Ja się doczepię tylko do oznakowania trasy, ponieważ w pewnych newralgicznych fragmentach, brakowało odpowiednich znaków. Przykładem może być miejsce jakieś 2-3km po wyjeździe z drugiego testu, gdzie na odcinku 10m łączyła się trasa i można było ominąć kilkukilometrową pętlę z PKP-em. Długa wąska ścieżka, która kończyła się na wprost asfaltem, a należało skręcić w lewo i przejechać przez jakieś betonowe bandy. Dopiero drugiego dnia zauważyłem fruwający na krzaczku krzyżyk. W tym miejscu powinny być strzałki, albo jakaś taśma, ponieważ znaczek można było łatwo przeoczyć i kilka osób tak zrobiło. Poza tym umieszczanie kropek 2m nad ziemią, nie jest dobrym rozwiązaniem. Powinny one się znajdować na wysokości głowy jeźdźca albo niżej, żeby specjalnie nie odrywać wzroku od trasy, a nie bawić się szukaj mnie a znajdziesz, ponieważ takie sytuacje mogą skończyć się niebezpiecznie. Co do samej trasy była ok. uważam, że w sam raz, ale dla początkujących już mogła sprawićproblemy. Dobrze, że mocniej nie popadało bo zrobiło by się ciężko.
Wiesz dodo co innego przejechać trasę lajtowo ją wyznaczając, możesz się zatrzymać, pomyśleć, a co innego jechać w rajdzie pod ciśnieniem, gdzie decyzje podejmujesz w ułamkach sekund

Witaj Galileusz. Nie Ty jeden poległeś na tym nieszczęsnym drzewie . Kolega z Ostródy siedząc na tyłku zastanawiał się co to za impreza się dookoła odbywa . Po pewnym czasie dojrzał swój leżęcy po drugiej stronie motocykl i zaskoczył o co chodzi . . Postanowiłem się go pod ukradkiem nocy pozbyć. Tego drzewa oczywiście . Był też ciekawy zjad na starej żwirowni , który jeden z nadjeżdżających quadowców na pierwszym kole skomentował stojąc na górze gromkim " O KU-WA !!!!! " : budząc salwę śmiechu wśród kibiców obok PKP na dole . Inny młody adept z klasy 50 osiągnał chyba 20 tyś obrotów jadąc z góry na pierwszym biegu . Planując ten zjazd przyjąłem zasadę , że zjechać każdy może jeden lepiej drugi gorzej.... . Zdjąć z rajdu akurat niestety nie mam ale postaram się zamieścić parę fotek z naszych wypraw po okolicy . Pozdrawiam wszystkich twardzieli quadowych .

Witaj moto*rebel . Na pewno masz rację . Inaczej znakuje trase ten kto ją zna . W feralnym miejscu strzałki były na krzaku wcześniej . Masa ludzi ich nie zauważyła . Z reguły szybko zawracali . np. drugiego dnia przeznakowałem krótki odcinek z uwagi na jazdę chłopu po kartoflach i to wytapetowałem dosłownie strzałkami 4 drzewa i nikt nie pojechał po nowemu . Ale ogólnie chyba było o.k. .

Pomimo, że urwałem koło, złapałem gumę i omal niezatarłem silnika, bo przez kapcia dachowałem z trawersu i nim odwróciłem sprzęt wyciekł mi prawie litr oleju było ok. W drugi dzień na podjazdach zrobiło się trudniej, bo lużna ziemia osunęła się i w niektórych miejscach na podjazdach zrobiły się piaskowe pułapki, gdzie nawet bomby miały problemy. Całe szczęście, że niepadało bo niechciłabym myśleć co by się działo, a może byłoby lepiej Tak czy owak myślę, że poziom trudności trasy był akurat i wbrew temu co mówi Galileusz, niechciałbym bawić się na rajdzie enduro w przeprawówkę i wozić wyciągarkę (lina wystarczy i tak musiałem jej używać) Błota było wystarczająco, żeby przejechać i żeby polec. Kwestia tylko oznakowania trasy niby znaczków było dużo, ale brakowało ich dobrego usytuowania, nie wysoko i niedaleko od trasy, bo jeśli nie ma drzewa czy miejsca na przyklejenie znaczka wystarczy wbić palik i po kłopocie. Ale myślę, że organizatorzy wyciągną wnioski i w przyszłości poprawią niedociągnięcia, żeby niebyło się do czego przyczepić na rajdzie.
Pozdrawiam

Witaj dodo, milo, ze do nas zawitales, zawsze można bylo poczytac o enduro widzianym okiem zawodnika, kibica, fajnie poczytac też o tej trzeciej stronie - autora trasy .



Tutaj z tym "nie wysoko" to te trzeba być ostroznym , bo sa miejsca w Polsce gdzie bywa enduro (nie będę wymienial nazwy ) gdzie umieszczone w zasiegu "zyczliwych kibicowskich lap" strzalki bardzo latwo zmieniaja kierunek, koleczka zmieniaja usytuowanie itp itd...
Czasem lepiej wytezyc wzrok, niz zauwazyc cos co prowadzi.... donikad



Tak co do tego drzewa, przypomniala mi się fajna historia, w 2005 objezdzajac podczas wytyczania trase enduro w Kielcach zdrowo wysypalem się na ukrytym w trawie, kawalek przed proba w Jezynowie pienku po wycietym drzewie (nieduzym, raptem 10-15 cm srednicy). Pewnie niektorzy go pamietaja
W pierwszym dniu rajdu ktorys z chlopakow, już nie pamietam kto, też na nim fruwal i opowiadal, jak koszacy kosa laczke tuz obok dziadzius powiedzial mu " panie, pan to jeszcze nic, ale pare minut temu to jeden takim wiekszym (pewnie 4K) tu dopiero koziolkowal"
W kazdym razie sa jeszcze zyczliwi ludzie, otoz na drugim okrazeniu pienka już nie bylo.
Dziadek wzial, i go po prostu wycial...

Witam wszystkich . Dokładnie z tego powodu część znaczków wieszałem stojąc na bagażniku na max wysoko . Co do kibiców to zgotowali nam dwie pułapki . Niewzły basenik - udało się nam rozgonić ich drugiego dnia i spuścic wodę oraz zagradzali skutecznie łatwe objazdy rowków . Żeby to wyeliminować trzebaby obstawić wszystkie ciekawe przejazdy swoimi ludźmi a tylu nie mamy . Na słynnym baseniku doszło nawet do szarpaniny miejscowych wyrostków z dwoma zawodnikami co kładzie złe światło na rajd . Niestety część kibiców utożsamia enduro z rajdem przeprawowym i nie rozumie idei rajdu mając frajdę z umęczania wszystkich w bagnach po pachy . są dwie drogi albo jechac zupełnie łatwo omijając wszystkie możliwe tego typu atrakcje lub kilku z nich zakosztować ale liczyć się z dodatkowymi zgotowanymi przez kibiców . W połowie lipca rusza tą trasą typowo przeprawowy rajd samochodowy . Dodatkowo dostaną jeszcze ciekawsze odcinki typowo przeprawowe . Zakładaja oni 5 godzin na pętlę . Myślę , że usatysfakcjonują tych kibiców jadąc na wyciągarkach jak w Camel Trophy po szyby w bagnie . Regulamin enduro nakazuje aby trasa była przejezdna dla każdego bez pomocy z zewnątrz . Więc z tym hardcorem przeprawowym na przyszły rok żartowałem . Ale nic nie stoi na przeszkodzie by zorganizować imprezę typowo przeprawową dla zaawansowanych błotniaków i górali . Pozdrawiam .

Faktycznie w kilku miejscach kibice mieli niesamowitą frajdę z przygotowywania pułapek dla zawodników. Wskazywali najtrudniejsze miejsca do przejechania - chyba oczekiwali większych emocji . Gdy próbowałem przejechać nieco bokiem, zauważyłem, że została tam poukładana misternie ściana z gałęzi, żeby nie można było ominąć przeszkody. Gdy jednak wgryzłem się w te patyki i przejeżdzałem bokiem przeszkodę słyszałem buczenie wywołane niezadowoleniem osób przygotowujących pułapkę, a za chwilę także salwę śmiechu, gdy na chwilę utknąłem w dziurze. Ale po chwili wsteczny, jeszcze jedna próba i już mnie tam nie było.
Za to żeby nie utrwalać jakiegoś złego obrazu kibiców, to chcę powiedzieć, że zdecydowana większość pozytywnie dopingowała, a wielu z wysiłkiem pomagało zawodnikom, ubrudzeni w błocie od stóp do głów.

Wracając do tych trudności: Jak wiadomo jeździmy bez wyciągarek i trudności nie mogą nas przerosnąć na takim rajdzie. Jednak uważam, że wysoka skala trudności, urozmaicenie rajdu jest tym co daje mu prawdziwą wartość. Zawodnicy w pierwszym odruchu nieco narzekają, ale później są zadowoleni, że zmierzyli się z trudnościami i je pokonali. Jest większa satysfakcja wracając do domu, z tego co się wywalczyło.
Wreszcie na trudnych trasach przejazdu rośnie rola sprawnego przejazdu. Ewentualna strata spowodowana spóźnieniem na PKC jest nie do odpracowania na próbach czasowych.
Reasumując, trasa powinna być raczej trudna, ale dobrze oznaczona, a czasy napięte.
I zróbmy wszystko, żeby enduro przetrwało gorsze czasy.

Napięte czasy to nie jest najlepszy pomysł, biorąc pod uwagę newralgiczne miejsca w których zagradzane są przejazdy czy jak wspomniano wcześniej szarpaniny z nieusatysfakcjonowanymi kibicami, będziesz próbował nadrobić stracony czas i jechać zbyt szybo, a to już tylko krok od niezuważenia w trawie guaza, pieńka czy innej przeszkody co może skończyć się nieprzyjemnie i o czym niejeden już się przekonał. No chyba, że punkty takie zostaną w jakiś sposób zabezpieczone lub odseparowane od nadgorliwców.