Rozgrzeszony
Wystarczyło się przechylić i byś pięknie bokiem objechał

Witam

3 dni temu miałem nieprzyjemnosc doswiadczenia swojej pierwszej rolki. Sytuacja miała miejsce przy dosc stromym podjezdzie wysokim na ok 5m. Robilem wczesniej większe podjazdy i wszystko szlo ok ale tym razem popelnilem blad a w zasadzie wielblad mianowicie pod koniec podjazdu zaczynalo brakowac przyczepnosci wiec zamiast hamulec przedni i się wycofac zrobic drugie podejscie to ja na gaz może się uda. Gad w tym momencie zlapal przyczepnosc na korzeniu i stanol ekspresowo deba. Probowalem zeskoku w bok ale gad wlasnie wykonal rolke przez lewa strone w ta w która chcialem uciec. Potem to już ciemno czuje jak dostaje w glowe i klate potem uczucie jak cos kreci mi noge ale wkoncu puszcza. Na sczescie mialem buzer kask i porzadne buty. Skonczylo się na poobijaniu klatki która czuje jakby ktoś mi z mlota przylozyl wiec moge sobie wyobrazic coby bylo gdybym nie mial buzera. Co do gada to tylko rozwalony plastik a najlepsze ze gad na dole sobie stal na kolach i swiatlach awaryjnych

Wcześniej ktoś tu pisał apropo pojazdów że tak należy się ustawić.
To niestety błąd.
Nawet w swojej zabawce się pochylam do przodu

http://www.youtube.com/watch?v=wnMRQvpu ... re=related

Prędkość najazdu i późniejsza kontrola gazu jest też bardzo ważna (żeby nie przesadzić i wiedzieć kiedy odpuścić)

Noga na tylnym bagażniku jest ważna, bo zawsze masz "koło ratunkowe", ale kiedy intuicyjnie (błędnie) przenosi się na nią ciężar ciała to już podrywanie przodu backflip

ja bym tak nie stawiał nogi na podjeździe bo to proszenie się o rolkę. przecież tak się robi aby było łatwiej przód podnieść do wheelie a nie po to aby go nie podnosić. jak by wziął większy rozpęd i stał nogami na podnóżkach pochylony do przodu to pewnie by podjechał.

Częściowo masz rację. Noga pełni jedynie funkcję "sprężyny" gdyby cos poszło nie tak, ale pamiętać trzeba o tym, by dociążać przód

-- dodano 30.04.2011 10:55 --

czyt. KATAPULTY

Ja miałem 2 poważniejsze wypadki. Jeden na Hałdzie Wałbrzych wyjeżdżaliśmy z okrutnego rowu , w sumie to się wyciągaliśmy na linkach.Wyciągnęli mnie a ja jak chciałem zejść przyblokowałem kolanem cyngiel. Quad poszedł pełną parą do rowu wraz ze mną w pozycji nagannej - Obie nogi na jednym podnóżku. Wpadając do rowu kierownica się przyblokowała akurat skręcając w tą stronę gdzie stałem ja. Nabiłem się żebrami na kierownice, potem przeszła na brzuch i w końcu skumulowała całe uderzenie około 3 cm od klejnotów rodzinnych zostawiając mi krwiaka i pęknięcie skóry o wielkości połowy uda. Mało brakowało. A drugim razem standardowo zjeżdżałem z dość dużej góry, Suzi wpadła prawymi kołami w głęboką żyłę (Taka podłużna koleina - głęboka i szeroka najczęściej) i Quad zaliczył pół rolkę na bok. Mi nic się nie stało.

tak jak napisal kolega, noga na tylnym bagazniku to proszę nie się o problem przy podjeździe, bo cały cieżąr idzie na tyl i gad staje pięknie dęba

prawidlowo nogi na przedniej części podnóżków i pochył do przodu, ale nie więcej niż glowa na wysokosci kierownicy, bo inaczej za bardzo odciążysz tył i stracisz trakcję

dzisiaj miałem nie przyjemną sytuacje. Dostałem cynka od kumpla, że jest u nas ktoś ze śląska i chce poznać tereny. Więc dziś mu pokazałem żwirownie, niestety zabrał on pasażera, pierwszy pion i on chciał z tym pasażerem podjechać, nie dali rady quad 4x4 nie wiem jaki zrobił na nich rolkę, jemu na klatkę kiera ją jakoś minął. czuje się winy bo zamiast się zatrzymać pogadać to ja od razu rura pod podjazd... ale nie spodziewał się ze się ośmieli z pasażerem próbować. Inna sprawa jest taka, że oprócz kasku nie było nic. Kierowca pojechał na prześwietlenie.

Po drugie pewnie kierowca nie miał w ogóle doświadczenia z podjazdami.

Puffyou
to wina kierowcy jak i pasażera ale na pewno nie twoja. kierowca przecenił swoje umiejętności a pasażer pozwolił mu tam podjechać. ja ostatnio jeździłem z kuzynką na enduro i jak były jakieś trudniejsze górki to pytała się mnie czy ma zejść i sam podjadę a ona wejdzie czy damy radę we dwoje wjechać.

no poryło mi to beret... znowu mi się blokada ma łeb włączy pewnie i nie będę znów za mocno dawać w palnik.

Ciekawie jak na pierwszy post

no i dopadło także mnie

Cały dzień zabawy i w drodze powrotnej rów Wracając z poligonu jechaliśmy polnymi drogami ja na końcu bo nie chciałem się spieszyć , cały czas pełno kurzu ale dało się jechać do momentu aż kolega przede mną nie wjechał w wysypany przez kogoś pył z pieca. W ciągu 1 sekundy zero widoczności , starałem się zwolnić i to był błąd,lekki zakręt ja prosto .... rów - koła się zblokowały , kierownica w bok i rolka. O dziwo quad ok tył uratowany przez skrzynię explorer a przód przyjęła kierownica na szczęście się tylko złożyła. Ja niestety gorzej bark rozbity ( rozejście więzogłówki - cholera wie co to jest ) 3 tygodnie w kamizelce i seksowne fioletowe bioderka

a wystarczyło jechać za kolegą w większej odległości ...