Robimy

Zatem tokarz mi dorobił śrubę do tylnej piasty. Niestety sobota i zamknięcie zakładu za godzinę zmusiło mnie do brania tego co jest. Trzpień zrobiony na 9,5 mm, gwint M8, bo amerykańskich narzynek od ręki nie było. Gwint minął niestety ucho w wahaczu i było za luźno. Niewiele się zastanawiając dorobiłem tulejki z nakrętek na szlifierce.



Szkoda, że wczoraj tego nie sprawdziłem, bo zrobilibyśmy to pewnie lepiej. Dodatkowo mogłem sprawdzić otwory w wahaczu. Zarówno po stronie uszkodzonej, jak i drugiej zrobiły się w kształcie jaja.




Albo trzeba wszystko rozwiercić na M10, albo przyspawać podkładki z otworem 9,5 mm. Zobaczymy.
Tymczasem zawieszenie jest naprawione.



Wszystko poskręcałem i założyłem sklejony wczoraj podnóżek (wyszło mi lepiej niż poprzednio). Po wszystkim zrobiłem krótką jazdę próbną (w klapkach). W planach jest jeszcze regulacja gaźnika. I dobrze, bo na podwórku zaśmierdziało paliwem i maszyna nawet rozgrzana, nie ma specjalnie ochoty wejść na obroty. Jutro się tym zajmę i wymienię olej.

Przymiarka do regulacji gaźnika. Nigdzie nie ma śrubki. Prawdopodobnie jest pod miedzianą zaślepką z dziurką. Czort karty rozdaje.

Trzeba było toto rozwiercić. Pod zaślepką jest śruba do regulacji.



Przy okazji zrobiłem sobie nareszcie klucz do odkręcania linki ssania



Potem się okazało, że przerdzewiała linka od regulacji wolnych obrotów. Rozwierciłem i zamontowałem od nowa, na ścisk.



Potem przyszła kolej na czyszczenie gaźnika. Miałem go w ręku, zatem skorzystałem. Użyłem do tego płynu do czyszczenia hamulców. Poradził sobie.
Do dalszej zabawy trzeba zdjąć obudowę filtra powietrza i rurę od skrzyni pasowej. Zabrałem się za regulację składu mieszanki na wolnych obrotach, ale coś było nie tak. Kiedy dodawałem gazu, to quad gasł, bez względu na ustawienie magicznej śrubki. Odkręciłem górę gaźnika i szybko znalazłem awarię. Nie było zawleczki na głównej iglicy. Na szczęście znalazła się na podłodze w garażu. Nie zauważyłem jak się zsunęła. Potem poszło już sprawnie i po godzinie odbyłem pierwszą jazdę. Maszyna chodzi jak pszczółka

Bez urazy ,ale ten quad to nie dla zwykłego amatora, bo jak by miał poprawiać to co Ty to już by dawno się poddał, osobiście odpuściłbym sobie takie prace i szukał czegoś mniej awaryjnego- podziwiam Cię za wytrwałość i za pomysłowość ,ale naprawdę ja bym sobie dawno odpuścił- na upartego powinni ciebie zatrudnić w fabryce Polarisa bo wiesz gdzie i co poprawić aby było oki;)

Dziękuję, ale nie skorzystam z opcji zmiany quada. Polaris mi bardzo odpowiada, a zdecydowana większość mojej pracy, to nie wynik awaryjności. To co naprawiam, to nic nadzwyczajnego. W serwisach qudowych widzę wszystkie marki rozkręcone czasem do ostatniej śrubki. Wiele zależy od tego jak i ile się jeździ

No nie powiem ,że Polaris jest zły bo bym skłamał , u nas w ekipie był jeden rodzynek ,ale już poszedł w świat a mój kuzyn dalej za nim płacze ,że go sprzedał bo trafił mu się naprawdę fajny egzemplarz - miał model na wtrysku chyba 550 cmm .

Ja mam swojego od nowości i już się kręcimy po wsi ponad 10 tysięcy kilometrów

Jak to się mówi jak dbasz tak masz , najważniejsze aby serducho było zdrowe . p.s miłego zwiedzania mazurskich tras

Dzisiaj jazdy za specjalnie nie było. W dzień za gorąco i pojechaliśmy na łódkę do Krutyni. W tym tygodniu robię za szofera dzieciaczków i wymyśliłem, że zamocuję im poprzeczkę na kierownicy, żeby się miały za co złapać. Wyszło całkiem fajnie. Jutro pstryknę zdjęcie. Po powrocie do domu założę na to koszulkę termokurczliwą i będzie jak z fabryki. Ustrojstwo posłuży do zamocowania uchwytu z telefonem, który dzisiaj też pożądanie wzmocniłem i wygląda na pancerny
Wieczorem zrobiliśmy 6 kilkukilometrowych jazd. Każdy brzdąc po dwa razy, za każdym razem inna trasa

Przeniosłem sterowanie od wyciągarki pod włącznik na lewej kierownicy, przykręcając go dolną śrubą.




Zrobiło się nieco miejsca, zatem wykombinowałem poprzeczny drążek i mam teraz mnóstwo miejsca na montaż akcesoriów. Może kiedyś będzie do tego zamocowana szyba, bo dzieciaki z przodu biorą na siebie cały wiatr i wszystkie ćmy.



Uchwyt do telefonu na kierownicę rowerową jest na quada za słaby i na pierwszych dziurach odpadnie. Mam taki.




Odbudowałem go blachą i mam teraz bardzo mocną ochronę telefonu. Mogę korzystać z nawigacji bez kombinowania z mocowaniem, a do tego filmowanie powinno od dzisiaj wychodzić śpiewająco.



Wymieniłem też ostatni kawałek węża paliwowego, bo stary ciekł przy gaźniku. Musiałem na niego nawet założyć dodatkową opaskę plastikową.



Teraz mam nowy, który wystarczy na kilka kolejnych lat.




Założyłem też inne opaski, bo oryginalne sprężynki nie wzbudzały mojego zaufania.

Pada dzisiaj, hehe.






Olej wymieniony (przebieg 10300 km). Podpowiem, że aby przykręcić z powrotem śrubę spustową w silniku, to najprościej się położyć pod quadem. Dodam, że olej wymieniam bez zdejmowania podnóżków.

Martwi mnie tylko jeszcze mała nieszczelność w gaźniku. Otóż nie trzyma iglica spustowa na dole. W rurce żalu czas jest odrobina paliwa. Na zdjęciu jest gaźnik do góry nogami.

Mała nagroda za pracę
https://www.youtube.com/watch?v=50ITvgVADGo

Dzisiaj poszło trochę oliwy na gumy przy kolumnie kierowniczej i sprężynach zawieszenia. Używam do tego smaru teflonowego. Już nie skrzypi... w każdym razie nie tak mocno
Z synkiem dmuchnęliśmy potem kilkadziesiąt kilometrów przed obiadem na stację po paliwo

Tak się bawimy na Mazurach