Polskie Stowarzyszenie Czterokołowców - ATV Polska - Forum - Zobacz temat - Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
Reklama1
Zobacz posty bez odpowiedzi | Zobacz aktywne tematy Obecny czas: 27.04.2024 02:31

Regulamin forum


REGULAMIN DZIAŁU "MOJE QUADOWE PODRÓŻE"

1. Ten dział służy do zamieszczania informacji i relacji z planowanych i organizowanych przez użytkowników forum ATV Polska wypraw, spotkań, zlotów.
2. Dział ma charakter niekomercyjny. Wszelkie komercyjne ogłoszenia, jeśli nie zostaną uzgodnione z Administratorem Forum, będą natychmiast usuwane.
3. Zamieszczane w dziale relacje, zdjęcia oraz filmy video muszą być wyrazem świadomego quadingu i spełniać wymogi zawarte w "Kodeksie quadowca ATV Polska". Wszelkie materiały niespełniające tego warunku będą natychmiast usuwane. Przeczytaj niniejszy Kodeks zanim umieścić swoja relację.

Kodeks quadowca ATV Polska

Niniejszy Kodeks ma na celu uświadomienie tego, co przystoi, a co nie prawdziwemu miłośnikowi quadów. Nie przestrzegając go, nie tylko łamiesz prawo, lecz także przyczyniasz się do kształtowania złego wizerunku naszej społeczności.

1. Nie jeździmy po parkach i rezerwatach w sposób celowy.
2. Zawsze zwalniamy przy pieszych pozdrawiając ich machnięciem ręki, zwłaszcza machamy małym dzieciom.
3. W sytuacji patowej pytamy o drogę, aby rozładować atmosferę, chyba, że może to być dla nas lub dla innych niebezpieczne.
4. Nie dewastujemy pól i terenów prywatnych.
5. Pamiętajmy, że wjazd do Lasów Państwowych, parków i rezerwatów jest nielegalny.
6. Używamy cichych układów wydechowych.
7. Nie śmiecimy, wszelkie odpadki wracają z nami.
8. Powiadamiamy władze, o nieprawidłowościach np.: odpady toksyczne, dzikie wysypiska, kłusownictwo etc.
9. Używamy pasów do wyciągarek, dzięki czemu nie niszczymy kory drzew.
10. Zaznaczamy w miarę możliwości wszelkie doły, druty i inne niebezpieczne przeszkody na GPSie, jeśli posiadamy takowy i dzielimy się tym z innymi.
11. Do jeżdżenia szukamy miejsc raczej wyludnionych.
12. Nie jeździmy po naturalnych zaporach ziemnych np.: wał przeciwpowodziowy.
13. Jazda pod wpływem alkoholu to poważne przestępstwo.
14. Zawsze ustępujemy pierwszeństwa rowerzystom.
15. Staramy się wzniecać możliwie najmniej kurzu, zwłaszcza w pobliżu ludzi i domostw.
16. Zwalniamy przy zabudowaniach i to BARDZO.
17. Zawsze kierujemy się ROZSĄDKIEM - np. nie jeździmy z prędkością stanowiącą zagrożenie dla ludzi i zwierząt!
18.W szczególnych przypadkach, kiedy nasz pojazd może kogoś przestraszyć zatrzymujemy się z boku i wyłączamy silnik.
19. Nie jesteśmy na tym Świecie sami, uszanujmy to.
20. Zawsze jeździmy w kasku i staramy się ubierać ubranie ochronne, tj: kask, gogle, rękawice, buzzer (żółw), pas lędźwiowy, nakolanniki i nałokietniki oraz buty ochronne.

Zebrał i sporządził, wespół z bracią quadową, Krzysztof Wolny-Tippo. Pomysł niniejszego kodeksu zrodził się tu.

Własność Polskiego Stowarzyszenia Czterokołowców-ATV Polska. Wszelkie prawa zastrzeżone.



Odpowiedz  [ 76 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna
Gruzja 2014 - 10 dni 1892km 
Autor Wiadomość
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.03.2014 21:56
Posty: 78
Miejscowość: Skępe
Imię: Krzysztof
Quad: Grizzly 700
PostWysłany: 29.09.2014 23:03 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
:brawo1:

_________________
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

>> Tam gdzie kończy się asfalt , tam zaczyna się przygoda ... <<


 
Profil

Rejestracja: 01.10.2009 07:43
Posty: 279
Quad: KQ 750
PostWysłany: 30.09.2014 10:34 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
Niestety opuszczamy gościnny gruziński dom i jedziemy dalej. Z wioski droga prowadzi między gospodarstwami , jest coraz węższa i trudniejsza ale aby nie jechać asfaltami decydujemy się na taki wariant. Trochę kluczymy szukamy drogi ale dzięki spotkanym ludziom ( jeden ze strzelba na polowaniu ) udaje nam się dojechać do utwardzonej drogi. Jedziemy kilkadziesiąt km bez dotykania asfaltu. Powinniśmy jechać na wschód ale przez rosyjski głód nowych terenów jest to niemożliwe ( Osetia Południowa ) Jedziemy więc na południe omijając zachodnią granicę Osetii. Dojeżdżamy do głównej drogi Gruzji ciągnącej się z zachodu na wschód i jedziemy w kierunku Gori i Tibilisi. Plus jazdy po tej drodze jest taki , że spotykamy w końcu lokale gastronomiczne i jemy pyszne szaszłyki. Koszt takiego posiłku z napojami , kawą , piwem to około 15 lari czyli coś koło 30 pln. Jedziemy dalej wśród tirów i różnej maści pojazdów , nie jest to przyjemne ale nie ma innej drogi aby przedostać się dalej na wschód. Po drodze w większej miejscowości zjeżdżamy na stację benzynową gdzie jest myjnia. Ja po wcześniejszych błotnych przygodach mam zawalona chłodnicę i całe brudne sakwy. Myję quada a Dawid dżentelmen znany wszystkim z miłości do czystości hi hi postanawia również odświeżyć swoją maszynę. Kończy się to tym , że ręcznie wypycha go z myjni. W jego najlepszym z quadów czyli Kawasaki brak oznak życia. Zero prądu i wszystkie doraźne naprawy nie skutkują. Bierzemy się do rozbiórki. Wszystko co się tylko da zostaje zdjęte wymontowane i sprawdzone. Jest godz. 15 efektów żadnych. Panowie ze stacji benzynowej proponują pomoc w postaci elektryka, po którego jadą własnym samochodem 15 km. Elektryk to młody chłopak, który quada widział pierwszy raz w życiu ale przecież prąd i przewody są wszędzie takie same. Niestety kilkugodzinne szukanie przyczyn awarii nie przynosi żadnego skutku. My w tym czasie wypijamy wszystkie zapasy wina ( jeszcze zakupionego w winnicy opisywanej wcześniej oraz kilka butelek najdroższego piwa w Gruzji ( 10 pln za butelkę ) kupionego w czymś co przypominało i miało być restauracją ( była nią jeśli macie trochę wyobraźni ). Kupując to piwo zostaliśmy potraktowani jak bankomat na dwóch nogach. Piszę o tym ponieważ i w Gruzji można zostać oszukanym. Od pracowników stacji dostaliśmy butelkę Czaczy i dzięki im za to natomiast przypominała ona coś podobnego w Samku do nafty – okropne a Dawida quad dalej nie żyje. Elektryk chce się już poddać a my myślimy co zrobić w tej sytuacji. Wyprawa dla jednego z nas już się kończy. Elektryk w geście desperacji poprosił jeszcze o schemat instalacji Kawasaki. Ależ oczywiście przecież takie rzeczy załatwiamy od ręki!!! Tel. do Polski potem do serwisu Kawasaki i po kilkudziesięciu minutach przychodzi mail ze schematem. Tonący brzytwy się chwyta. Bez większych nadziei elektryk przegląda schemat i znowu zaczyna grzebać w instalacji. Ku naszemu zdziwieniu w pewnym momencie Bedysiowy quad zaczyna gadać. Jeszcze chwila i wrócił całkowicie do żywych. Niesamowite ale chłopak w końcu znalazł przerwany przewód w głównej wiązce i zrobił obejście . Chłopak nie posiadał się z dumy a my ze szczęścia. Skręcamy i pakujemy quada jest godzina 22. Spędziliśmy na stacji 8 godzin i zmarnowaliśmy całe popołudnie. Ponieważ nasza droga prowadzi niestety asfaltem postanawiamy nadrobić stracony czas i jechać nocą . Kierujemy się w kierunku Tibilisi i w końcu wiemy jak to jest jechać quadem po prawdziwej autostradzie. Kilkadziesiąt km przed Tibilisi zjeżdżamy z autostrady i kierujemy się drogą na północ w kierunku granicy z Osetią Południową. Asfalt przechodzi w kamienistą i wyboistą drogę prowadzącą przez wsie. W jeden z nich mijamy pijaną grupę młodych ludzi próbującą nas zatrzymać. Mijamy ich i jedziemy dalej ale niestety gubimy drogę. Nawet nie zauważyliśmy , że ludzie ci zaczeli nas gonić. Dzięki naszej nieuwadze zablokowali nam drogę a dwóch z nich wsiadło do Jarka i Dawida na quada i kazali się wozić . Po kilku km gdzie reszta goniła nas Nissanem aż iskry szły z pod niego ( do dziś nie wiem jak wytrzymała miska olejowa w tym aucie ) i prośbach aby zeszli z naszych quadów niestety bez efektu ,postanowiliśmy jechać szybko dalej i później pozbyć się intruzów. Niestety za parę km zobaczyliśmy dwóch gości którzy w rękach mieli kałasznikowy. Na szczęście okazało się że są to pogranicznicy gruzińscy. Zostaliśmy zatrzymani i przepytani jak to zawsze w takich sytuacjach bywa. Okazało się że dojechaliśmy do punktu granicznego z Osetią Południową a niecałe 200 metrów od nas stacjonują Rosjanie z czołgami , działami i odbezpieczoną bronią.
Pokazujemy im mapę i gps z których jasno wynika, że powinniśmy być na terytorium Gruzji a do granicy z Osetią powinno być jeszcze daleko. Tłumaczą nam że tak powinno być ale nie jest ponieważ Rosjanie co rok bezprawnie wchodzą dalej w głąb terytorium Gruzji. Jesteśmy zdziwieni choć chyba po ostatnich wydarzeniach na Ukrainie nie powinniśmy się dziwić. Mimo wszystko jest miło i sympatycznie, częstują nas brzoskwiniami niestety nie pozwalają robić zdjęć. W miedzy czasie dojeżdżają do nas nasi pijani prześladowcy a przymusowi pasażerowie są już mocno zmarznięci po jeździe do punktu granicznego. Mimo wszystko pogranicznicy widząc co się dzieje nakazują im odjechać a nam oferują eskortę do miejsca bezpiecznego czyli z powrotem na autostradę w kierunku Tibilisi z czego korzystamy.. Cóż robić ogłaszamy odwrót i jedziemy autostardą w kierunku stolicy. Wjeżdźamy na początek drogi wojennej jest druga w nocy i zaczyna lekko padać deszcz. Jest za późno na rozbijanie namiotów czy hotel. Postanawiamy spać na quadach. Znajdujemy urocze miejsce wśród wielu śmieci na przystanku autobusowym ale pod dach mieszczą się wszystkie quady i nie pada nam na głowę. Jeszcze chwila dyskusji na temat sytuacji na granicy i po kiełku na spanie i już śpimy w tych pięknych okolicznościach przyrody. C.D.N


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09.02.2009 22:15
Posty: 1824
Miejscowość: BIESZCZADY - Cisna
PostWysłany: 30.09.2014 23:36 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
No cóż ten dzień nie obfitował w ilość wykonanych zdjęć :zalamka: ale to był dopiero IV dzień do tego jaki ! Prawie straciliśmy jednego członka wyprawy ( Bedyś z Kawą ), dotyk Putina na granicy z Osetią i ta nawalona młodzież przy granicy. Ja to zostałem oskarżony ,że jestem Moskalem bo kto normalny jedzie pod snajperów Rosyjskich tylko Rosjanin a tych tam się nielubi ! Ojjjj i takie tam .......... :czeka:

No to lecimy :

Z Mukhury od Michaiła taka "Dzida" ale trasa rewelacyjna
Image

Spokojnie to tylko polowanie na króliki
Image


Trasa robi się bardziej wymagająca :faj:
Image


Dawid właśnie rozwala swoją Kawkę
Image


Nooooo i się zaczęło - dlaczego nie ma prądu ? hi hi hi
Image


Wsparcie elektryka Gruzińskiego .......... w klapkach :lol2:
Image

-- dodano 30.09.2014 23:36 --

...... i po 8 godzinach Kawa zagadała :hura:
Image


W takim Hotelu spędziliśmy noc ........
Tego typu wyprawy nie są dla grzecznych chłopców, bywa różnie ! i jest co wspominać :ily:

Image


Ostatnio zmieniony przez DZIKI - husky, 30.09.2014 23:36, edytowano w sumie 1 raz



 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.09.2011 23:30
Posty: 480
Miejscowość: Mysłowice
Imię: MarioIII
Quad: Outlander 500L G2, Kymco 150 MXU
Poprzednie quady: Honda Rancher TRX 350 ES, Polaris Sportsman 800 EFI,
PostWysłany: 01.10.2014 07:19 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
No ładnie napięcie rośnie jak u Hickoka :bojesie:

_________________
MARIO III


http://facebook.com/marioIIIPL

https://www.youtube.com/playlist?list=P ... BvdlUyJvmD


 
Profil Facebook Gadu-Gadu
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20.06.2009 22:03
Posty: 436
Quad: kiedyś będzie
Poprzednie quady: były różne
PostWysłany: 01.10.2014 16:53 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
Dobrze chłopaki że was nie odstrzelili bo nie było by co czytać i oglądać :uśmiech:


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09.02.2009 22:15
Posty: 1824
Miejscowość: BIESZCZADY - Cisna
PostWysłany: 01.10.2014 20:18 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
Generalnie trzeba się daleko trzymać od granic zbuntowanych regionów byłej Gruzji . Reszta to przypadek i szczęście :figielek:


 
Profil

Rejestracja: 01.10.2009 07:43
Posty: 279
Quad: KQ 750
PostWysłany: 02.10.2014 06:38 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
Budzimy się wcześnie rano i widzimy zdziwione spojrzenia pań czekających na autobus. Cóż było robić dobry i taki hotel. Robimy małą kawkę i jedziemy dalej. Wcześniej już ustaliliśmy , że nie jedziemy na tzw. Drogę wojenną. To 160 km asfaltu i potem powrót ta samą drogą bo inna alternatywa nie istnieje. W miejscowej piekarence kupujemy puri, na straganie pomidory i w drogę. W miejscowości Chinti odbijamy na wschód, jemy śniadanko i dalej w góry. Po paru km asfalt się kończy i zaczyna się piękna szutrowa droga . Gnamy ile fabryka dała. Po drodze trafiamy na budowę drogi. Budowę obsługują same kilkudziesięcioletnie Krazy i Kamazy ale widać było , że to jedyny sprzęt nadający się do tej pracy. Niestety i tu budują asfaltowe drogi. Po drodze trafiamy do małego miasteczka w którym akurat jest rynek czyli jak by to u nas powiedzieli święto dyszla. Robimy drobne zakupy, doładowujemy nasze gruzińskie telefony i Dawid kupuje olej do swojego najlepszego pod słońcem quada Kawasaki. Ilość oleju którą zabrał z Polski już mu się skończyła (a może to dwusuw – nie śmiemy pytać). Wypijamy po piwku i na koń. Niestety jedziemy asfaltem ale już po niecałej godzinie skręcamy w lewo na północ. Po kilku km kończy się asfalt i zaczyna droga szutrowa która ostro pnie się w górę. Widoki coraz piękniejsze aż wyjeżdżamy po za granice lasu . Ukazują się piękne wysokie góry. Jedziemy górską drogą z serpentynami , przepaściami , półkami skalnymi. Co trochę mijamy spadające z góry wodospady i ciągle jedziemy w górę. Zatrzymujemy się bardzo często by zrobić zdjęcia. Dojeżdżamy na przełęcz Abano 2926 metrów nad poziomem morza. Nie będę dalej opisywał widoków , bo to nie ma sensu. Zdjęcia dadzą choć trochę atmosfery z tego miejsca. Jedziemy dalej w dół i po około 35 km dojeżdżamy do wioski Omalo. Położona wśród gór osada na wysokości ponad 2300 mnp ma kilku mieszkańców , którzy w okresie letnim prowadzą kilka małych hotelików i obsługują nielicznych turystów, którzy mieli odwagę przejechać tą drogę samochodem. Miejscowi szykują się już do powrotu na dół ponieważ zima idzie dużymi krokami. Osada nie ma elektryczności , zasilana jest z agregatów i akumulatorów. Jest już 17 decydujemy się zostać w miejscowym pensjonacie. Jazda nocą tą drogą wydaje się nam zbyt ryzykowna. Hotelik nasz ma ładne czyste pokoje z łazienką więc radocha bo będzie kąpiel. W cenę pokoju wliczona jest kolacja i śniadanie. Jedzenie bardzo dobre składające się z kilku dań. Pyszne kalafiorki, bakłażany z owczym serem na ciepło , papryczki nadziewane mięsem, palce lizać. Po kolacji siadamy na powietrzu, oczy mamy jak przepalone bezpieczniki i myślimy ,że zrobimy po trzy szybkie strzały i tyle nas tam będą oglądać. Jednak pijemy gruzińską wódeczkę. Właścicielka robi nam na zakąskę Chinkali czyli gruzińskie pierogi nadziewane mięsem w tym przypadku baraniną w kształcie saszetki. Nie wszystkim smakowało chyba ze względu na baraninę. Siedzimy jednak do późna w nocy rozmawiając i wspominając nasze wcześniejsze quadowe podróże . Wspominamy poznanych ludzie na quadach a do jednego nawet dzwonimy. Shogun pozdrowienia jeszcze raz!!! Zawsze odbierasz telefon !! W nocy przychodzi bardzo gwałtowna burza z ulewnym deszczem. Rano okazuje się że nocne ulewy uszkodziły drogę i samochody na pewno nie dadzą rady zjechać. Okoliczne wysokie szczyty w nocy pokryły się śniegiem. My na quadach mamy szansę się wydostać. Dostajemy nr. telefonu na górę by po zjeździe na dół zdać relację czy mogą zjeżdżać. Jemy pyszne śniadanko składające się z tylu dań , że w połowie mamy już dość. Ale spróbować trzeba wszystkiego. Aż dziwne , że w tak trudnym i niedostępnym miejscu, gdzie wszelkie zaopatrzenie wymaga dużego wysiłku można zjeść tyle różnorakich specjałów. Po śniadanku wszyscy szybko spakowani i siedzimy na maszynach. Wszyscy oprócz jednego! Kogo ? Ireczka!!!
Nasz Ireczek nasłuchał się w nocy jak deszcz wali w blaszany dach i opowieści miejscowych ile to wody może być po drodze w kałużach i przez pół godziny stroił się w „ kombinezon płetwonurka” wystawiając nasza cierpliwość na próbę. Dobrze , że poznani wcześniej Austryjacy umilali nam czas rozmową. W końcu podjechał poowijany amerykańską taśmą w wodobeszczelnym kombinezonie w którym wyglądał tak jakby miał za chwilę szukać ropy na dnie oceanu arktycznego. Jesteśmy w komplecie , żegnamy się z poznanymi ludźmi i jedziemy z powrotem 75 km tą samą drogą. Innej nie ma. Droga wygląda inaczej niż dnia poprzedniego. Jest miejscami wymyta przez wodę tworząc rozpadliny i wyrwy. W niektórych miejscach zostaje tylko wąziutka przeprawa a koła quada jadą polową nad przepaścią. Jest grubo ale udaje się jakoś dotrzeć na przełęcz Abano i tym razem podjeżdżamy do najwyższego możliwego punktu pod same nieczynne już anteny satelitarne. Pewnie pozostałość radzieckiej świetności. Znowu kilka fotek i jedziemy dalej na dół. Droga po drugiej stronie przełęczy jest już lepsza woda nie wyrządziła tu większych szkód . Po drodze mijaliśmy pracujący spychacz który zasypywał rozpadliny wymyte przez wodę. Droga na dół zajęła nam ponad 3,5 godziny. Była to chyba najpiękniejsza droga po której udało mi się przejechać. Wjeżdżamy na asfalt i jedziemy na wschód . Docieramy do prowincji Kahetii , która to prowincja jest głównym producentem win gruzińskich. Po drodze mijamy Ziły, Krazy i Kamazy których skrzynie wypełnione są winogronami. Przecież to wrzesień i czas winobrania. Trafimy do bardo ładnej winnicy, która jest pierwszą profesjonalnie zarządzaną firmą którą tu widzimy. Płacimy za degustację miejscowego wina ale można tam też zobaczyć jak wino się produkuje , wysłuchać opowieści o tradycji gruzińskiego wina i coś zjeść. Ponieważ żaden z nas nie jest smakoszem wina a Dzikiemu się ono długo otwierało ha ha, degustacja przebiegła szybko. Zgodnie stwierdziliśmy , że Stalin wiedział gdzie kupować wina bo poprzednie winne zakupy bardziej nam odpowiadały. Dalej jedziemy drogą prowadzącą przez winnice. Tankujemy paliwo a od pracowników stacji dostajemy całe kiście białych i czerwonych słodkich winogron. Jemy obiadek na pomniku wodza rewolucji składający się z turystycznej i gruzińskich pomidorów z cebulą i gnamy do miejscowości nie pamiętam nazwy , gdzie zatrzymujemy się w restauracji z której rozciąga się przepiękny widok na cała dolinę. Rewelacja, pozazdrościć położenia lokalu w z takim widokiem. Wypijamy symboliczne dwa piwka i jedziemy dalej na wschód nie mogąc doczekać się stepów. Dojeżdżamy do miejscowości Dedopolis gdzie zaczyna się step ale niestety była już noc więc po ciemku szukamy miejsca do rozbicia namiotu co w tym terenie nie jest łatwe. Nawet ledy nie pomagały ale jak się szuka to się znajdzie. Rozbijamy namioty , przepiękna bardzo ciepła gwiaździsta noc. Robimy na spanko po kiełku no może po dwa i już spimy. C.D.N


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09.02.2009 22:15
Posty: 1824
Miejscowość: BIESZCZADY - Cisna
PostWysłany: 02.10.2014 12:56 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
No lecimy z FOTO relacją :-)

Poranek w naszym HILTONIE
Image

Uciekamy z "Drogi Wojennej" i to była świetna decyzja !
Rok - dwa i zniknie kolejny piękny długi odcinek szutrowy Tu był potężny plac budowy !
Image

Jest gorąco i ... pięknie .
Image

Jest gorąco i chowamy się pod mostem . Ulga że ho ho ho
Image

I się zaczęło !
Niepozornie ale wymownie 72 km drogi której samochody terenowe pokonują 7 godzin !
Image

Błoga atmosfera udziela się niemal wszystkim hi hi hi hi
Image

Wodospady i strumienie krystalicznie czystej wody na każdym kroku
Image

Czy jest stromo ? Nieeeeeee wcale
Image

Quady a przynajmniej ja odczuwam spadek mocy w Kingu.
Image

Arkadio zagania bydło na trasie do Omalo
Image

Drogi Mistrzostwo Świata :pop:
Image

2926 npm......
Image

2926 npm
Image

Jeszcze 30 km do Omalo
Image

Widoki nas rozwalają a ukształtowanie drogi zachęca do szybkiej jazdy tylko ten kilometr w dół ;-))))
Image

Bedysiowa Lumia rządzi !:-)
Image

Omalo center :bojesie:
Image

Oprać się trzeba :okok:
Image

W głębi nasz rewelacyjny hotelik i ......... strzeżony parking w centrum wioski hi hi hi hi
Image

Po całonocnej ulwie i chłodnej nocy poranek w Omalo
Image

i pomyśleć ,że przez najbliższe kilka godzin nikt po nas nie wyjedzie z Omalo a wszyscy jej sezonowi mieszkańcy z wyjątkiem jednej rodziny tydzień po naszym wyjeździe opuszczają wioskę na zimę .
Image

Turyści z Europy konno z przewodnikiem zwiedzają kaukaz - PODZIWIAM ! i współczuję [wow]
Image

I co ? I czekamy na Irka zapoznając się z sympatyczną starszą parą z Tyrolu .
Image

Sympatyczna knajpka z rewelacyjnym jedzonkiem ! Nie jest to takie oczywiste w Gruzji
Image

To było tylko śniadanko !
Image

Takie tam ............. widoczki z quada :okok:
Image

cdn
Image

cdn
Image

Ostatnia prosta , wyżej już się nie da no może parę metrów :wnerw:
Image

Dla każde z nas jest to najwyższe miejsce gdzie dojechaliśmy quadami w zyciu :brawo1:
Image

2926 npm i jak tu życie panie premierze :pop:
Image

cdn do rodzinnego albumu :>
Image

cdn
Image

cdn
Image

Zielone ludki Putina pchają się wszędzie :cenzura:
Image

cdn
Image

tradycyjne wino
Image

przed degustacja w winnicy
Image

To wino było rewelacyjne
Image

Tradycyjne Gruzińskie powitanie w Quadowym wydaniu
Image

Temu Panu widać że smakuje hi hi hi hi
Image

Do tej winnicy warto zajechać
Image

Rewelacyjne knajpka z pięknym widokiem w drodze do Kaheti
Image

Nocleg na stepie .... gdzieś
Image


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.09.2011 23:30
Posty: 480
Miejscowość: Mysłowice
Imię: MarioIII
Quad: Outlander 500L G2, Kymco 150 MXU
Poprzednie quady: Honda Rancher TRX 350 ES, Polaris Sportsman 800 EFI,
PostWysłany: 02.10.2014 17:14 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
Piękne trasy i widoki no i te degustacje :blagam:

_________________
MARIO III


http://facebook.com/marioIIIPL

https://www.youtube.com/playlist?list=P ... BvdlUyJvmD


 
Profil Facebook Gadu-Gadu
Awatar użytkownika

Rejestracja: 02.04.2011 09:46
Posty: 536
Quad: AC 500
PostWysłany: 03.10.2014 18:53 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
A co to jest w tych wioskach,takie wieże,chyba z kamienia ?
Mnogo tego.

_________________
Ludzie tracą zdrowie żeby zarabiać pieniądze,a potem tracą pieniądze żeby odzyskać zdrowie...


 
Profil

Rejestracja: 01.10.2009 07:43
Posty: 279
Quad: KQ 750
PostWysłany: 04.10.2014 07:46 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
barabasz napisał(a):
A co to jest w tych wioskach,takie wieże,chyba z kamienia ?
Mnogo tego.

Wybudowano je podobno w XII - XIV wieku właśnie z kamienia. Służyły przede wszystkim do ochrony przed lawinami ale również przed najeźdźcami i to nie tylko obcymi ale również swoimi. Obowiązywała wendetta. W środku jest kilka poziomów. Na dole trzymano zwierzęta, potem żywność dla ludzi i zwierząt, a na samej górze były składziki i w razie potrzeby mieszkali i bronili się ludzie.


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09.02.2009 22:15
Posty: 1824
Miejscowość: BIESZCZADY - Cisna
PostWysłany: 07.10.2014 11:42 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
to jeszcze kilka fotek z Omalo :-)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


 
Profil

Rejestracja: 01.10.2009 07:43
Posty: 279
Quad: KQ 750
PostWysłany: 07.10.2014 15:49 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
Budzimy się wcześnie rano bo jest już bardzo ciepło. Wyłazimy z namiotów i szok. W koło nic tylko wypalona trawa. Ireczka nie zjadły w nocy gepardy , które jak nam mówili miejscowi żyją w tych okolicach, a straszyliśmy go , że zostaną z niego tylko skarpetki. Zbieramy szybko nasze zabawki, pijemy kawkę i jedziemy. Trzymamy się tracka ale jest tak cudnie, że wjeżdżamy w step na rympał gdzie popadnie kierując się na południowy zachód. Przed nami nie ma nic tylko góry zjazdy, podjazdy, szutry. Odkręcamy manetę do końca. Och działo się przepiękna jazda , przepiękne widoki. Po drodze na wzgórzu znajdujemy jedno jedyne drzewo ( jak drzewo Abrahama przynajmniej według wersji Dzikiego ) .Robimy Kika fotek i gnamy dalej ile fabryka dała w kierunku Azerbejdżanu. Dojeżdżamy do doliny , która jest granicą Gruzji i Azerbejdżanu. Jedziemy wzdłuż niej od czasu do czasu mijając zielone wieże obserwacyjne straży granicznej. Wieże są puste więc myślimy , że nikt tej granicy nie pilnuje ale to tylko nam się tak wydawało bo w końcu dojeżdżamy do posterunku gruzińskiej straży granicznej. Zostajemy zatrzymani przez żołnierzy , którzy jak to w takiej sytuacji przeprowadzili z nami standardowy wywiad. Jak zwykle koszulki za napisem Poland załatwiają połowę sprawy. Mila pogawędka przedłuża się ponieważ pogranicznicy postanowili odprowadzić nas do bezpiecznej strefy aby przez przypadek nie ustrzelili nas Azerowie ale muszą dostać pozwolenie od oficera, który przyjeżdża rozklekotanym Ziłem. Chłopaki mają RZR, który niestety nie chce jechać, więc stoimy w upale i pot nam się leje po plecach i nie tylko. Ale cóż nie ma wyjścia faceci są mili i chcą nam pomóc. W końcu udaje im się doprowadzić sprzęt do stanu używalności. Odprowadzają nas kilkanaście km za rzekę . Pięknie dziękujemy , żegnamy się z żołnierzami i po kilku km wracamy z powrotem na granicę wzdłuż , której biegnie piękna szutrowa droga. Marzenie , odkręcamy na Maksa ile się tylko da. Jedziemy tak i jedziemy nawet nie wiem jak długo ale to była fantastyczna jazda z adrenalina buzującą w żyłach. Droga i widoki przypominają mi trochę Marokańską Saharę po której miałem okazję jeździć. Nawet pierwsza od wielu km osada przypomina te z Afryki. Nie ma tylko wszechobecnych tam śmieci. Nawet nie wiadomo kiedy a robimy 140 km. Przez te wszystkie km po gruzińskim stepie po za gruzińskimi żołnierzami spotykamy tylko samotnego Kamaza z wielkim kontenerem, którego kierowca trąbi i macha do nas. Byliśmy chyba jego jedyną rozrywką w czasie jego podróży. Po drodze gubimy się pierwszy raz w od czasu wyjazdu z Batumi. Dziki jedzie pierwszy a my zatrzymujemy się na tankowanie. Jedziemy na azymut , Dziki przejeżdża szybko dwa pagórki i już go nie widzimy. Stajemy na wzgórzu i czekamy . W końcu zauważamy mały punkcik na wzniesieniu parę km dalej . Dziki ma szczęście, że go znaleźliśmy złapał gumę i nie mógł już wracać po śladzie. Dziki ze szczęścia , że go znaleźliśmy i nie będzie trzeba szukać jego kości na tym pustkowiu wyjmuje zbunkrowanego Danielsa , który w tych pięknych okolicznościach przyrody smakuje wyśmienicie. . Na tracku mieliśmy w niedalekiej przyszłości zaznaczoną o dziwo polską knajpę. Nie wierzyłem , że w ogóle może być jakaś knajpa na tym zadupiu a co dopiero Polska. Obieramy azymut i lecimy zobaczyć czy przypadkiem ktoś się czegoś nie na wąchał a lokal gastronomiczny mu się nie uroił. Wyjeżdżamy w końcu na coś co przy odrobinie wyobraźni może uchodzić za drogę szutrową. Na niej przed wielkim rozlewiskiem mijamy starą Wołgę, w której siedzi tylu pasażerów , że nie zmieściłoby się do małego autobusu. Z ciekawości zatrzymujemy się aby zobaczyć jak kierowca Wołgi ma zamiar sforsować rozlewisko. Ku naszemu zdziwieni wziął je środkiem bez żadnego problemu, trochę tylko coś szurało pod spodem ale to drobiazg dla pasażerów samochodu. Po kilku kilometrach podjeżdżamy pod budynek , w którym podobno jest Polska restauracja. I tak ją będę dalej nazywał ha ha ha . Na drzwiach wisi Polska flaga w środku widać bar więc walimy jak w dym. W lodówce obok baru Soplica , Luksusowa, polskie piwko itp., a koleś za barem do nas mówi czystą polszczyzną. Tak poznajemy Ksawerego właściciela , barmana , kucharza, wykidajłę i kim tam jeszcze chcecie, żeby był w tym lokalu. Siadamy w sali restauracyjnej w której teraz podobno bardo modne wyposażenie jest zrobione z palet. Zamawiamy po piwku a właściciel poleca nam ulepszoną polską wersję gruzińskiej czaczy. Niezła doprawiona miodem. Z menu wybieramy ziemniaki bryzgane czyli ziemniaki z koperkiem i zsiadłym mlekiem. W Gruzji jeszcze jest mleko które się zsiada. Dawno nie jedliśmy nic tak dobrego a mleko naprawdę było rewelacyjne. Tam krowy hodowane są na pastwiskach bez obory a ich dietą nie kieruje komputer, który dostarcza im żarcie z silosów . Jesteśmy bardzo ciekawi skąd wziął się w tym miejscu Ksawery. Okazało się że trzy lata wcześniej zwolniono go z pracy w Busku Zdroju w którym mieszkał a że bywał w Gruzji wcześniej więc za odprawę z pracy postanowił otworzyć lokal w Gruzji. Kupił trochę gruntu z budynkiem i tak to się zaczęło . Lokal czynny jest od kwietnia do października a że leży na drodze do monastyru , który jest wielką atrakcja turystyczna Gruzji i jest jedynym tego typu przybytkiem w promieniu kilkudziesięciu kilometrów więc jakoś się kręci. Ponieważ restauracja ma również część hotelową a polsko gruzińska czacza i polski gospodarz przypadli nam do gustu postanawiamy już tego dnia nie jechać. Zażywamy kąpieli i siadamy do bankietu. Lokal zostaje wieczorem zamknięty a bankiet trwa. Przychodzą Gruzini , impreza jak to zwykle przenosi się do kuchni i trawa ale nie wiem do której a o szczegółach lepiej nie pisać. Byliśmy dzisiaj w tej części Gruzji , która nie jest popularna wśród turystów ale którą musi odwiedzić każdy off roudowiec bo inaczej nie poczuje tego czegoś !!!! Tego czegoś dla którego warto jechać tysiące kilometrów. Tego czegoś , dla którego warto pracować żeby znowu poczuć to coś!!!


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07.09.2011 13:50
Posty: 61
Quad: Brutek 750i
PostWysłany: 07.10.2014 20:09 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
Dobrze, że Iras robił dużo zdjęć to jest na co popatrzeć :D - sorki za mój kanister
Arkadio w następnym poście napisz jaki miałeś piękny dzień po nocy u Ksawerego .....................(mogłem wczoraj umrzeć...........)


Ostatnio zmieniony przez Bedyś, 07.10.2014 20:09, edytowano w sumie 1 raz



 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09.02.2009 22:15
Posty: 1824
Miejscowość: BIESZCZADY - Cisna
PostWysłany: 08.10.2014 00:16 
Re: Gruzja 2014 - 10 dni 1892km
To siódmy dzień naszej wyprawy i każdy kolejny nas zaskakuje :-) ,a to foto relacja do Arkowego tekstu :lol2:


Rozbiliśmy się w ciemno a taki zastał nas świt !
Image

Ruszamy i śladu po biwaku nie ma !
Image

Taką zapamiętam Kachetię , choć będzie jeszcze jedna odsłona tego pięknego region Gruzji. Otacza nas NIC !
Image

NIC i ................ jedno drzewo
Image

To pustkowie było odurzające
Image

Tam w oddali Azerbejdżan !
Chwilę później już tam byliśmy
Image

Radość z jazdy nas rozsadza
Image

I jak tu jechać jak zdjęcia trzeba robić
Image

TAK to my, te kropki kurzu :bojesie:
Image

Dzielna wołga i jej pasażerowie :okok:
Image


Pędzimy na obiad do Ksawerego
Image


Wschód słońca nad biwakiem
Image


Do Szwecji na lewo :lol2:
Image


No to jesteśmy i jednak jest Coś co teoretycznie i dobrej wyobraźni przypomina "knajpę i hotel" POLSKI na końcu świata i Gruzji
Image


Było tu trochę ludzisk ale nikt na quadach
Image


No to zostajemy na noc ! :panna:
Image

Bar wzięty :metal: zostajemy !
Image

Obiad po siedmiu dniach czuć było Polską :brawo1:
Image

Dostaliśmy honorowe miejsce :faj:
Image


To była długa noc i świetna zabawa !
Więcej zdjęć nie umieszczę choćby do mnie strzelali :ban:
Image

Mimo krótkiej nocy wstaliśmy wczesnym rankiem byliśmy gotowi do drogi a Ksawery ........... poszedł spać rozżalony ,że nie tak się umawialiśmy , mieliście wstać o 11 a nie o 6 rano hi hi hi hi :okok:
Image

Ja zdecydowałem się na spanie w namiocie :figielek:
Image

Na trwale zaznaczyliśmy naszą obecność u Ksawerego . Pamiątkowa flaga została przez wszystkich podpisana :metal:
Image

Ogródek piwny przy zachodzie słońca :kotek:
Image

To jedynka hi hi hi
Image

a to trójka :bojesie:
Image

a to mój pokój bliżej natury :cfa:
Image


 
Profil
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Odpowiedz   [ 76 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 13 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Forum style created by Pink Floyd Ringtones|Modified by Daniel.