Ostatnia w tym roku edycja Poland Trophy Dragon Winch Extreme odbyła się 28-30.09.2012 w pięknie położonej miejscowości Walim (woj. dolnośląskie). Impreza rozpoczęła się od Prologu - szybkiej próby wytyczonej na łąkach i polach górujących nad Walimiem. Po prologu przyszedł czas na oficjalny start rajdu, który miał miejsce w centrum Walimia. Prosto z niego zawodnicy udali się na trasę Nocnego Etapu.
Dla wszystkich klas były przygotowane po cztery oesy na każdy etap. Nocna pętla rajdu liczyła około 45 kilometrów, podobnie jak trasa Etapu Dzień. Zawodnicy z klasy No Limit (NOL) zmagali się z trawersami, podjazdami i zjazdami, podobnie jak załogi z klasy Advance (ADV). Tu jednak kryła się mała niespodzianka - przejazd przez bagno. Dla Quad Extreme (QEX) była przygotowana bardzo techniczna trasa, z licznymi trawersami i podjazdami.
Bezpośrednia relacja Romana Popławskiego i Artura Owczarka - Power Off-Road Team
Kolejna edycja świetnego rajdu Poland Trophy DRAGON WINCH Extreme zakończona. Tym razem ruszyliśmy naprawiając Tanka do niemalże ostatniej chwili. Po standardowym przeglądzie przed rajdowym i wymianie łożysk na wałku w reduktorze, ruszyliśmy na próbę. Chwila radości, gaz i…... Okazało się, że jednak lekko inne podtoczenie na łożysku, doprowadziło do zatarcia igiełek pod kołem zębatym i koniec jazdy. Szybka przekładka, kilka rys tokarnią, montaż, auto na lawetę i jazda.
Runda Walimska tradycyjnie pokazała swój pazur. Piekielnie techniczne i wymagające trawersy. Jazda w lesie na granicy poślizgu, po skałach ledwie przykrytych ziemią, nachylonych ponad 45 stopni. Jak zawsze, tak i tym razem było ciężko. Ciężko, wymagająco, ale i ekscytująco. W nocy długie strome zjazdy po porośniętych krzewami Górach Sowich i przerażająca ciemność. Niekończące się trawersy, które wymagały ciągłej asekuracji. Krótkie odcinki pokonywane na kołach, także kryły niespodzianki w postaci wystających głazów, co zmuszało pilotów do ,,wydeptania” trasy przed samochodem. Piekielne zmęczenie, adrenalina, a czasem strach – takie są góry, taki jest Poland Trophy DRAGON WINCH Extreme.
Jak się zresztą okazało, nie tylko nas dopadła złośliwość rzeczy martwych. Kilka innych załóg miało kłopoty ze swymi maszynami. Takiej złośliwości doświadczyli Kuba Kuśmierczak i jego pilot Krzysztof Kwiatkowski ,,Siwy”. Wszyscy jednak ruszyliśmy na trasę.
W krytycznym momencie na trawersie, podczas asekuracji trawersówką, wisząc nad przepaścią 3-go OS-u Tank się poślizgnął. Normalnie nie zrobiłoby to na nas wrażenia, jednak tym razem pęknięty ślizg hamulca w wyciągarce spowodował swobodny lot samochodu i rolkę. Dzięki pomocy załogi Carstena Danne i Tomasz Janika, stanęliśmy na nogi. Ruszyliśmy dalej i po pięćdziesięciu metrach , kiedy już nie było czym się asekurować, zjazd ,,na ryzyko”. Brakło trzydziestu centymetrów, by oprzeć się dachem o drzewo – leżymy na boku! Nie mając już sprawnej wyciągarki elektrycznej, leżymy praktycznie bez szans. Ale ponoć ogranicza nas tylko wyobraźnia, więc daliśmy się ponieść. Wyciągnięta do tyłu lina ,,mechanika”, zblocze i jedziemy…rozrusznikiem. Z ryzykiem utraty możliwości odpalenia i zabicia akumulatora, zwijaliśmy wyciągarkę mechaniczną kręcąc rozrusznikiem. Kiedy auto lekko się podniosło, jeszcze prawie leżąc na boku, z duszą na ramieniu odpaliliśmy silnik... Chwila pracy bez ciśnienia oleju, ale ,,Mechanik” na czwartym biegu zwijał już bardzo żwawo, stawiając nas na koła. Znów powiedzieliśmy sobie: ,,Kto nie ryzykuje, szampana nie pije”! Odcinek nocny jak zawsze ciężki, a w dzień już mniej przestraszone oczy, większy spokój i przepiękne widoki jesiennych gór.
Reasumując, świetna impreza, cudowne OS-y, atmosfera wśród zawodników doskonała.
Dzięki fantastycznej sprawności serwisu DRAGON WINCH i ekspresowej, godnej F1 szybkości działania, naprawie hamulca w naszym elektryku, samochód stanął w pełni gotowy do jazdy w dzień. Mechanicy DRAGONA nie spali do rana i postawili na nogi wszystkie mocno zakatowane wyciągarki. Show must go on! Tylko dzięki nim, było to możliwe. Pragniemy im raz jeszcze podziękować. Bez nich to dla nas byłby koniec ścigania!!!
Dziękujemy!
Oczywiście wspomniana pomoc na nocnym OS-ie przez załogę Carstena Danne i Tomasza Janika, zasługuje na szczególne podziękowania. Bez nich postawienie Tanka na koła z popsutą trawersówką, byłoby po prostu niemożliwe. Zgłosiliśmy ich do nagrody Fair Play, którą zostali uhonorowani.
Dziękujemy!
Pozdrawiamy wszystkich fanów, kibiców i sympatyków oraz naszych rywali-przyjaciół off-roaderów.
Power Off-Road Team