Rafał Sonik wystartował dziś w rajdzie Sardynii!Jest to trzecia już eliminacja w cyklu Mistrzostw Świata w Rajdach Terenowych Cross Country. Rajd trwać będzie 5 dni, a przed zawodnikami ponad 1600 kilometrów po wąskich, krętych i trudnych drogach i ścieżkach malowniczej, włoskiej wyspy.
Odmienność tej rundy w porównaniu do dwóch poprzednich jest diametralna i od razu odczuwalna. Kręte, prowadzące przez góry trasy prowadzone będą po skalistych zboczach. Inny rajd, inny quad, ale emocje pozostają te same.
„Oczywiście przed każdym startem, tak również i przed tym mam tremę. Ale liczę na to, że w miarę kilometrów ta trema zostanie zastąpiona przez poczucie już takiej pewności, którą buduję już od wielu lat jeżdżąc w różnego rodzaju zawodach.“- mówi Rafał Sonik.
Dodatkowo trudność rywalizacji na Sardynii podnosi kapryśna i bardzo zmienna aura. Dzisiaj wyjątkowo pogoda od samego rana sprzyjała zawodnikom. Na razie wbrew opinii, że rajd Sardynii jest zawsze deszczowy i zimny świeciło słońce i była bardzo ciepło.
„Jest gorąco. Może nie aż tak jak w Afryce, ale bardzo ciepło. Nie ma wiatru ogóle, jest stojące powietrze. Oznaczać by to mogło, że przez parę najbliższych dni będzie się na trasie kurzyć. Nie byłaby to dobra wiadomość.“
Na starcie do prologu poprzedzonym paru godzinnymi odbiorami technicznymi i administracyjnymi stanęło siedmiu quadowców. Trasa odcinka prologowego zorganizowana została w Olibii, co wiązało się z przejechaniem ponad 30 km. dojazdówki z tymczasowej bazy rajdu w San Teodoro.
„Prolog zorganizowany został na torze motocrossowym i wokół niego. Niestety wcześniej nie miałem okazji zapoznać się z nim, więc nie mogłem jechać na pamięć. Start odbył się w odwrotnej kolejności, czyli najpierw startowały quady, a potem cała reszta. Ja jechałem jako ostatni z quadów. Tor bardzo twardy, bardzo nierówny, wyboisty, z takim starymi koleinami w różne strony. Miejscami głazy i kamienie, szare, takie niewidoczne między krzakami. Bardzo dużo kurzu, który uniemożliwiał szybką jazdę i wyprzedzanie. Ukrywał zdradliwe miejsca, nierówności i pułapki. Właściwie prawie niczego nie widziałem, starałem się tylko utrzymać w śladzie. Ale nie narzekam. Trochę za dużo ciśnienia w kołach i za twarde amortyzatory, jak na taki odcinek.“
Dla startującego pierwszy raz w pełnym cyklu Mistrzostw Świata (w ubiegłym roku podczas pierwszej eliminacji w Abu Dhabi, Rafał uległ poważnemu wypadkowi, który uniemożliwił dalsze starty) zawodnika rajd ten jest bardzo dobrym treningiem nawigacyjnym i technicznym przed Dakarem 2011.
„Już teraz czuję, że będzie to rajd z bardzo twardym podłożem, po kamieniach, po głazach, po szutrach. Krętymi, wąskimi, górskimi dróżkami na dużych wysokościach. Czasami będą bardzo niebezpieczne fragmenty z przepaściami. Techniczny rajd. Bardzo trudna nawigacja, nie mamy GPS’a, nie mamy strzałki, nie mamy możliwości korekty, nie mamy za bardzo waypointów. Trzeba momentami co do 10 metrów nawigować. Wymaga to bardzo precyzyjnej kalibracji odległościomierza i przekalibrowania go precyzyjnie co chwilę.“
Ze względu na specyfikę rajdu oraz ukształtowanie terenu Rafał startuje na mniejszym, lżejszym quadzie Yamaha YZF 450. Taki wybór pozwoli na bardziej efektywną i łatwiejszą jazdę po krętych i wąskich trasach odcinków specjalnych.
„Jedziemy zupełnie innym quadem. W poprzednim rajdzie w Tunezji startowałem Yamahą , którą mam zbudowaną na Dakar. Teraz jedziemy Yamahą z niedużym silnikiem 450, fabryczny, bez przeróbek. Poprawiliśmy tylko doloty, wydech, filtr powietrza – takie rzeczy, które powinny spowodować większe zaopatrzenie silnika w mieszankę i lepszy wydech.“
Pierwszy odcinek rajdu liczy 406 km. Najdłuższy w ciągu 5 etapowych zmagań na Sardynii. Przed zawodnikami około 8-10 godzin jazdy na bardzo trudnej i ekstremalnej trasie. Na szczególna uwagę zasługiwać będą bardzo niebezpieczne i pochowane w wysokiej trawie głazy i kamienie. Dodatkowymi utrudnieniami mają być kilkakrotne przejazdy przez rzeki.
Po rajdzie Tunezji Rafał Sonik prowadzi w klasyfikacji quadów. Mamy nadzieję, że dobra passa nie opuści naszego quadowca.
„Bardzo proszę o kciuki, są one zawsze dla mnie najważniejsze i dzięki nim mam takie poczucie, że szansa dotarcia do mety i szansa na wynik jest największa.“
Do grona patronów medialnych startów Rafała Sonika dołączyło radio RMF FM oraz portal internetowy RMF24, a nowym partnerem została firma Amara.
Zapraszamy do śledzenia zmagań Rafała Sonika w trakcie Rajdu Sardynii na stronach
http://www.rafalsonik.pl,
http://www.atvpolska.pl oraz na profilu Rafała Sonika na Facebook.
-- dodano 28.05.2010 15:49 --SZCZEGÓŁOWY PLAN RAJDU TUNEZJI 2010 27.05 - Odbiory techniczne i administracyjne zawodników. Prolog Rajdu, ceremonia otwarcia i pierwszy briefing.
28.05 - 1 etap - San Teodoro – Arborea – 403 km. – 184,8 km odcinek specjalny
29.05 - 2 etap - Arborea – Teulada – dwa odcinki specjalne o łącznej długości 160 km.
30.05 - 3 etap – Teulada – Muravera – 296 km. Również dwa odcinki specjalne o łącznej długości 160 km.
31.05 - 4 etap – Muravera – Gavoi/Fonni – 334 km. Odcinek specjalny liczący 202 km. Najdłuższy OS w historii Rajdu Sardynii.
01.06 - 5 etap – Gavoi – San Teodoro – 320 km. Długość odcinka specjalnego 116 km. Wielki Finał Rajdu Sardyni
-- dodano 30.05.2010 20:44 --Emocje związane z pierwszym etapem Rajdu Sardynii już za nami. Ten najdłuższy w całym rajdzie, bo liczący ponad 400 km etap w całości należał do quadowca Rafała Sonika. Pierwsze zwycięstwo etapowe i podwójny sukces na mecie odcinków specjalnych na koncie Polaka na czterech kołach.
Starty zawodników do pierwszego etapu rozpoczęły się od godziny 7.30. Pierwsi ruszyli motocykliści, tuż za nimi quadowcy. Sardynia przywitała wczoraj słońcem i wręcz wakacyjna pogodą. Dzisiaj wręcz odwrotnie. Od samego rana padał deszcz, który sprawił, że warunki na trasie stały się jeszcze trudniejsze.
„Pogoda zmienna. Raz pada deszcz, raz jest słońce. Raz jest gorąco, raz zimno. W różnych miejscach, bardzo różny klimat. Co kilka kilometrów, kilkanaście zmieniają się temperatury i wilgotność.”
Bardzo trudny, wręcz ekstremalny pierwszy odcinek. Nawigacyjnie, technicznie i terenowo. Przejechanie 400 kilometrów zajęło zawodnikom prawie 10 godzin. Momentami średnia prędkość wynosiła 40 km/h, a tak naprawdę nie można było jechać szybciej niż 15-20 km w bardzo wielu miejscach.
„To niesamowite jak wymagający może być teren. Oczywiście są fragmenty wolniejsze i szybsze, ale tutaj na odcinkach specjalnych bardzo rzadko zdarzało się włączyć piąty bieg.”
Przewidywania Rafała Sonika i relacje innych zawodników, którzy z respektem i szacunkiem mówili o tym rajdzie ziściły się. Rzeczywistość nie zaskoczyła, ale dzięki temu można było się przygotować do warunków panujących na trasie nie tylko sprzętowo, kondycyjnie, ale również nawigacyjnie.
„Okazuje się, że rajd Sardynii to jeden z najtrudniejszych rajdów. A to dlatego, że całe podłoże jest kamieniste, skaliste i bardzo twarde. Szczególnie dla quadów. Mamy cztery koła i musimy po bardzo wąskich ścieżkach czasem prowadzić i to prowadzić szybko. Na dodatek bardzo trudno nawigacyjnie. Parę razy zgubiłem się, jak większość zawodników, nawet tych jadących w czołówce motocykli””
Na zawodników, jak zapowiadali organizatorzy na wczorajszym briefingu czekać miało wiele niebezpieczeństw i trudnych miejsce. Pierwsze z nich były tuż za startem odcinka specjalnego:
„Może na 6 kilometrze pierwszego odcinka specjalnego trzeba było się przeprawić brodom przez rzekę. Jednakże nie byliśmy w stanie tego zrobić bezproblemowo, gdyż przed nami w tejże rzece ugrzęzło 5-6 motocyklistów. Wystawały im same kierownice. Jedna nadzieją i ratunkiem okazały się nasze quady, którymi wyciągnęliśmy motocykle z błota.”
Jutro przed zawodnikami również bardzo długi, jak określił organizator na briefingu wręcz „maratoński”etap.
„Nie można jutro zlekceważyć jutrzejszych odcinków specjalnych. Bo chociaż będą krótsze niż dzisiaj, będą równie trudne i wymagające. A tym samym będzie się je długo jechało.”
-- dodano 30.05.2010 20:45 --W dzisiejszym „maratońskim” etapie Rafał Sonik utrzymał pozycję lidera. Po pierwszym odcinku specjalnym dojechał do mety jako pierwszy. Na mecie drugiego OS dojechał na 3 pozycji tuż za Pavlovem i Delesque tracąc 01.25 sek. do lidera w kategorii quadów.
Do dzisiejszego, II już etapu Rajdu Sardynii zawodnicy rozpoczęli starty już od 7.30. w niesprzyjającej pogodzie. Od samego rana było zimno, deszczowo i bardzo pochmurnie.
„Dzisiaj był bardzo, bardzo trudny dzień. W górach było bardzo ślisko. Rzeczywiście się nie dziwię, że motocykliści sobie nie radzili. Wystartowałem rano o 9.57 , a do mety dojechałem tuż po 20.00.
Powodem dzisiejszej straty Rafała był wypadek motocyklisty jadącego z numerem 016 – Ricardo Passigato. Nasz quadowiec w ramach zasad fair play pomógł motocykliście, aż do momentu przetransportowania go do karetki.
„Nie było sanitariuszy, więc musiałem pomóc znosić go na noszach kilkaset metrów w dół. Zapakowaliśmy go do ambulansu. Strasznie cierpiał. Miał połamane obie nogi. To stało się na takim podjeździe. Było dzisiaj kilka bardzo trudnych podjazdów i to stało się na jednym z nich. Wydaje mi się, że tak trzeba było zrobić. Przecież zwycięstwo nie jest celem, który należy osiągnąć za wszelką cenę.”
Dzisiejszy etap podzielony był na dwa bardzo trudne odcinki specjalne i kończył się w zamkniętej strefie militarnej. Zawodnicy musieli dojechać tam sami, bez pomocy swoich assistence i mechaników. Dzisiejszą noc spędzą również sami – oznacza to, że wszelkich naprawy pojazdów muszą dokonać sami.
„W nocy śpimy w namiotach na terenie wojskowym. Do lekkiej poprawki mam ramę pod siedzeniem, czemu się wcale nie dziwię i wyciek spod uszczelki, ale nie duży na szczęście. Był tak trudny teren, że jak zacząłem przepompowywać paliwo, to się zagapiłem parę minut i nie wiem, czy nie mam uszkodzonej pompy. Będę musiał to sprawdzić.
Jutro przed zawodnikami kolejny, III już etap liczący 296 km również jak dzisiaj z dwoma odcinkami specjalnymi. Trasa będzie wiodła z Teulada do Muravera.
„Mam nadzieję, że jutro będzie troszkę mniej ekstremalny etap. Dzisiejszy był trialowy. Podjazdy takie, że w normalnych warunkach mało kto by się odważył jechać. Dodatkowo błoto, głazy. Jeszcze na dodatek cały dzień musiałem zakładać ślad. To jest niesamowite. Przede mną jadą tylko motocykliści, wszędzie w trudnych terenach np. wysokich trawach robią tylko jeden ślad, a ja muszę zakładać drugi ślad. To powoduje, że jadę jak saper, który się myli tylko raz. muszę jechać zatem super ostrożnie.”
-- dodano 31.05.2010 08:16 --Rajd Sardyni po raz kolejny potwierdził, że należy do najbardziej wymagającyh i trudnych technicznie rajów z cyklu cross-country. Ekstremalnie trudne odcinki specjalne wpłynęły bezpośrednio na dzisiejsze problemy techniczne w quadzie Rafała. Dzięki dużym różnicom czasowym wywalczonym na poprzednich etapach dzisiejsze drugie miejsce na 2 OS nie pozbawiło go pozycji lidera.
Mimo problemów techniczynych na III etapie Rajdu Sardyni, będącego trzecią już eliminacją Mistrzostw Świata w rajdach terenowych, Rafał nadal zajmuje pozycje lidera w klasyfikacji quadów.
Pierwszy odcinek specjalny rozpoczął się tuż po wyjeździe zawodników ze strefy militarnej, kończącej tzw. "odcinek maratonowy”. Pogoda po raz kolejny, jak to na Sardynii – w kratkę. Wczoraj deszcze i zimno, dzisiaj pełne słońce, ciepło i miły orzeźwiający wiatr od morza.
„Dzisiejszy pierwszy odcinek specjalny od startu na biwaku. Najpierw przez poligon. Ślady, drogi we wszystkich możliwych kierunkach. To powoduje, że nawigacja jest strasznie trudna. Później wjechaliśmy w góry i było kilka fajnych dróg, ale w drugiej części odcinka była jazda takim grzebietem po głazach między płotami. Było to bardzo trudne, momentami myślałem, że niewykonalne. Musiałem kilka razy się zatrzymywać i łamać krzewy, które tarasowały drogę. Jedzie się po takich półkach skalnych i aby przejechać po nich quadem musiałem łamać te krzewy. Później bardzo strome zjazdy trawerami. Nie wyobrażam sobie, żeby można było tutaj przejechać ciężkim quadem dakarowym.”
Pierwszy problem techniczny pojawił się podczas kontroli quada przez mechaników z zespółu assistance ATV Polska Team. Zauważone zostało pęknięcie tylnego wahacza. Niestety nie było czasu na jego wymianę. Rafał musiał jechać dalej, mając na uwadzę dostrzeżoną usterkę. Sprawiło to, że po tak ciężkim terenie musiał jechać ze szczególna ostrożnością i zdecydowanie mniejszą prędkością. Dodatkowo pod koniec drugiego odcinka specjalnego Rafał złapał gumę.
-- dodano 31.05.2010 08:17 --Camelia Liparoti jadąca na quadzie (jedna z zawodniczek z Dakaru - jedyna kobieta na quadzie) miała poważną wywrotkę na ogromnym głazie, złapała gumę. Ale dojechała do mety i będzie walczyć dalej.