, że silnik był rozbierany wiec było już coś w nim grzebane ...