Problem powstał po spędzeniu wieczoru w błotnym i wilgotnym miejscu, otóż Can Am podczas jazdy wszedł w tryb awaryjny, a po zgaszeniu go, nie chciał już odpalić, dwa razy zakręcił ale szło mu opornie, po czym wyładował akumulator. Po naładowaniu akumulatora przy próbie odpalenia widoczne jest coś takiego:

Silnik się obraca, natomiast mocno słychać stukanie przekaźnika rozrusznika. Po wyjęciu rozrusznika i podłączeniu go na krótko, kręcił, tylko nie wiem czy wystarczająco mocno. Działał jak zwykły silnik elektryczny, bez nadzwyczajnej siły. Może to rozrusznik nie ma siły po prostu zakręcić wystarczająco mocno silnikiem. Ma ktoś jakieś pomysły ?

Jak wszedł w tryp awaryny to może być nie rozrusznik skoro po wymontowaniu kręci ,wykręć obie świece i spróbuj pokręcić wariatorem czy silnik się obraca w miarę lekko .

a wody w silniku nie ma aku naładowane

Aż wstyd się przyznać, że aku rozładowane, aczkolwiek sytuacja dziwna. Na drugim akumulatorze też było to samo(widocznie był za słaby), po naładowaniu odpalił od strzała. Czas sprawdzić ładowanie, bo trochę dziwne że po kilku przekręceniach akumulator aż tak słabnie.

Prawdopodobnie trzepnięty akumulator , jedź do jakiegoś sklepu z aku i niech ci sprawdzą specjalnym urządzeniem czy aby nie są walnięte cele, do tego mi prąd w starym quadzie zjadał przekaźnik do zdalnego sterowania od windy -był podłączony na krótko bo nie chciało mi się to robić po stacyjce i efekt był taki ,że po tygodniu nie odpalania aku miało 12,3 , musisz posprawdzać podstawowe rzeczy - miernik w rękę i 15 minut roboty