A to muszę zobaczyć czy da się go usunąć
Wysokość skrzynki jest ok. Kanistry nie będą ze mną jeździły zazwyczaj.

Wyłożenie pokrywki skrzynki wyjąłem. Dzięki za radę.
Dzisiaj zamontowałem ogrzewanie manetek. Podłączyłem je do zapalniczki. Sprawdziłem też czy działa wyciągarka. Jest jak należy.
Do wyjazdu zostaje dorobić drut, który trzyma regulację wolnych obrotów i wkleić interkom w kasku. Mało dzisiaj było czasu. Praca jednak musi poczekać, bo jutro rano samolot i dopiero w środę będę mógł wrócić do maszyny.

W piątek rano lecimy z zaQuadem do Lublina. Chyba będzie zimno.

Oj ZaQuad to już przebiera z nogi na nogę

Ja już w garażu robię kółka i szukam sobie na siłę roboty

Robi się coraz ciekawiej. W czwartek ma padać deszcz, zatem nie będzie kurzu, ale wody może być sporo na drogach. Do tego temperatura bliska zera w ciągnie dnia, a w nocy ujemna. Kto wie czy nawet śnieg nie spadnie.

Zostaje jeden dzień i jedziemy. Dzisiaj zamontowałem interkom do kasku. Czuję słuchawki na uszach, ale zwalam to na fakt, że kask nowy. Nie ma już odwrotu
Przyczepiłem też mufy na kierownicę. Niestety ogrzewanie manetek będzie trzeba przełączać po odchyleniu pokrowca, ale trudno. Nie będzie tak źle. Pewnie jutro jeszcze się przy tym pokręcę.
Regulacja wolnych obrotów zostaje do jutra. Będę przestawiał quad, to się silnik rozgrzeje.
Na koniec pierwsza przymiarka do pakowania. Z nową skrzynką i workami będzie dobrze

W domu wgrałem też do nawigacji trasę, podzieloną na cztery odcinki. Będzie mega zabawa

Maq spakowany na wyprawę. Jeszcze nigdy tak nie było, że rano mam się tyko ubrać i wio. Jestem niesłychanie podekscytowany wyprawą z zaQuadem. Doskonałe towarzystwo.
Dzisiaj ustawiłem wolne obroty na 1090 i przyczepiłem regulację na trytytki. Zrobiłem jazdę testową w nowym kasku, z kapotą goretex na plecach i podgrzewaniem manetek. Powinno być ciepło. Kominiarka jednak być musi, bo wieje w brodę, a rano będzie koło zera.

Przyjedź w sobotę do Nadarzyna na Lajtowy pokibicować

Wysłane z mojego Hammer Energy przy użyciu Tapatalka

Dzięki, ale w sobotę będziemy wracać z Lublina. Zejdzie nam do późna jak nic.
Bardzo Ci dziękuję raz jeszcze za radę w sprawie goretexu. Przejechałem się w zwykłej koszulce i lekiej bluzce pod spodem. Było ciepło

No i super . Nadal czekam na relację z mistrzostw

Wysłane z mojego Hammer Energy przy użyciu Tapatalka

Napisałem do połowy, a potem czas się skurczył i sprawa czeka. W przyszłym tygodniu zajmę się sprawą.

Objechane. Zrobiliśmy 500 kilometrów. Mega zabawa. Pędziliśmy jak huragan. Po drodze kilka dziur w oponach, łącznie z boczną u Kozika i badylem w mojej, o średnicy przynajmniej 5 cm. Weszło ponad 20 sznurków.
Po drodze musiałem też wymienić pasek, bo ze starego wyrwało kilka zębów.
Niedługo opiszę wyjazd. Mamy doskonałą ekipę
Potężna dawka adrenaliny.

Tuż przed dojazdem do domu wczoraj wieczorem, kiedy pokonywałam ostatnie kilometry sam, quad zaczął strzelać w wydech po odjęciu gazu. Pomyślałem, że przytkał się gaźnik. Już się do tego przyzwyczaiłem i jest na to rada. Jak się jednak zatrzymałem przed garażem, to maszyna zgasła. Mogłem ja zapalić tylko z wychyloną manetką, ale wchodziła wtedy na wyższe obroty.
Dzisiaj w kilka minut znalazłem przyczynę. Przerwał się oplot linki gazu w gaźniku.


Co ciekawe, to jest ona złożona z rdzenia i dodatkowych drucików. Jak te ostatnie się przetrą, to i tak jest szansa, że jeszcze nie pęknie, ale objawy już można odczytać i nie pchać się wtedy w błoto.

Quad strzelał po odjęciu gazu, bo manetka nie wracała do wyjściowego położenia. Mamy w Polarisach, nie wiem jak jest w innych, przed tym dodatkowe zabezpieczenie. Odcięcie zapłonu. Kiedy linka nie jest naprężona, to zwierają się styki i maszyna zgaśnie.

Jeżeli wszystko gra, to się nie dotykają.

Gdyby się jednak linka zerwała w terenie, to pewnie by trzeba było zaczepić jakiś drut, albo sznurek w gaźniku, zdjąć boczek i ręką regulować obroty. Dałoby się powoli jechać do domu z całą pewnością

Jeżeli jutro nie znajdę oryginalnej linki, to pojadę dorobić nową. Zobaczymy.

A zdjęty pasek napędowy wygląda tak.

Po regeneracji wariatora założyłem z powrotem Dayco, który wcześniej już używałem, ale miał jeszcze odpowiednią szerokość. Podczas rajdu w Suwałkach jeździliśmy we dwóch po piaskowych górkach i było „dawane w palnik”. Na ostatnim wyjeździe do Lublina też nie było lekko. Musiałem gonić za mocniejszymi maszynami i często koła mieliły w piachu, a prędkości nie było. Zdechł i raczej więcej takiego nie kupię.

Naprawiona linka w garażu. Zabrałem się za montaż. Licho jednak nie śpi. Podczas pracy spadła mi pod rozrusznik zawleczka z gaźnika. Za nic nie mogę jej wyjąć. Jeszcze przyjdzie rozrusznik wyjmować. Niby operacja prosta, ale quad po wyprawie jest nieumyty i brud może się dostać w każde odkryte miejsce. Ech...

Może spróbuj magnesem?

-- dodano 21.11.2018 06:32 --

Albo sprężonym powietrzem

-- dodano 21.11.2018 06:32 --

Albo sprężonym powietrzem