To po co oglądasz? Kazał Ci ktoś?

po to jest forum aby czytać posty i oglądać zdjęcia lub filmiki dodane tutaj przez innych. szkoda mi jednak się kłócić z jakimś dzieckiem. jednak Twój nick mówi wszystko

Może się komus przyda. Rolek miałem wiele ale do tej pory nigdy nic się nie stalo. Ostatnia niestety zmieniła tą statystykę. Oto historia. Wracalismy już z Tomkiem do bazy. Wybrany został dość lajtowy wawoz ale trzeba bylo do niego zjechac. Wybralismy dosc stromy, wąski ale wygladajacy bezpiecznie zjazd. Jechalem pierwszy. Wolniutko na hamplach. W pewnym momencie przednie kolo wpadło w jakis dolek. Quad przewrócił się przez przód przetaczając się przeze mnie a potem potoczył się nizej. Skutek? Złamany obojczyk i żebra. Przed powazniejsza kontuzja uchronila mnie zbroja. Wnioski. Sprawdzaj trasę. W razie niepewnosci asekuruj się.

Słabo się spisala ta zbroja, co to za model?

To podstawa... Kiedy nie widzisz co jest przy zjeździe w dół, a bardzo często nie widać, lepiej wcześniej sprawdzić, czy nie ma tam dołku czy nawet urwiska, lub pniaka na środku..

tak samo jest jak jedzie się w lesie miedzy drzewami jakas mala, waska drozka ktora zazwyczaj chodza grzybiarze to tam trzeba uwazac na karpy

Sprawdzania nigdy mało. Tędy (film niżej) jeździłem wielokrotnie. Było max 50 cm. Aborygeni któregoś dnia zastawili jednak pułapkę w którą wpadł kolega.
http://www.youtube.com/watch?v=AiqkFvP0 ... re=related że im się chciało wykopac dwumetrowy dół

-- dodano 11.06.2011 01:03 --

Dodam jeszcze jedną historię sprzed lat. Historia ma tytuł PALENIE TYTONIU JEST NIEBEZPIECZNE
Jedziemy z obecnym na forum kolegą Matyg1111 lajtowymi ale wąskimi wąwozami. Po jezdzie chwila przerwy, Pijemy mineralne, odsikujemy i rozpoczynamy kontynuacje. Startuję pierwszy jako znający ścieche. Po 2-3 minutach orientuje się, że Matyga1111 nie ma za mną. Zatrzymuje quada i czekam .... Cisza. Zaczynam się niepokoic, że coś się moglo stać. Odwracam quada i na pełnym gazie wracam. Wąski, kręty wąwóz 40km/h. Zza kolejnego zakrętu wypada pędzący wprost na mnie M1111. Intuicyjnie wybieramy odpowiednie strony i quady mijają się ocierając się prawie o siebie.
Wczesniej picie i sikanie mu nie wystarczyło - musiał jeszcze zapalić i wyjechał minute po mnie.

Noo nieźle....

Ale idioci....

-- dodano 11.06.2011 10:35 --

PS. Subskrybowałem Twój kanał na youtubie, filmiki

miec zolwia to podstawa szczegolnie pokonujac takie wawozy ...

Mam Thora Impact. Przy poprzedniej rolce do tyłu 2 mce temu wyszedłem zupełnie bez szwanku. Poza zolwiem istotny jest też przod zbroi. W Thorze z przodu jest spory, lity, dosc twardy kawal plastiku. Gdy teraz quad mnie uderzył jego 350 kg rozłozylo się i dzięki temu proporcjonalnie szkody male. Lubie swego Thora

no chodzilo mi o caly zestaw takze na klatke piersiowa ;D no i urtowales zeberka ;D jakbys nie mial to bys musial pewnie przejsc remoncik

Ja ostatnio miałem taki "wypadek". Byliśmy z kolegą na Żwirowni i znaleźliśmy takie fajne górki blisko lasu. Pojechaliśmy akurat na nie zjazd był łagodny i dałem radę bez problemu, pojechaliśmy dalej ale że nie było innej drogi to byliśmy zmuszeni wracać pod tą samą górkę. Stanąłem przed górką (górka z sypkiego piachu na dodatek trzeba było ją zaatakować pod skosem skręcając w lewą stronę co by nie trafić na inną górkę tuż za nią) i ruszyłem na nią byłem na połowie skręciłem kierownicą w lewo i dodałem manetki gazu. Po czułem tylko jak quad przechyla się na prawą stronę a koła odrywają się od podłoża.. Na szczęście jechałem na stojąco to mogłem się szybko ewakuować na prawą stronę quada.. Wyskoczyłem tylko w prawo a quad poleciał tuż za mną. Na szczęście nie koziołkował tylko kierownica przytrzymała.. Skończyło się na urwanym kierunku i wygiętym lusterku. Ale miałem szczęście że nic mi się nie stało.. Oczywiście byłem w całym stroju tzn. kask, bluza, spodnie, buty, rękawice itp.

Ja dziś idę na msze za to co wczoraj mnie spotkało. Jechaliśmy sobie normalną leśną dróżką , dość szybko żeby nadążyć za motocyklami. Wciągnęła mnie koleina i pociągnęła w lewą stronę , nie hamując w ogóle zjechałem najpierw z drogi a potem wykonałem pięknego susa,przeleciałem dobre 3m z 1m urwiska między drzewami i spadłem na 4 koła bez żadnego draśnięcia do rzeki kilkanaście centymetrów od głazu, który z pewnością przebiłby silnik i zrzucił mnie z siodła w las. A, że wleciałem tam z prędkością kole 45-60 na godzinę to zapewne upadek skończyłby się na którymś z drzew. Jak już wylądowałem to powtarzałem jakieś jedno słowo i tak silny był szok, że prawie nie mogłem ustać na nogach a kiedy mój tato który jechał za mną po drodze kazał mi poszukać wyjazdu to jeździłem tam po tej rzece bez celu w te i we wte. Dopiero dziś sobie uświadomiłem tak naprawdę co się stało bo wczoraj prawie nic nie pamiętałem. Przypomniałem sobie też komentarze kolegów którzy po nas wrócili "jak Ty tam K*rwa wjechałeś!?". Nikomu nie życzę takiej przygody. Zawsze wybierajcie drogę której jesteście najbardziej pewni, nie gońcie po drogach których nie znacie i przede wszystkim mocno trzymajcie kierownice w locie! (gdyby nie to , jakieś podświadome umiejętności to pewnie skończyłbym lot poza maszyną).

Zbroja uratowała mi dziś kręgosłup !!
Kręciłem baczki na asfalcie i było trochę piachu. Jedno koło na piachu drugie hyciło asfaltu. Wystrzeliłem jak z procy a quad na mnie !!Wrzuce później foty zbroi.
Wniosek KASK + ZBROJA. Brakuje mi jeszcze dołu. już szukam na allegro.
Szerokości koledzy....

poznanie terenu to podstawa też się ostatnio przewiozlem jechalem sobie scierniskiem widze wszystko oki potem wjezdzam w trawe i widze już normalna droge to dodalem troszke gazu ale tam byl jeszcze ROW po drodze, wylecialem jak z katapulty ale skonczylo się dobrze obolala szyja , kciuk i siniec na nodze. dostalem nauczke bo za pewnie się poczulem .Trzeba jeździć z glowa.,ale nie w chmurac h