sms z 5 rano od Shoguna:
"Jacek ma połamany kręgosłup w 2 miejscach, żebra i zęby. Dużo załóg poległo na wydmach, do teraz jeszcze nie wszyscy zjechali. Marko po przeszczepie silnika leci dalej. Wóz serwisowy rozwalony - kamień na drodze. Griazlak Homarka ciągle robi z a dawcę. Rajd jest w pytę"

No tak sobie myślę, że można by ten rajd nazwać Rajdem Tutenhamona, coś dużo tych "przypadków" Dobrze że chłopaki z Off-Road Rescue Team wzięli 4 karetki
A Albert mówił, ze na wydmach zawsze pada dużo załóg, w ubiegłym roku też było bardzo dużo awarii, ale nie było jakiś poważniejszych wypadków, chyba poza rolką cywilnego pick-up'a

trzymam kciuki za wszystkie załogi, jak widać niektórzy się świetnie bawią i chyba to chodzi

Maroko wita

co do Homarka straszna wiadomość.

problem jest taki że on teraz nie może wracać samochodem na siedząco ani samolotem lecieć w fotelu.

sms od Rafała :

"Jest wszystko OK dojezdam calo i bez awaryjnie , idzie mi dobrze , sprzety sypia padaja jak kawki , wczoraj dwa odpadly , wczoraj dotarlismy do hotelu o 22 , a wyjechalismy o 10 rano 5OO km po pustyni, zp... taki ze nie ma czsu zjesc a sen to luksus , wczoraj wyciagalismy qlada wyciągarka z blota godzine taka tu jest AFRYKA pozdrawiam Rafal"

tak że jak na dwa dni rajdu, dla wypoczętych , przygotowanych riderów na sprawdzonych maszynach, - to gruubo jest

SMS od Pitera:

"Ale tu jazda! całkiem inny rajd, dziś odcinek 500 km 270 dojazdówki w deszczu i błocie, dużo nawigacji i wąwozów! super niebezpiecznie. Słusznie mówili, że odcinek Dakaru w Maroku jest najtrudniejszy. Jakoś sobie radzę, szanuję sprzęt i zdrowie, wszystko gra, jadę spokojnie i niestety wolno, ci co zapiepszali już korzystają z ubezpieczenia zdrowotnego, jeden niestety w pełnym zakresie..." Na razie mam słabe wyniki, ale jeszcze cztery dni jazdy, może odrobię!"

"Meta durniu" - pamiętaj!!!

No to pieknie się dzieje tam. Powrotu do zdrowia a reszta niech uważa

Piter pisze:

" Dziś będzie 350 km w pełnym słońcu, wydmy i dużo roadbooka Sprzęt (Can-am XXC ) po trzech etapach nie uszkodzony ale silnik i pasek łapią wysokie temperatury, zwalniam i to pomaga. (Piter ma zamontowany monitoring temperatury paska i płynu chłodniczego)
20 kilometrów po wydmach to uczucie jakiego jeszcze nie miałem, ale trzeba uważać bo są super zdradzieckie! Wszystko kręcę (Counturem Roam) więc pokażę.
Mało snu, dużo jazdy, no i pierwsza noc w hotelu ale krótka, bo serwis się zakopał a potem jeszcze kamień zaatakował na trawersie i teraz mamy dużo przyjaciół w lokalnych warsztatach
Trochę zawodników odpadło a reszta strasznie walczy.
Marko zapiepsza jak samobójca! Ja jadę jak moge - 10% - to pierwszy raz a mam plan dojechać bez strat.
Pudła nie będzie ale dojadę! Dziś 40 km przez wydmy!"

2can,
Homarek, to Marek Hopek, jemu po tej rolce z holowaniem nic nie jest, poobijał się i tyle. No chyba że po tym go Czarny Ninja zwalił z nóg i szczerze mówiąc to bym się nie zdziwił Obiecał jakieś fotki wstawić jak w hotelu zlepie neta

Jacek jest z CarolineTeam i z nim jest mało wesoło

Telefon z Maroko - 15 minut temu:
"Jacek Stelmaszczyk nie ma uszkodzonego rdzenia . Będzie transportowany samolotem do kraju, prawdopodobnie pojutrze. Powodem wywrotki był urwany wahacz.
Pogoda strasznie zmienna, raz deszcz który wszystko wypłukuje a za chwilę słońce robi z ziemi jeden wielki kamień.
Wczoraj w Grizlaku Kreta pękła rama, Maciek Albinowski urwał koło, obaj spędzili trochę czasu na naprawach.
Pierwszy dojechał do mety Łaskawiec.
Wyniki prześlę wieczorem smsem."

Wypadek miał Stelmaszyk Jacek, a Hopek Marek miał na szczęście tylko awarię quada.

Na stronie:
http://zz-top.pl/wyniki/rmc/2011/wyniki/
przedstawione są wyniki z każdego etapu i rezygnacje z dalszej jazdy.

Jak podaje RMF FM w dniu wczorajszym piaszczyste wydmy zaskoczyły wszystkich uczestników RMF MAROCCO CHALLENGE i jak wynika z relacji duże problemy z jazdą po wydmach miały także samochody, które z opresji ratowali miejscowi:

Aż 13 załóg na kilka godzin utknęło na pustyni. Ich powrót był możliwy dzięki młodym ludziom z okolicznych wiosek. Na motorowerach podobnych do naszych komarów prowadzili oni przez wydmy załogi na bezpieczne twarde podłoże. Pilotowali z taką łatwością jakby pod kołami zamiast piasku mieli twardy asfalt. Później okazało się, że specjalizują się w ratowaniu zawodników, którzy utknęli na wydmach, bo znają je jak własną kieszeń. (http://www.rmf24.pl/raport-morocco-challenge-2011)

Ta fota jest niezła

przejachać te 40 km przez wydmy okazało się największym wyzwaniem a tak się cieszyłem że tylko 50 km do przejechania. Ledwo to ukończyłem w sumie było 5 pętli po 3 pętli chciało mi się płakać.

Ja, prawdę mówiąc wolałbym osobiście takich fot nie ogladać, zdecydowanie wolę takie:




Zdjęcie z galerii RMF Morocco Challenge 2011 - dzień 3

Na trasie, szczególnie na wydmach zostało kilku zawodników, którym musieliśmy pomóc. Dwa campy na pustyni w bardzo złych jak na Afrykę warunkach, całodzienna ulewa oraz zmęczenie powodują, że zawodnicy jadą nerwowo i coraz mniej uważnie. To powoduje, że pojawiają się błędy. Niemniej jednak poza Jackiem, który najbardziej dotychczas ucierpiał w trakcie rajdu, żaden inny zawodnik nie wymagał hospitalizacji, a tylko dwóch uskarżało się na poobijanie i problemy z żebrami - powiedział Albert Gryszczuk. Mam nadzieję, że zawodnicy wypoczną dziś w hotelu i jutro pełni sił wystartują do kolejnego etapu. Szczególnie, że jutro też spotkają się z prawdziwymi wyzwaniami, wydmami i kolejnymi wyschniętymi jeziorami - dodał Gryszczuk.

http://www.rmf24.pl/raport-morocco-chal ... nId,369884

Czy to nie mój Pitek tak sobie poczyna