No i niestety mam kłopot. Zastosowane przeze mnie dorabiane drążki kierownicze się nie sprawdzają. Nie wytrzymują główki cięgieł, ani w kombinowanych osłonach, ani odkryte. Oryginalne końcówki miały luz również zbyt szybko. Zamienniki All Balls jeszcze prędzej.
Końcówki pokazane trzy posty wyżej są od Forda, ale nie ma z lewym gwintem. Robi się klops.

-- dodano 13.07.2017 09:35 --

Czasu się robi mało. W następną sobotę wyjazd. Muszę rozwiązać problem do tego czasu. Po przewertowaniu internetu, wychodzi na to, że kupię nowe drążki od Bashana czy innego Shinreya. Tylko jeszcze muszę dokładnie się temu przyjrzeć.

-- dodano 13.07.2017 10:07 --

No dobra, to inaczej. Nie ma co kombinować przed wyjazdem. Na eksperymenty przyjdzie czas. Główki cięgieł wystarczają na około 1000 kilometrów. Kupiłem przed chwilą dwa komplety, czyli 8 sztuk, za 57 zł z przesyłką. Pobawię się na Mazurach z inną formą zabezpieczenia i przejeździmy urlop na takim rozwiązaniu. Po wakacjach pomyślę nad tym poważniej.

Do zrobienia:
- sprawdzenie łożysk kół, hamulców i zawieszenia
- dokładna kontrola prawego tylnego zacisku - piszczy hamulec
- sprawdzenie lewego tylnego przeguby zewn. stuka przy skręcaniu, nową półoś już mam
- olej w silniku wymienię przy 13.000 kilometrów. poprzednio był przy 11.700, filtr kupiony
- płukanie filtra powietrza
- ustawienie świateł, LED bije za wysoko
- wymiana końcówek drążków kierowniczych i wykombinowanie czym je zabezpieczyć
- wypadałoby wyjąć gaźnik i poszukać dlaczego mi pojazd zgasł dwukrotnie podczas ostatniej wyprawy
- uzupełnienie brakującego kapturka na korku paliwa
- demontaż zbiornika wyrównawczego płynu chłodniczego, na dole się poci
- odkręcić obudowę licznika i złożyć ponownie, jest jakoś krzywo
- wymienić świecę zapłonową
- rozwinąć i nasmarować teflonem linę od wyciągarki, sprawdza się to doskonale

Na koniec na spokojnie zrobić listę co mam ze sobą zabrać i tutaj opalarka będzie na pierwszym miejscu tym razem

No dobra. Quad na lawecie. Spakowałem raczej wszystko. Jutro jedziemy w podróż i znowu będzie zabawa
Trzymajcie kciuki

-- dodano 21.07.2017 08:22 --

Wczoraj podczas przygotowań zdjąłem koła i hamulce są jeszcze ok. Najciekawsze jednak jest to, że końcówki drążków, które przekreśliłem są jeszcze w całkiem dobrej kondycji. Za luz jest odpowiedzialna jedna tuleja wahacza. Ciekawe, że wszystkie inne trzymają doskonale, a ta jedna padła. Jest zatem jak trzeba

Robię mały przegląd.



Filtr jeszcze nie taki zły, ale poszedł do kąpieli.



Jest niestety poprzeszywany źdźbłami traw, które mogą przejść dalej. Potraktowałem go jeszcze odkurzaczem przed napyleniem oleju.

Przy demontażu airboxa, okazało się że nie dokręciłem przy poprzednim serwisie opaski zaciskowej na króćcu przed gaźnikiem. Przejeździłem tak sporo kilometrów. To był pewnie powód ostatniego parskania quada podczas wyprawy do Treblinki.

Była okazja, to zakręciłem paliwo



i wyjąłem gaźnik. Cały czas niestety z niego cieknie.




Zdjąłem komorę pływakową i wszystko posmarowałem silikonem odpornym na benzynę. W każdym razie mam taką nadzieję



Wykręciłem świecę zapłonową i założyłem nową.



Stara wygląda do kitu. Nie znam się na tym, ale zmniejszyłem dawkę paliwa w gaźniku, przez obniżenie iglicy o jeden ząbek. Może będzie lepiej.

Potem wszystko poskładałem i założyłem umytą obudowę filtra powietrza.



Złożyłem ją również na silikon.



Na koniec odkręciłem prawy przedni wahacz i wkleiłem jeszcze raz tuleję, która się poluzowała.



Wymieniłem też jedną końcówkę drążka (5,5 zł za sztukę, wytrzymującą ponad tysiąc kilometrów).

Dolałem szklankę oleju do silnika, umyłem quada i jest przygotowany na jutrzejsze rajdowanie.

Testujemy. Iglica musiała wrócić do pierwotnego ustawienia.

A teraz taka roszada. Nie mam kapsla na korku paliwa. Sam popsułem.

Cały dzień prawie pada, a teraz zaciągnęło się na dobre.
Pobawiłem się troszkę w garażu.
Sprawa korka rozwiązana. Zatyczka kołka do tapicerki, koszulka termokurczliwa z klejem i opalarka. Zrobiłem sobie trzy kapturki na korek paliwa

Melduję, że maszyna jeździ koncertowo. Pierwsza wyprawa na Mazurach zaliczona. Uwag nie ma.

Przed wyjazdem odkręciłem dzisiaj lewy podnóżek i zbiornik wyrównawczy płynu chłodzącego. Jakiś czas temu było pod nim mokro i nie wiem czy to wyciek czy coś innego. Dwa dni temu dolewałem płynu do poziomu max, a dzisiaj było ledwo na danie. Niepokoję się, że padła uszczelka pod głowicą. Od razu powiązałem to z epizodem kiedy zgasł mi silnik podczas wyprawy do Treblinki. W każdym razie zbiornik umyłem i wypłukałem, płyn uzupełniony. W chłodnicy było pod korek.
Pojechałem na kolejny oes. Tym razem Św. Lipka, Reszel i Gierłoż. W drugiej połowie drogi maszyna zgasła. Zapaliłem silnik ze ssaniem i gazem, i pojechałem dalej. Po kilku kilometrach to samo. Nic tym razem jednak nie pomagało. Silnik nie chciał zaskoczyć. Wyglądało na brak paliwa. Moje podejrzenia padły na korek zbiornika. Trafiłem pd razu. Kiedy go odkręciłem, usłyszałem syk. Maszyna zapaliła prawie od razu. Trzeba go będzie wymienić. Widocznie kulka lub zaworek w środku, odpowiadające za odpowietrzanie, się zużyły. Kiedy ustaliłem, że nie ma żadnej innej usterki, pędziłem dalej jak struś



Jutro wielkie czyszczenie maszyny. Było mokro i na quadzie mam pół worka nasion i różnych takich. Kratka chłodnicy zaklejona na amen.
Muszę też sprawdzić oleje w dyfrach.

Będzie co dzisiaj myć, oj będzie

Po zdjęciu kratki chłodnicy, siatka jest zabita całkowicie.



Pod oryginalną osłoną założyłem dodatkową i dzięki temu chłodnica prawie nie odczuła trudów podróży.

Kolejne etapy płukania z Dimerem.




Cały dzień pada na Mazurach.
Z quada wypłukałem ze dwa worki pozostałości po wczorajszym wyjeździe





Płynu w zbiorniku raczej nie ubyło. Zastanawiam się jak jeszcze sprawdzić kondycję uszczelki pod głowicą.

Ja uzywam a autach http://allegro.pl/tester-szczelnosci-us ... 35da646bf8
Co prawda z adapterami do zbiorniczkow ale jak dla amatora do powinno ci wystarczyc

Dzięki. Ciekawy patent. Zadzwoniłem do kolegi. Ma w warsztacie jakieś urządzenie do tego. Tymczasem będę jeździł. Po powrocie zawiozę quada do warsztatu.
Dzisiaj lało prawie bez przerwy. Nie miałem ochoty na jazdę. Wszystko się wtedy klei do maszyny. Mycie zajęło mi ponad godzinę, a i tak w wielu miejscach znajduję badyle.
Po wczorajszym błocie założyłem dwie zewnętrzne końcówki drążków. Wewnętrzne tymczasem są dobre. Przy okazji wpadłem na nowy pomysł jak je zabezpieczyć. W jednym kole padł klocek hamulcowy i okładzina właśnie się przykleja.
Lewy tył, nierówno ściera klocki i prawdopodobnie trzeba będzie rozebrać zacisk. W prawym natomiast klocki są znacząco cieńsze. Tutaj też puścił klej w dyferencjale. W pół godziny wyjąłem półoś i złożyłem z powrotem. Teraz wysycha. Jutro założę tylko zacisk z nowym klockiem z przodu i ustawię zbieżność.
Po południu jazda na oes zachodni

Aha, zapomniałem zajrzeć do dyferencjałów. Jutro zerknę czy jest w nich olej. Właściwie, to można już wymienić olej w silniku, bo mam na budziku prawie 13.000 kilometrów

W quadzie zrobiłem przegląd olejowy. W dyfrach jest ile trzeba, w silniku wymieniłem. Przebieg prawie 13000 kilometrów

Wczoraj skontrolowałem klocki hamulcowe. Z tyłu lewe są bardziej wytarte niż prawe. Popracowałem zaciskami na przemian je wysuwając i wpychając. Oczywiście je taką operacją zapowietrzyłem, ale mam patent jak sobie z tym poradzić w pojedynkę. Kłopot był tylko z obwodem hamulca nożnego. Ręczny na kierownicy działa bez zarzutu. Zamieniłem klocki na osiach i podkręcałem jak należy.
Dzisiaj jadę na Mrągowo. Od dwóch godzin pada. Będzie mega zabawa na błotnistych drogach

Kolejna setka przejechana.



Takie trzygodzinne wypady są doskonałe. Praca maszyny doskonała. Żadnych uwag. Jedno pieprznięcie lewą podłogą w kamień. Raczej bez szkód.



Było bardzo dużo wody i prawdopodobnie przepłukałem wszystkie pozostałości z ostatniego wypadu.

Trzynaście tysięcy na liczniku za nami.



Niedługo przekroczymy 400 mth