Ostatnio dostałem od pewnego chłopaka to samo pytanie, powiedziałem mu, że to samo przyszło z czasem i trudno mi wyjaśnić co dokładnie robię.
Podczas skrętu w prawo pochylasz się jak zwykle do wewnętrznej(jednak trochę mocniej) lekko dociążasz przód i wprawiasz "tyłek" w poślizg. W tym samym momencie odbijasz kierą w lewo, jednak nie za mocno. Spróbuj zrobić tak, aby pomimo lewostronnego skrętu , koła przednie dyktowały wciąż prawidłowy kierunek. Dzięki temu doznasz czegoś w rodzaju jazdy bokiem. Uważaj aby boczne kola nie złapały przyczepności, bo wtedy rolka gwarantowana. Im bardziej jesteś pochylony tym mniejsze bezpieczeństwo wypadku. Możesz sobie pomóc nogami, aby utrzymać quada w odpowiedniej pozycji.
Spotkałem się z opiniami, osób, które wprowadzają quada w drift, bez odbicia kierownicy(prawo-lewo) tylko po prostu odpowiednio się pochylają i robią swoje. Nie wiem czy to prawda, jeszcze nigdy im się nie przyglądałem.
Z tego co pamiętam, pierwsze drifty wykonywałem po wychodzeniu z pewnego ostrego nawrotu, wiadomo mocny skręt wprawia gada w jeszcze większy poślizg, potem wyprostowywałem szybko kierę i jakoś jechałem bokiem. Następnie driftowałem po wychodzeniu z bączka. Kolejnym etap to już winkle i wszelakie nawroty. Napiszę, tylko tyle, że nie zrażaj się upadkami. Szczególnie niebezpiecznie jest kiedy drifujesz pod górę, lub nagle zmieniasz nawierzchnię. Na szczęście mi przytrafiały się jak dotąd w najgorszym wypadku jazdy na bocznych, ale mimo wszytko radzę uważać i zaczynać na mokrej trawie z małą prędkością.
Swoją drogą, jestem pewien, że ta kwestia była już poruszana na forum.
Ot, na przykład:
viewtopic.php?f=30&t=16549&hilit=drift