Witajcie!
Mam za sobą małe doświadczenie z wykorzystywania telefonu do nawigowania w terenie. Zaczęło się od oprogramowania Garmin Mobile XT w Sony Ericsson Satio.
Opracowanie tras jest identyczne jak w przypadku innych urządzeń Garmin i nie tylko. Ja rysuję linię w Google Earth i weryfikuję wszystko w
http://mapy.geoportal.gov.pl/imap/, potem poprawiam w Base Camp. Ślad trzeba zapisać w GE z formacie .kml i potem uruchomić w BC. Tam z kolei można od razu otworzyć go w GE po kliknięciu prawym klawiszem myszy na wybranej nazwie w menu po lewej stronie i wybraniu odpowiedniej opcji.
Telefon wkładałem do rzekomo wodoodpornego etui i w drogę.
Już na samym początku nie wytrzymało mojego ustawiania położenia bez luzowania nakrętki i pękło mocowanie. W bardzo łatwy sposób dokonałem naprawy i teraz jest mocniej niż fabrycznie. Pękł kwadratowy element od mocowania, na który się zakłada etui z telefonem. Wystarczyło wkręcić w niego wkręt do drewna po wykonaniu odpowiedniego otworu wiertarką oraz zrobieniu na niego miejsca w etui i po kłopocie.
Miało to jednak spore minusy:
- w moim przypadku aplikacja Garmin Mobile XT czasem się zawieszała i trzeba było zdejmować rękawice, wyjmować telefon i uruchamiać wszystko ponownie
- telefon gubił czasem sygnał GPS i wtedy albo jazda na ślepo, albo restartowanie urządzenia, co nie zawsze pomagało (najdłużej nie miałem zasięgu gps aż pół godziny (to oczywiście wina Satio)
- w etui nie pasował otwór na kabel zasilający, trzeba go poprowadzić inaczej i nie domyka się wtedy zamka
- telefon przemieszczał się wewnątrz futerału i trzeba stosować dodatkowe dystanse
- odbijające się światło od futerału skutecznie utrudniało obserwację drogi i trzeba się było mocno pochylać, żeby coś zobaczyć
Może tak być, że montaż całości wyżej na kierownicy i ustawienie prostopadle do linii wzroku zminimalizuje efekt odbicia światła słonecznego, ale na moim quadzie nie ma na to miejsca.
Przyszedł czas na zakup nowego komunikatora, bo stare Satio po rozgrzaniu nie słuchało poleceń dotykowych. Chciałem taki aparat, który będzie obsługiwał posiadane oprogramowanie, ale się to nie udało. Nic mi nie przypadło wystarczająco do gustu. Wróciłem do firmy Apple, którego urządzenie kiedyś z obrzydzeniem sprzedałem. Tym razem był to model 4S.
Telefon był dodatkowo zabezpieczony gumowym bumperem.
Przez jakiś czas woziłem go w kieszeni, a nawigowałem dalej na Satio. Zgubiłem jednak gdzieś ładowarkę samochodową i decyzja podjęła się za mnie.
Trochę klikania mi zajęło znalezienie skutecznego rozwiązania. Jest darmowy program GPX Viewer, który miał czytać opracowane przeze mnie ślady. Apple nie pozwala na wgrywanie do urządzenia plików, zatem trzeba wysłać do siebie e-mail zawierający trasę w formacie .gpx i pobrać go do programu pocztowego telefonu. Potem przytrzymać palec na pliku i wybrać otwieranie przy użyciu wcześniej pobranego programu z App Store.
W okamgnieniu na monitorze pojawia się niebieski ślad.
Mapa pracująca w tle jest niczym innym jak Google Maps. Żeby nie pobierać dużej ilości danych, wynikających ze zdjęć satelitarnych oraz mieć niebieską kreskę śladu na jasnym tle, sugeruję wybrać widok mapy 'Standard', czyli nie satelitarna. Ustawia się odpowiednie zbliżenie i naciska przycisk lokalizacji. Można jechać i będziemy wiedzieli dokąd zmierzać. W niezbyt grubych rękawicach da się nawet obsługiwać ekran dotykowy.
Do sprawnego wykorzystania takiej konfiguracji w terenie, w słoneczne dni, powinno się wybrać jak najjaśniejsze ustawienie wyświetlacza bez regulacji automatycznej. Niestety, w upalnym słońcu, podczas postoju, telefon zastrajkuje i zwyczajnie się przegrzeje, co może doprowadzić do jego uszkodzenia. Model 4S ma czujnik temperatury i sam przejdzie w odpowiedni tryb.
Starsze aparaty mogą tego nie przeżyć. Nie będzie tego kłopotu przy niższych poziomach słupka rtęci i w nocy.
Utrudnienie, z którym trzeba się uporać, to brak wyświetlania mapy zorientowanej na kierunek ruchu. Właściwie, to jest takie ustawienie w GPX Viewer, ale jeżeli urządzenie na chwilę tylko straci zasięg GPS, to automatycznie wyświetla mapę w orientacji północ-południe. Na początku z tym walczyłem, ale nie miało to większej szansy na powodzenie. Zostajemy zatem z roszadą prawidłowego odczytywania śladu. Jeżeli jedziemy na północ, to nie będzie najmniejszego kłopotu z intuicyjną interpretacją obrazu. Droga na południe natomiast, to jak prowadzenie zdalnie sterowanego auta jadącego w naszym kierunku. Naciskamy 'w lewo' a auto jedzie w prawo i odwrotnie. Można się jednak do tego przyzwyczaić. Jeszcze większe komplikacje następują przy kierunkach 'skośnych' i wschodnio-zachodnich. Trzeba to sobie wyobrazić i walczyć z tym, co podpowiada nam, jak się okazuje nie taki znowu nieomylny umysł. Jest to bardzo dobry trening dla szarych komórek.
Jeżdżę tak od kilku tysięcy kilometrów. Sprawdziłem Garmin Mobile XT w Satio podczas wyprawy za Siemiatycze, ale nie byłem do końca zadowolony. GPX Viewer prowadził mnie natomiast przez 780 kilometrów z Piaseczna za Konin i z powrotem. Spełnił swoją rolę doskonale. Dodatkowy element takiego wykorzystania telefonu, to widać, kiedy ktoś do nas dzwoni i od razu wiadomo, czy warto się zatrzymywać i odbierać, czy spokojnie kontynuować jazdę.
Telefon wskazujący kierunek jazdy, z mapą wyświetlaną w trybie 'Standard', zubożył konto właściciela numeru przez 390 kilometrów zaledwie o 2MB danych.
Można dzięki takim narzędziom przemierzać bezkresne tereny naszego pięknego kraju i cieszyć się z posiadania czterokołowca nie tylko kiedy wystaje nad błotem na wysokość 19 centymetrów...
http://www.atvpolska.pl/forum/viewtopic.php?f=62&t=58480