Polskie Stowarzyszenie Czterokołowców - ATV Polska - Forum - Zobacz temat - Wyjazd z topieniem Polarisa 08.01.2012
Reklama1
Zobacz posty bez odpowiedzi | Zobacz aktywne tematy Obecny czas: 19.04.2024 18:41

Regulamin forum


REGULAMIN DZIAŁU "MOJE QUADOWE PODRÓŻE"

1. Ten dział służy do zamieszczania informacji i relacji z planowanych i organizowanych przez użytkowników forum ATV Polska wypraw, spotkań, zlotów.
2. Dział ma charakter niekomercyjny. Wszelkie komercyjne ogłoszenia, jeśli nie zostaną uzgodnione z Administratorem Forum, będą natychmiast usuwane.
3. Zamieszczane w dziale relacje, zdjęcia oraz filmy video muszą być wyrazem świadomego quadingu i spełniać wymogi zawarte w "Kodeksie quadowca ATV Polska". Wszelkie materiały niespełniające tego warunku będą natychmiast usuwane. Przeczytaj niniejszy Kodeks zanim umieścić swoja relację.

Kodeks quadowca ATV Polska

Niniejszy Kodeks ma na celu uświadomienie tego, co przystoi, a co nie prawdziwemu miłośnikowi quadów. Nie przestrzegając go, nie tylko łamiesz prawo, lecz także przyczyniasz się do kształtowania złego wizerunku naszej społeczności.

1. Nie jeździmy po parkach i rezerwatach w sposób celowy.
2. Zawsze zwalniamy przy pieszych pozdrawiając ich machnięciem ręki, zwłaszcza machamy małym dzieciom.
3. W sytuacji patowej pytamy o drogę, aby rozładować atmosferę, chyba, że może to być dla nas lub dla innych niebezpieczne.
4. Nie dewastujemy pól i terenów prywatnych.
5. Pamiętajmy, że wjazd do Lasów Państwowych, parków i rezerwatów jest nielegalny.
6. Używamy cichych układów wydechowych.
7. Nie śmiecimy, wszelkie odpadki wracają z nami.
8. Powiadamiamy władze, o nieprawidłowościach np.: odpady toksyczne, dzikie wysypiska, kłusownictwo etc.
9. Używamy pasów do wyciągarek, dzięki czemu nie niszczymy kory drzew.
10. Zaznaczamy w miarę możliwości wszelkie doły, druty i inne niebezpieczne przeszkody na GPSie, jeśli posiadamy takowy i dzielimy się tym z innymi.
11. Do jeżdżenia szukamy miejsc raczej wyludnionych.
12. Nie jeździmy po naturalnych zaporach ziemnych np.: wał przeciwpowodziowy.
13. Jazda pod wpływem alkoholu to poważne przestępstwo.
14. Zawsze ustępujemy pierwszeństwa rowerzystom.
15. Staramy się wzniecać możliwie najmniej kurzu, zwłaszcza w pobliżu ludzi i domostw.
16. Zwalniamy przy zabudowaniach i to BARDZO.
17. Zawsze kierujemy się ROZSĄDKIEM - np. nie jeździmy z prędkością stanowiącą zagrożenie dla ludzi i zwierząt!
18.W szczególnych przypadkach, kiedy nasz pojazd może kogoś przestraszyć zatrzymujemy się z boku i wyłączamy silnik.
19. Nie jesteśmy na tym Świecie sami, uszanujmy to.
20. Zawsze jeździmy w kasku i staramy się ubierać ubranie ochronne, tj: kask, gogle, rękawice, buzzer (żółw), pas lędźwiowy, nakolanniki i nałokietniki oraz buty ochronne.

Zebrał i sporządził, wespół z bracią quadową, Krzysztof Wolny-Tippo. Pomysł niniejszego kodeksu zrodził się tu.

Własność Polskiego Stowarzyszenia Czterokołowców-ATV Polska. Wszelkie prawa zastrzeżone.



Odpowiedz  [ 1 post ] 
Wyjazd z topieniem Polarisa 08.01.2012 
Autor Wiadomość
Moderator Działu Polaris
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20.04.2010 12:07
Posty: 6567
Miejscowość: Józefosław
Quad: čtyřkolka
Poprzednie quady: 126p
PostWysłany: 18.07.2013 13:08 
Wyjazd z topieniem Polarisa 08.01.2012
08.01.2012

... zatem, jak już większość z naszego terenu wie, byłem dzisiaj na przejażdżce...
Teoretycznie miał jechać Remus, ale kiedy ja miałem startować, to on już wracał. Pojechałem sam. Wczoraj sobie przygotowałem trasę na 3-4 godziny. Większość drogi znałem doskonale. Pierwsze kilometry poszły szybko, błoto fruwało na boki, a kałuże prawie suszyłem kołami. Mała przerwa koło bajkowego lasu i dalej... Dotarłem do miejsca zwanego Zimne Doły koło Żabieńca. Już po drodze miałem zamiar zobaczyć jak wysoki jest stan wody w rzece Czarna, która tamtędy płynie. Minąłem tamę, za którą jest łagodny zjazd do wody i zamoczyłem na chwilę koła. Pięć metrów w jedną, pięć w drugą stronę i wyjechałem z powrotem na szlak. Po kilkudziesięciu metrach zobaczyłem, że takie zjazdy do rzeki są jeszcze dwa... 'po drodze'... Dawały możliwość bardzo spokojnego wjazdu na piaszczyste dno, bez niszczenia czegokolwiek. Bez namysłu zawróciłem i postanowiłem pokonać ten kawałek, było może 300 metrów wodą. Super! Nie ujechałem jednak nawet 50 metrów i przód nagle zapadł się w wodę, zatrzymałem maszynę. Wsteczny... 10 cm i stoję, do przodu, 20 cm i to samo. Wiedziałem już, że nie ma sensu kręcić kołami, tylko trzeba szukać innej metody wybrnięcia z opresji. Zacząłem się rozglądać. Jest drzewo z przodu w zasięgu wyciągarki zdaje się, więc mam szansę. Nagle maszyna zaczęła prychać, silnik zgasł. Uruchomiłem go, jednak nie chciał wejść na obroty i znów zgasł. Ponowna próba nie przyniosła pożądanego rezultatu. 'No to mamy problem... Huston'
Kiedy wybierałem się na wyjazd, to założyłem na siebie kilka podkoszulek, buty i ubranie quadowe, a na to nieprzemakalną kurtkę i spodnie. Nie nadawało się to jednak zupełnie do wejścia w wodę. Zwłaszcza, że nie wiedziałem jak długo tu będę musiał tkwić. W tylnym kufrze zawsze wożę wodery i buty gumowe (bo te quadowe się nie mieszczą w nogawki woderów). Zobaczyłem dwa motocykle, machnęliśmy do siebie i pojechali. Zastanawiałem się co mogli sobie pomyśleć widząc człowieka stojącego na środku rzeki, na siedzeniu quada z wyłączonym silnikiem. Zawrócili jednak i dowiedzieli się o co chodzi. W czasie rozmowy przygotowywałem wodne ubrania i przewracałem graty w kufrze. Chłopaki, widząc czerwone, podłużne pudełko, zażartowali, że tutaj akurat trójkąta ostrzegawczego nie muszę wyciągać, bo na dnie rzeki może go przewrócić wartki nurt... Nie mogli jednak pomóc. Poprosiłem tylko, że jeżeli kogoś znają z terenowym autem, to chętnie skorzystam... niestety aż tak źle to wyglądało.
Przebrałem się stojąc na siodle i starając nie wpaść do wody. Zszedłem na brzeg i zacząłem dzwonić, bo cóż pozostaje. Wiewiór (bo nie jeden raz już pomógł), Remus (bo ma blisko), Staszek (bo ma quada z wyciągarką a Piotr terenówkę), Brylant (bo też blisko i ratował kiedyś z błota). Lista się kończy, ale nikt nie jest w tym momencie dostępny. Na koniec zadzwoniłem do Tomka, który nas wprowadzał w bajkowe jazdy i okazało się, że jest pomysł. Chłopaki gdzieś śmigają i może są w rozsądnej odległości. Zadzwoni do nich i da znać. W międzyczasie dostałem od Wiewióra namiary na innego kolegę, ale ten nie odbierał. W końcu Tomasz zatrzymał moje narastające poczucie osamotnienia i beznadziejności. Patrzyłem z brzegu na bezsilną maszynę i jeszcze tylko brakowało, żeby woda zaczęła przybierać.

Image
Image

Darek z Żabieńca był dostępny, skontaktowałem się z nim po otrzymaniu numeru od TomkaW i już się szykował na ratunek. Hura!. Popatrzyłem na całą sytuację bezstronnie i doszedłem do wniosku, że nie będzie łatwo. Polaris jest przecież ciężki, a dno rzeki zassało go najlepiej jak potrafiło. Przygotowałem dodatkowe liny (bo nie wiadomo jak się będziemy ustawiać), bloczek (bo siła wyciągarki może być za mała), klucz do świec (bo potem będzie potrzebna reanimacja). Zaczepiłem hol z tyłu maszyny. Musiałem do tego zdjąć kurtkę (a zimno było), bo trzeba było zakasać rękaw, woda z tyłu sięgała ponad łokieć (z przodu ponad pas). Czasu jeszcze trochę było, więc wyjąłem saperkę z 'bagażnika'. Wypada tutaj dodać, że przejazd rzeką miał na celu również mycie i przepłukanie maszyny. Lałem więc wodę na ubłocone plastiki i pucowałem mojego cierpliwego rumaka. Rumaka?! Tu znów mała dygresja: kiedy wyszedłem na brzeg pierwszy raz, to znalazłem... podkowę... może na szczęście?

Image

Zdjąłem jeszcze tylne siedzenie, żeby potem usunąć kanapę i zerknąć do filtra. W wodzie to jednak nie miało sensu, a fotel przydał się do dalszego oczekiwania.



Przyjechał Darek, który okazał się kolegą spotkanym niedawno na poligonie, od którego nie wziąłem numeru telefonu... Po krótkim namyśle zabraliśmy się do akcji ratunkowej. Wjechał w nurt rzeki i zaczepiliśmy linę od jego wyciągarki za tylny hol. Yamaha jednak tylko przysuwała się do Polarisa, a ten ani drgnął. Zaczepiliśmy windę bezpośrednio za hak, na krótko, żeby podnieść moją gadzinę, ale to również też nic nie dało. Maszyna Darka przysiadała tylko na sprężynach, a ratowany pojazd stał niewzruszenie osadzony na dnie. Pojawił się samochód terenowy, zatrzymał się na chwilę, ale nie daliśmy mu znaku i pojechał dalej. Pewnie mógł pomóc, ale z drugiej strony, gdyby władował auto tak jak ja Polara, to dopiero byłby klops. Mój ratownik zaproponował, że pojedzie po swoją terenówkę i może uda się inaczej zaradzić. Wrócił jednak po kilkunastu minutach czterokołowcem, bo w samochodzie padł akumulator. Może i dobrze, bo nie ma tam wyciągarki.
W czasie, w którym go nie było postanowiłem, że rozwinę linę od windy i może pociągniemy sprawę do przodu. Rozwijało się, zacinało, ale na koniec miałem 15 metrów liny w ręku. Operacja odbywała się oczywiście bez włączonego silnika i obawiałem się o akumulator, bo nie jest już w najlepszej kondycji, a trzeba potem jeszcze przecież uruchomić silnik. Zaczepiłem się do drzewa, Darek złapał swoją liną za hol z przodu i... ruszyło. Szło jak po maśle. Bez kłopotu wyciągnęliśmy Polarisa na bezpieczny brzeg. Nawet się zastanawiałem, czy nie poradziłbym sobie sam z wydostaniem na ląd.
Pozbierałem wszystkie rzeczy zostawione na brzegu, odczepiłem od drzewa dodatkową linę, żeby niczego nie zapomnieć. Otworzyliśmy air-box i na dnie zobaczyliśmy trochę wody, poniżej poziomu filtra. Wykręciłem świecę i okazało się, że coś z niej kapie i nie jest to benzyna. Kręcenie rozrusznikiem i fontanna wody z silnika. Po kilku takich próbach suszenia świecy i dolotu powietrza daliśmy spokój. Woda była z pewnością w gaźniku a nie wiedzieliśmy jak ją usunąć. Ściemniało się.
Darek odholował mnie do swojego domu, załadowaliśmy quada na lawetę i odwiózł mnie, jak małego chłopca, który buchnął ojcu kluczyki od samochodu i wjechał do rowu...

Wnioski:
1. Podczas samotnej jazdy nie brodzić rzeką, a jeżeli już, to pod prąd, bo wówczas muł nie przeszkadza w obserwowaniu dna.
2. Uszczelnić air-box, bo woda 'tylko' pod kanapę może okazać się zabójcza.
3. Przejeżdżająca terenówka może się przydać i zawsze trzeba na wszelki wypadek krzyczeć 'HELP!'
4. Zawsze zbierać ekwipunek zaraz po tym jak tylko z niego skorzystamy, niczego wtedy nie zapomnimy.
5. Wozić ze sobą dodatkowe liny.
6. W środowisku ATV są niezwykli ludzie!

Darkowi, Tomkowi i pozostałym kolegom bardzo dziękuję!
... ale przygoda była, no nie?!


Jeżeli chcesz dodać komentarz i/lub przeczytać pozostałe opisy wyjazdów, zapraszam do tematu głównego:
:strzałka:
Wyprawy maqowe - blog

_________________
... no looking back

Wyprawy maqowe - blog


Ostatnio zmieniony przez maq 18.07.2013 13:08, edytowano w sumie 2 razy



 
Profil
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Odpowiedz   [ 1 post ] 

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 29 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Forum style created by Pink Floyd Ringtones|Modified by Daniel.