witam wszystkich miłośników quadów
osobiście używam eigera 400 i to już drugi, którego utopiłem. Co do pierwszej przygody z rzeką to obyło się bez większych problemów, wymiana oleju, i trochę wysokiej temperatury i było oki. Co do aktualnego utopienia, bo ciągle jestem na etapie przywracania do stanu 'z przed' to powiem tak:
Pod Eigerem pękła kra, o tyle szczęśliwie ze nie było głęboko i zanurkował tylko po kufer, jakieś 15 cm poniżej wlotu powietrza, woda zalała filtr powierza, i wszystko co za tym idzie. Niestety wyciąganie trwało ponad 2 godziny i zostało zalane wszytko co się da.
ale powracając do tematu reanimacji,
wymiana oleju - kilkakrotnie
suszenie filtrów, siedzeń, wstępne płukanie gaźnika. wydaje się być ok, jazda po opłotkach jak najbardziej udana.
Postanowiłem wyjechać na rekonesans po powodziowy, ujechałem może kilometr i silnik zaczął się dławić, tracić moc i w ogóle załamka,
okazało się ze w gaźniku, a może wysuszonym filtrze powierza jest jeszcze woda, generalnie w gaźniku zrobiła się piana i quad przestał pracować, jakoś prawie bez mocy wróciłem do domu,
dziś wieczorem czeka mnie kolejny raz rozbieranie wszystkich elementów (a dopiero kupiłem nowe spinki)
jak na razie tak jak kolega z lodu się wyleczyłem, ale zamontowałem wlot powietrza sporo wyżej
pozdrawiam i życzę udanych wypraw