W wyniku awarii przestały działać światła stop i pojazd dawał się uruchomić tylko przy dźwigni biegów w pozycji N lub P. Przedtem można też było zapalić silnik również na przełożeniach H, L i R z wciśniętym hamulcem. Na naszym forum nie znalazłem pomocy w tej sprawie, więc postanowiłem, 'iść' po kablach elektrycznych układu hamulcowego i znaleźć przyczynę usterki. W ten sposób dotarłem do rozdzielacza, który znajduje się koło lewej podłogi.
Sprawdziłem najpierw kostkę, w której było ze dwa kilogramy piasku (zupełnie nie zabezpieczona i zaśniedziała - tą również wymieniłem na hermetyczną).
Zwarłem styki zwykłym drutem, przekręciłem zapłon i zapaliły się światła stop. Ustaliłem w ten sposób, że pomimo zabrudzenia to nie to.
Okazało się, że uszkodzony jest ciśnieniowy czujnik układu hamulcowego.

Cena nowego elementu w serwisie skutecznie mnie odstraszyła. Starałem się znaleźć czujnik elektryczny, gdyż te są znacznie tańsze i zamontować go przy klamce na kierownicy. Nie udało mi się jednak niczego dopasować. Oczywiście mogłem przerabiać od innych pojazdów, ale nie byłem jeszcze przyparty do muru... Poradzono mi, żebym pojechał do sklepu z częściami motocyklowymi i tam zapytał o czujnik stopu do klamki. Tak zrobiłem, zabrałem ze sobą z Polarisa dźwignię hamulca z pompką i stary czujnik ciśnieniowy.
Na miejscu, po kilku przymiarkach, nie znaleźliśmy co prawda włącznika elektrycznego, ale okazało się, że mają pasujący czujnik ciśnieniowy za 50 zł. BINGO!

Przy tej operacji układ hamulcowy nie uległ zapowietrzeniu. Po odkręceniu czujnika i przewodu hamulcowego płyn nie wycieknie z rozdzielacza. Wystarczy zabezpieczyć przewód, żeby nie marnować płynu i potem tylko uzupełnić poziom w zbiorniku na kierownicy.

Zawsze jednak po każdej ingerencji w układ hamulcowy należy dokładnie sprawdzić jego działanie!