Łączność podczas jazdy - LARYNGOFONY.
Już długo myślałem jak to najlepiej zrobić i chyba się w końcu udało. Jeżeli ktoś jeździ małymi grupami na weekendowych wycieczkach, w małych odstępach od siebie, to super rozwiązaniem jest zestaw Bluetooth - typu np. Scala. Lecz ja szukałem łączności na duże odległości i w takim przypadku nie ma nic lepszego niż jakiś radiotelefon. Kierowałem się głównie przygotowaniem sprzętu na wyprawy, gdzie uczestnicy nie widzą się czasem pół dnia i jadą w kilometrowych odstępach ze względu na kurz itd. Okazuje się wtedy, że pomiędzy pierwszym a ostatnim uczestnikiem jest odległość nawet 3-4 km. Można kupić popularne radyjka działające w paśmie PMR - czyli 445 Mhz i mamy do dyspozycji 8 kanałów. Radyjka te mają różne osiągi zależnie od jakości. Przeciętna dobra łączność w tym paśmie to 1-2 km i to już wystarczy. Super rozwiązaniem jest zakup radii, które mają możliwość wymiany anteny. Zastosowanie nieco dłuższej anteny daje znaczną poprawę zasięgu, nawet do dwóch razy, ale długa antena jest kłopotliwa, więc trzeba znaleźć jakiś kompromis.
Radio radiem, a teraz jakiś zestaw, żeby podczas jazdy można było swobodnie rozmawiać. Można znaleźć na alledrogo różne zestawy do kasków. Jednak wszystkie zestawy wyposażone w zwykły mikrofon pojemnościowy mają jedną wspólną wadę. Oprócz głosu mówcy, do mikrofonu wpada cała masa dźwięków, które odbiorca słyszy, i często dźwięki te są głośniejsze niż sam głos mówcy. Słychać szum wiatru przy szybszej jeździe, oraz ryk silnika. I tu jest super rozwiązanie, a mianowicie zastosowanie LARYNGOFONU !!!
Laryngofon, to odmiana mikrofonu, która działa trochę inaczej. Laryngofon odbiera drgania, a nie falę akustyczną jaką niesie powietrze. Czyli mówienie do laryngofonu nic nie powoduje, ale jak tylko przytkniemy go do krtani na szyj, to dźwięk jest przetwarzany na impuls elektryczny.
Większość radyjek (markowych) ma dedykowane laryngofony, lecz nie wszystkie są tak wykonane, by były przyjazne dla quadowca. Występują w sumie dwa rodzaje laryngofonów do radiotelefonów. Pojedyncze i podwójne. Chodzi o przetworniki, które zbierają drgania z naszej krtani. Wiadomo, że dużo lepszy jest laryngofon podwójny. Do naszego zastosowania zupełnie wystarcza laryngofon pojedynczy.
Przykładowy laryngofon wygląda tak.
Posiadam radia typu Midland (Alan) i do tego radia są dedykowane dwa laryngofony.
Niestety laryngofony te mają pewne wady, które są dla mnie nie do przyjęcia.
1. skomplikowane okablowanie
2. cała masa złączek, wtyczek i połączeń czyni zestaw mało odporny na kurz i wilgoć o wodzie nie wspomnę.
3. cena jest dosyć wysoka - ponad 230 zł.
4. słuchawka na ucho nie jest mozliwa do noszenia pod kaskiem.
Długo szukałem alternatywy, lecz większość porządnych laryngofonów na jakie można się natchnąć, są przeznaczone do innych radiotelefonów i ich wewnętrzne połączenia są zupełnie inne. Do tego dochodzi różnorodność samych wtyczek podłączeniowych do radia. Więc postanowiłem kupić sobie taki laryngofon, który mi najbardziej odpowiada, i przerobić go we własnym zakresie. Tak też zrobiłem i udało się. Zakupiłem laryngofony, które pasują między innymi do radii Kenwood.
Dlaczego wybrałem akurat ten laryngofon. Jest wykonany jako jedna całość, czyli brak dodatkowych złączek, jest w miarę szczelny, ma fajny mały przycisk PTT, który przypinamy na rzepa do palca wskazującego lewej ręki i kciukiem możemy go przyciskać nie odrywając rąk z kierownicy. Laryngofon kosztował 140 zł.
Posiada fonowód, który wychodzi z laryngofonu i jest zakończony małą wkładką, której prawie nie czuć w uchu. Wkładka do ucha połączona z laryngofonem ma wady i zalety. Zaletą jest to, że jak zdejmiemy kask to nadal możemy rozmawiać z innymi uczestnikami. Inaczej jest w przypadku wmontowanych na stałe słuchawek wewnątrz kasku. (poprzednio miałem takie słuchawki i trochę to przyszkadzłao. Jak zdjąłem kask to już nie słyszałem co mówią inni i nie mogłem z nimi rozmawiać). W przypadku słuchawek zamontowanych w kasku, trzeba zrobić jakąś złączkę, którą będziemy rozpinać po zdjęciu kasku. (to też jest kłopotliwe, pamiętać za każdym razem jak zakładamy kask o podłączeniu złączki). Po dostaniu się wody i kurzu, złączka przestaje kontaktować i po jakimś czasie zaczyna przerywać, nie łączyć.
A teraz jak to przerobić by działało z naszym radyjkiem. (nie koniecznie Midland/Alan).
Piszę ten poradnik, tak by każdy, kto ma choć trochę pojęcia o elektronice i potrafi lutować mógł sobie taki laryngofon
przystosować do swojego radiotelefonu.
W moim przypadku nie pasowała wtyczka oraz sposób połączeń wewnątrz tej małej puszeczki na kablu.
Najpierw zajmijmy się wykonaniem pasującej wtyczki do naszego radia, gdyż nie można takowej kupić, nawet nie szukajcie.....
Więc co - ucinamy wtyczkę, ale nie wyrzucamy jej, będzie potrzebna.
Obcinaczkami odcinamy po kawałku czarnej obudowy z oryginalnej wtyczki, aż zobaczymy pod spodem, wtyczki Jack zatopione w przeźroczystym plastiku. Podgrzewamy go nieco (nie za mocno) i staramy się delikatnie wyciągnąć z niego obie wtyczki odcinając przewody, lub je urywając. Pamiętajmy trzymać wtyczki kombinerkami, tak by odprowadzić ciepło. W przeciwnym wypadku stopi się izolacja wewnątrz, oddzielająca piny wtyczki.
Potem sprawdzamy czy wtyczki pasują do naszego radia. Jak nie, to trzeba dobrać odpowiednie, jak tak, to dobrze jest wiedzieć, która wtyczka za co odpowiada w naszym radju.
W przypadku radii Alan/Midland/MayCom/Motorolla:
- wtyczka Jack 3,5 mm (mono) odpowiada za podłączenie słuchawki/głośnika,
- wtyczka Jack 2,5 mm (mono) to mikrofon/laryngofon.
Więc najpierw wtykamy wtyczki do gniazd w radiu. Ułatwi nam to przylutowanie przewodów oraz odprowadzi ciepło. Przylutowujemy przewodziki z odciętego wcześniej kawałka.
(na zdjęciu widać 5 przewodów - w moim przypadku jeden był nie potrzebny, więc go odciąłem)
Oczywiście zapisujemy sposób połączeń, tak by potem wiedzieć co i gdzie mamy z drugiej strony przewodu.
Nanosimy nieco kleju na gorąco na miejsca lutowania i nie tylko. Zakładamy koszulki termo i podgrzewamy. Tym sposobem zrobimy sami szczelne wtyczki Jack.
Na razie każda jest osobno.
Potem jak wszystko ostygnie ostrym nożem obcinamy nadmiar koszulki tak by wtyczka zatrzaskiwała się do samego końca w gnieździe radia. Wtykamy obie wtyczki do gniazda radia i teraz nanosimy trochę kleju termo, małymi porcjami łącząc obie wtyczki ze sobą. Odczekajmy aż trochę ostygnie i dokładamy znów niewielką porcję.
Znów czekamy aż klej wystygnie i potem możemy gorącą końcówką pistoletu uformować ładniejszy kształt naszej wtyczki, pamiętając w którą stronę będą odchodziły przewody od wtyczki, by potem wygodnie używać radia.
Jak komuś bardzo zależy na wyglądzie, może schłodzić klej i większe nadwyżki odciąć nożem, potem znów wkładamy wtyczkę do radia i opalarką lub małym palniczkiem topimy klej, tak by tylko zewnętrzna warstwa zlała się w gładką powierzchnię.
Więc teraz możemy zająć się drugą stroną - czyli połączeń wewnątrz puszeczki. I tu pomoże nam pewien schemat:
Oto schematy połączeniowe niektórych zestawów, które są zazwyczaj stosowane w radiotelefonach. W przypadku Midland/Aalan interesuje nas schemat oznaczony jako wtyczka S3.
Ja łączyłem ten konkretny laryngofon według tego schematu.
No i teraz najtrudniejsza część przeróbki.
Jak widzimy na schemacie po jednej stronie puszki mamy 4 przewodziki, a po drugiej 6.
(na zdjęciu jest 6 i 5 przewodów, ale tak jak mówiłem to dodatkowe przewody wykorzystywane w radiu Kenwod)
W puszce połączeniowej, po stronie przewodów które idą w kierunku laryngofonu od od razu widać, że dwie żyły wchodzą do przewodu, który idzie do przycisku PTT (tzw nośnej), pozostają cztery, które idą : dwa do słuchawki i dwa do wkładek w laryngofonie. Łatwo odnaleźć przewody metodą pomiarów, które idą do słuchawki(głośniczka) - rezystancja pomiędzy nimi powinna wynosić ok. 30-40 Ohm. (w moim przypadku był to przewodzik niebieski i zielony). Natomiast rezystancja pomiędzy przewodami od wkładki laryngofonu sięga kilku mega Ohm... w moim przypadku, były to kabelki czerwony i czerwono miedziany.
Teraz będzie nam potrzebne: rezystor 2,2 k Ohm, oraz kondensator ceramiczny 1 nF.
Łączymy elementy równolegle do wkładki laryngofonu (jak na schemacie) układając je w taki sposób, by zmieściły się w puszce połączeniowej. Można do tego celu wykorzystać płytkę, która tam była modyfikując ją nieco, lub też połączyć na krótko przewody z elementami, pamiętając o izolowaniu połączeń lutowanych.
Teraz łączymy wszystko razem według schematu pamiętając o tym, że wkładka laryngofonu ma polaryzację. Trzeba dojść do tego metodą prób i błędów, bo nie wiemy dokładnie, który przewód jest + a który - wkładki. Łatwo to rozpoznać, gdyż po uruchomieniu laryngofonu z podłączona wkładką na odwrót, prawie nie słychać naszego głosu w drugim radiu. Po odwróceniu przewodów, (najlepiej zrobić to w puszce) głos staje się o wiele głośniejszy i wyraźniejszy. Drugą ważną rzeczą jest, by rezystor i kondensator wpiąć pomiędzy przełącznikiem a wkładką laryngofonu, a nie odwrotnie. Potem sprawdzamy dokładnie czy wszystko działa i zamykamy puszkę. W miarę możliwości staramy się uszczelnić puszeczkę sklejając ją jakimś lekkim klejem. Ja zrobiłem to klejem do szyb, by w przyszłości móc jeszcze tam zaglądnąć....
Jeżeli ktoś chce mimo wszystko zamontować w kasku słuchawki i łączyć je za pomoca jakiejś złączki to nie ma z tym większego problemu. (niektórzy nie mogą nosić, albo ścierpieć słuchawki w uchu) Jak widzimy z jednej strony laryngofonu jest wkładka LARYNGOFONOWA, a z drugiej głośniczek, który za pomocą fonowodu (rureczki) przekazuje dźwięk do wkładki w uchu.
Więc przecinamy przewód spiralny który przechodzi z jednej strony laryngofonu na drugą wyciągamy go z przelotki i wstawiamy gnizado typu JACK 3,5mm mono. Większość zestawów słuchawkowych do kasków posiada wtyczkę typu JACK 3,5mm. GOTOWE !! Teraz będziemy słyszeli wszystko w naszych słuchawkach.
-- dodano 25.03.2015 16:25 --Malutka poprawka. Rezystor trzeba nieco dobrać do swojego radyjka. Po szczegółowych próbach okazało się, że do radia Midland którego używam, najlepsze dopasowanie występuje przy rezystorze 360 Ohm. Sygnał z wkładki Laryngofonu był zbyt mocy i przesterowywał wejście mikrofonowe w radiu. Więc zmniejszenie rezystora, zmniejszyło również poziom sygnału dochodzącego do wejścia. Zbyt mocny sygnał, powodował, że głos w drugim radiu był bardzo głośny i mało zrozumiał, słowa zlewały się...... Teraz jest o niebo lepiej....
. Mimo to trzeba się przyzwyczaić do rodzaju mowy jaki słyszymy przez laryngofon. Jest on trochę podobny jak by ktoś mówił trochę przez nos......