hej panowie
za delikatną namową Kaina to i ja opisze na świeżo ( bo ze szpitala) swój niefortunny wypadek,upadek czy może zaliczenie czołówki z nasypem ziemi
ale zaczne od poczatku
w zeszłą sobote mój kochany mężuś nabył dla mnie Polariska( mała pojemność, automacik,czerwoniutki,piękniutki fajny wyglądzik jak na początek dla mnie bajka
)
w niedziele była tak piękna pogoda,ze aż żal bylo jej nie wykorzystać
ja oczywiście cała podekscytowana mój "dziewiczy wyjazd"więc ruszyliśmy z pod domu na poligon wjeździłam się w maleństwo,z uśmiechem na twarzy musiałam zaliczyć każdą kałurze
itd,zaliczylam tor motokrosowy,no i już drogą a potem pięknym parkiem prosto na jezioro oczywiście moja zachcianka ...................i już wracalismy do domu kiedy mój mąż z drogi zjechał na trawe, ja oczywiście za nim i z wielkim zapałem chcialam mu pokazać jaki to ze mnie kierowca
wzięłam się za wyprzedzanie ( moja pierdulka kontra Raptor
) no i niestety mój misio zalapał się na mostek a ja zaliczyłam dzwona w rów i to konkretnie EFEKT dzięki Bogu tylko wybite biodro i dwie łapy w gipsie ech bolało jak cholerka chwilowo straciłam przytomność a potem już w tym cholernym rowie czekalam na pogotowie
no i tak zaczęłam
ale nie poddam się
jeszcze kurna conajmniej 4 tyg sobie poleże w szpitalu ale myśle że po rehabilitacji już w maju pośmigam ale już z większą rozwagą i na pewno po terenach ktore są pewne
bo cholerka przepaść to mnie z zaskoczenia wzięła zaraza jedna ....................no ale cóż co mnie nie zabije to mnie wzmocni
PS> pozdrawiam chłopaków z Nysy
PS> a tak wogle to czego mnie jeszcze nikt nie odwiedzil
no i sorki za bledy ale moje lapki są niesprawne tak jak powinny