Też się spotkałem z ludzmi którzy jeżdzą bez kasku,najbardziej mnie drażnią maluchy którym rodzice kupili quady,a zabrakło im pieniędzy czy rozumu na kask.

U nas na żwirowni jeździ dużo osób bez kasku. Ja zakładam zawsze

masz chyba przesrane na lotniskach.....terminatorów nie obsługujemy ...a tak na serio,to oprócz ,kasków,buzzzerów,ochraniaczy,trzeba mieć odrobinę szczęścia.......nawet kask za 2000tysie pęknie z mózgownicą......jak rozumu,umiejętności i szczęścia zabraknie

hehe dokładnie! już raz mnie przeszukiwali, bo sobie karteczki zapomniałem..



ale ryzyko znacząco spada

Quadi Ty musisz zmienić pseudo na Robocop

spada,spada,ale niektórym po założeniu,tych wszystkich gadzetów,spada też czujność-myślą,że są niezniszczalni......a najgorsi,to ci którzy maskują kaskiem ,brak mózgownicy....niestety
wracaj kolego ,do zdrowia



.

ja jak rozerwałem rękę przez własną głupotę to jak byłem w francji to w sądzie (wycieczka) zatrzymały mnie czujniki. wtedy za bardzo nie znałem angielskiego to weź się wytłumacz

Kask i ubranie ochronne to podstawa.

To tak samo jak z pasami w samochodzie, każdy je ma , nie każdy zapina .

rozne rzeczy moga się stac

http://www.youtube.com/watch?v=iToUSW_B0Qc

być może te dwie rzeczy się nawzajem wykluczają, ale i tak jestem za jazdą w kasku...

w moim przypadku zrobiłem z quadem trzy kozły, po czym na mojej głowie wylądował bagażnik, a na plecach kierownica.. nie była to jedna z najszczęśliwszych chwil w moim życiu

Wracając do tematu - jeżdżenie w kasku powinno być w sumieniu każdego kto jeździ, tak samo pasy w autach - generalnie - to co służy tylko dla indywidualnego bezpieczeństwa powinno być dobrowolne, to co dla "ogółu" przymusowe (np światła mijania) .

visco niestety, nadmiar wolności prowadzi do anarchii. Zwłaszcza jak komuś brakuje zdrowego rozsądku.

Oby nikomu nigdy nie przytrafiło się testować skuteczność posiadanej ochrony biernej, albo co gorsza żałować po fakcie jej zignorowanie.

Może podwiesić ten temat i na zdjęciach uświadomić co poniektórych, że ochrona jest potrzebna.
Twój wypadek quadi to totalna masakra - na kolanach do Częstochowy teraz powinieneś iść i dziękować za powrót do zdrowia.

Najgorsze są "chwilowe" wypady po okolicy. Sam w listopadzie wyjechałem sobie na 2h przed obiadem na samotną przejażdżkę po okolicy. Nie miałem zamiaru szaleć, więc tylko założyłem kask i kurtkę (z wkładkami ochraniającymi) Buzer został w garażu na wieszaku. Za zakrętem na leśnej dróżce była wielka kałuża z jakimiś gałęziami w środku. Zacząłem ostro hamować na obie osie, ale przednie lewe koło złapało kantem korzeń i rolowałem przez kierownicę. Efektem był wyrwany obojczyk z barku i złamane 2 żebra. W szoku sam odwróciłem gada na koła i dojechałem pod dom. Do dzisiaj się dziwię jak 1 ręką samemu odwróciłem 250kg maszynę leżącą kołami do góry.
Gdybym jechał w buzerze to zdecydowanie byłyby mniejsze obrażenia, a tak pół roku chodziłem ze zbrojeniem w barku.
Po całym tym zdarzeniu zacząłem także stosować ochraniacze na kolana, bo leżąc na ortopedii spotkałem 2 crossowców, którzy mieli porozwalane kolana od upadków.


Tak więc podpisuję się pod apelem - pełna ochrona i oliwa w głowie.

a tam.. nie mam daleko

Popieram!

Ja tam zawsze jeżdże w kasku. Koledzy się ze mnie śmieją, ale to co. Chyba lepiej się poobijać z kaskiem, niż potem być kaleką do końca życia. Ja ich nie zmuszam do jazdy w kasku, każdy ma własną wole.

Bez kasku nie ma jazdy, ale z buzerem to przesada. Od prawie roku jeżdżę w motocrossie bez buzera a jak jest gorąco to zakładam t-shirta i nic mi się nie stało. Przy dobrym dzwonie nic nie pomoże a przy lekkim da tylko tyle że nie pozdzieram sobie łokci. Ochraniacze na łokcie i barki niezbędne są tylko w supermoto bo uderzenie o asfalt trochę boli
Tak więc obowiązek to kask, gogle, wysokie buty i ochraniacze na kolana.

To samo ja Ci moge napisać, ze w kasku to przesada, bo Puniek lata cały czas bez kasku i nic mu się nie stało.

Ja wyrżnąłem na plecy dwa razy tak na poważnie i nie wiem jak moje plecy i kręgosłup gdyby nie buzer i rozłożenie siły uderzenia. Czym więcej masz ochraniaczy, zawsze jest bezpieczniej. Nigdy nie ubierałem nakolanników bo przez 2 lata nic się nie stało, a ostatnio tak dostałem napiętym konarem po kolanie, ze kilka dni ciężko było mi chodzić i postanowiłem kupić.

Teksty typu, że zakładanie buzera to przesada, pozostawiłbym dla siebie.