Relacja bez cenzury-autor Kret:
CT - Etap Nocny - fajnie jest
Jest fajnie, coraz bardziej mi się podoba ;D
20:00 odprawa, dostajemy roadbooki, przeglądamy je.. .zgroza, 5
kilometrów, z czego pięć albo sześć kratek opisanych "Winch" raz w
góre raz w dół. No, zapowiada się wreszcie ciekawie i mecząco.
22:00 start, pierwszy Szczurek z Wyszynem, poolecieli, przez rzeczkę
którą rano mielismy na Trophy Day przejeżdzaną. Szczurek miał trochę
problemow na kamieniach, ale pojechali. 2 minuty później startujemy My
(Dwa Kan był jak zwykle trochę nie doinformowany z wynikami, niestety
na nas padło zaszczytne drugie miejsce). Tym razem ja mam problemy na
kamieniach, chyba nawet tych samych. Jacek wcześniej przeszedł całą
trasę wiec wiedzielismy gdzie jest głęboko i pojechaliśmy garbami,
szybko przeszło. Potem... kolejne pieczątki na CP. na pierwszym
kilometr od startu dogonilismy Płock. Była tam szykana, głęboki rów,
poszło ekspresem, lecimy dalej, drugie CP, znow wspolnie, oni już
jednego quada opuszczają na winchu, my na zestawie alpinistycznym,
jeden quad, drugi quad, jestesmy na dole, w tym czasie chłopcy
skończyli ze swoimi dwoma i ogień, uciekają
Jedziemy za nimi,
kolejne kratki, popelnili błąd, my nie, teraz my prowadzimy,
dojezdzamy do rzeczki, Jacek przejeżdza, ja mam trochę problemow,
dochodzi nas Szczur z Darkiem, wyprzedzają i pojechali, znow kilka
kratek jedziemy razem do wielkiej polany pełnej krzaków na ktorej
wszyscy szukamy znaczków kolejnych, nic nie widać, w koncu Jacek
znalazł odpowiednią drogę, znow kolumną lecimy, w pewnym momencie
Krzysieniek wyprzedza Jacka i zaczyna prowadzić, dwie kratki i... znow
się gubi, zorientowalismy się z JB w miarę szybko i nawrotka,
znaleźlismy trase, płock nas doszedł ale już bez szaleństw jadą za
nami, dobilismy do rzeczki... Dwa Kan ogniem chlup do srodka, na
drugim brzegu stroma dwu metrowa scianka do wciągnięcia się i unimog
medyków jako punkt kotwiczny. Ja za nim, jacek i wyszyn chwile
póxniej, czepiamy się do unimoga i jedziemy, winche w ruch, liny mielą
się pod kołami, ale jakos dajemy rade, nawet bez spięć się udało
Wyjechał jeden quad, drugi, kinetyk, i partnerzy też są na brzegu, 450
metrów do mety, ogień, płock, zaraz za nimi my. Na mecie...
standardowy numer, chłopcy radarowcy zatrzymali się na linii mety,
jako że już raz nam ten numer zrobili, tym razem nie wytrzymałem, i
wypchnąlem swoim quadem szczurkową kawę razem z nim na siodełku za
linie, tam gdzie jest parking i można sobie stać dowoli. Sędzia tym
razem bez problemow wpisuje identyczny czas. być może tym razem
obędzie się bez sciemniania ze strony płocka ze byli wczesniej a my
nie wjechalismy na linie mety dokladnie tak jak to zrobili dwa dni
temu zmieniając po naszym odjeździe czas swojego przyjazdu na metę.
Ten etap wygrywamy dwoma minutami, jutro startujemy pierwsi. Po nas
kilkanaście minut później Ratyś z Witasem, a po kolejnych kilkunastu
minutach wspólnie Francuzi i Niemcy.
Poza tym z ciekawych rzeczy, chłopcy przeszli od słów do czynów i się
pobili, tzn. żeby być dokładnym, szczurek znany też jako wronowski
krzysztof nie zdzierżył na mecie i po kolejnej pyskówce nt. ich i
naszej jazdy uderzył Jacka, ale że ciemno było, wiec pewnie dlatego
wcelował w daszek kasku zamiast w twarz, już cos chyba kiedys
wspominałem ze mu mocniejsze okulary potrzebne, widac nie słuchał.
Poza tym, chciałbym zauwazyć że podobno Dziewczynek się nie bije
Jacek chciał oddać,ale nie zdążył
, sędzia wkroczył i rozdzielił, a
mogło być tak ciekawie. Ale, chyba nic straconego już usłyszelismy od
Krzysieńka że go dopadnie jak nikt nie będzie patrzył. Drżymy ze
strachu
Hehe, jak w Polsce prawie, tylko trochę drożej bo wpisowe w
euro
Generalka bez zmian 1/ Płock 2/ My +47minut (stracone 1h45m na naprawy
po wczorajszym wypadku) 3/ Ratyś ok. 1h30m za nami a dalej to nie wiem
niemcy i francuzi z dużymi stratami.
Poza tym zaczynają się dziać dziwne rzeczy, Zibiemu ktoś odpiął
sprzęgiełka przedniego mostu... na szczescie ma zwyczaj sprawdzania
tego zawsze przed startem, był mocno zdziwiony. Poza tym, jedna załoga
samochodowa - znana pod pseudonimem Ostrówek, od 44 calowych jodełek
ktore ma założone - napiera sobie tylko znanymi objazdami trasy... nas
się wsciekają, zobaczymy co z tego wyjdzie.
I tym optymistycznym akcentem, udaję się na spoczynek.
Jutro o 9 odprawa i o 11 start na odcinek
Quadziki nadal sprawują
się idealnie
Zaczynam się zakochiwać w 700'ce, ciekawe co na to
moja stara sześcsetka... ale jej też nie będzie źle