A ja właśnie zdecydowanie wolałem założyć osłony na wahacze bo u mnie po roku nie wyglądały już za dobrze - poobijane i porysowane prawie bez farby ochronnej, zaczynały korodować. Żałowałem, że nie założyłem ich od nowości. Tak czy inaczej, najpierw doprowadziłem wahacze do porządku a potem założyłem osłony. U mnie raz zsunęła się manszeta bez osłon i raz z osłonami - więc na razie 1 -1

Ja mam narazie setup taki jak opisał Sanol - metalowe osłony pod ramą, a na wahaczach fabryczne plastiki. Ale nie uważam, żeby to było idealne rozwiązanie.
Jak będzie opcja z podestami (Krecik czekam na hasło od Ciebie) to zakładam kompletną.
Kilka razy zdarzało mi się wyciągać spomiędzy wahacza, a plastikowej osłony grube gałęzie, które się nabiły i tarły o manszety. Nie wykluczam, że może się zdarzyć sytuacja że gałąź pójdzie od dołu i rozerwie manszetę.

Sanol może by jakieś większe otwory w dolnej części osłon wyfrezować żeby syf spływał.
Też się nad taką opcją zastanawiam .

też o tym myślałem.. Ale pamiętaj, że to działa w dwie strony. Raz że łatwiej będzie spływał a dwa że też łatwiej i w większej ilości będzie się dostawał

ściągam całkiem i zobaczę jakie będą tego efekty....na razie 5:0 dla manszet 1500 KM z tego 1100 w RO po "lekkim" terenie bez naprawy


też racja.

Na rozerwane manszety nie ma reguły!
Przelatałem 2000km i nic , a przez następne 30 km dwa razy mi strzeliła !
Jednego jestem pewien - katem manszet są stosy suchych patyków o przekroju od 2 do 5 cm. Podczas najechania na taką stertę robi ona spustoszenie pod quadem.
Niestety niekiedy nie ma innej opcji...

zgadza się!!

do tej pory w innych quadach nie potrzebowałem osłon wahaczy i miałem spokój z manszetami, do ping-ponga większość zaleca od razu zakładać osłony bo..
urwiesz wahacz, bądź rozwalisz manszetę itp.
lobby jakieś czy co ?

Jak na razie widze za dużo wad a za mało zalet tych osłon

p.s.
byłem u szamana, potem zaglądnąłem do Harrego z Tybetu nakazali ściągnąć i pech ma mnie opuścić.....