Polskie Stowarzyszenie Czterokołowców - ATV Polska - Forum - Zobacz temat - Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
Reklama1
Zobacz posty bez odpowiedzi | Zobacz aktywne tematy Obecny czas: 27.04.2024 18:40

Regulamin forum


REGULAMIN DZIAŁU "MOJE QUADOWE PODRÓŻE"

1. Ten dział służy do zamieszczania informacji i relacji z planowanych i organizowanych przez użytkowników forum ATV Polska wypraw, spotkań, zlotów.
2. Dział ma charakter niekomercyjny. Wszelkie komercyjne ogłoszenia, jeśli nie zostaną uzgodnione z Administratorem Forum, będą natychmiast usuwane.
3. Zamieszczane w dziale relacje, zdjęcia oraz filmy video muszą być wyrazem świadomego quadingu i spełniać wymogi zawarte w "Kodeksie quadowca ATV Polska". Wszelkie materiały niespełniające tego warunku będą natychmiast usuwane. Przeczytaj niniejszy Kodeks zanim umieścić swoja relację.

Kodeks quadowca ATV Polska

Niniejszy Kodeks ma na celu uświadomienie tego, co przystoi, a co nie prawdziwemu miłośnikowi quadów. Nie przestrzegając go, nie tylko łamiesz prawo, lecz także przyczyniasz się do kształtowania złego wizerunku naszej społeczności.

1. Nie jeździmy po parkach i rezerwatach w sposób celowy.
2. Zawsze zwalniamy przy pieszych pozdrawiając ich machnięciem ręki, zwłaszcza machamy małym dzieciom.
3. W sytuacji patowej pytamy o drogę, aby rozładować atmosferę, chyba, że może to być dla nas lub dla innych niebezpieczne.
4. Nie dewastujemy pól i terenów prywatnych.
5. Pamiętajmy, że wjazd do Lasów Państwowych, parków i rezerwatów jest nielegalny.
6. Używamy cichych układów wydechowych.
7. Nie śmiecimy, wszelkie odpadki wracają z nami.
8. Powiadamiamy władze, o nieprawidłowościach np.: odpady toksyczne, dzikie wysypiska, kłusownictwo etc.
9. Używamy pasów do wyciągarek, dzięki czemu nie niszczymy kory drzew.
10. Zaznaczamy w miarę możliwości wszelkie doły, druty i inne niebezpieczne przeszkody na GPSie, jeśli posiadamy takowy i dzielimy się tym z innymi.
11. Do jeżdżenia szukamy miejsc raczej wyludnionych.
12. Nie jeździmy po naturalnych zaporach ziemnych np.: wał przeciwpowodziowy.
13. Jazda pod wpływem alkoholu to poważne przestępstwo.
14. Zawsze ustępujemy pierwszeństwa rowerzystom.
15. Staramy się wzniecać możliwie najmniej kurzu, zwłaszcza w pobliżu ludzi i domostw.
16. Zwalniamy przy zabudowaniach i to BARDZO.
17. Zawsze kierujemy się ROZSĄDKIEM - np. nie jeździmy z prędkością stanowiącą zagrożenie dla ludzi i zwierząt!
18.W szczególnych przypadkach, kiedy nasz pojazd może kogoś przestraszyć zatrzymujemy się z boku i wyłączamy silnik.
19. Nie jesteśmy na tym Świecie sami, uszanujmy to.
20. Zawsze jeździmy w kasku i staramy się ubierać ubranie ochronne, tj: kask, gogle, rękawice, buzzer (żółw), pas lędźwiowy, nakolanniki i nałokietniki oraz buty ochronne.

Zebrał i sporządził, wespół z bracią quadową, Krzysztof Wolny-Tippo. Pomysł niniejszego kodeksu zrodził się tu.

Własność Polskiego Stowarzyszenia Czterokołowców-ATV Polska. Wszelkie prawa zastrzeżone.



Odpowiedz  [ 124 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna
Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa 
Autor Wiadomość
Q.T.B. Quad Team Bydgoszcz
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13.10.2009 19:44
Posty: 1175
Miejscowość: Bydgoszcz
Quad: Bombardier 800Rxtp
PostWysłany: 08.06.2013 17:00 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
Pięknie ! Dawaj dalej :uśmiech:

_________________
:strzałka: Filmiki marten707


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11.01.2010 18:21
Posty: 348
Miejscowość: ZST
Quad: Scrambler 1000
PostWysłany: 08.06.2013 22:12 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
Zawsze wiedziałem, że z Obiego to niezły bajkopisarz :^^D:
Czekamy na CDN...

_________________
https://www.facebook.com/scrambler850?ref=tn_tnmn


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16.09.2007 01:28
Posty: 491
Quad: Grizzly
PostWysłany: 09.06.2013 11:23 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
piszcie i jeszcze raz piszcie - czytam i czuję się tak jakbym by z Wami. SUPER !!!

_________________
Pozdrawiam


 
Profil Gadu-Gadu

Rejestracja: 01.10.2009 07:43
Posty: 279
Quad: KQ 750
PostWysłany: 11.06.2013 08:29 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
piszcie, piszcie opowiadajcie, dawajcie zdjecia, fantastyczna relacja fantastyczne zdjęcia :metal: :metal: :metal: :brawo1: :brawo1: :brawo1:


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17.04.2007 09:50
Posty: 457
Miejscowość: stolYca
Quad: another one ...
PostWysłany: 11.06.2013 09:47 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
Image

Żegnamy foczki wspólnym zdjęciem, czas ruszac dalej, najpierw stacja paliw bo zaczynam nam brakowac paliwa.
Na pobliskiej stacji szybkie tankowanie i wbijamy się już w głąb prawdziwej czarnej afryki.
Okazuje się, że naprawde czarnej - odbijamy na wschód i dalej na północ.
Mija kilkanaście - może kilkadziesiąt kilometorów (tutaj naprawde łatwo stracić poczucie odległości) i wbijamy się w krajobraz
bliższy relacjom z marsa czy sceneriom z filmów science fiction niż z wyobrażeniem o Afryce.

Image

Wszędzie kamienie, czarne sypkie podłoże, jakby żwir czy żużel - jak okiem sięgnąć po horyzont nic.
Tniemy tak dłuższą chwilę aż na horyzoncie coraz większe i większe zbliżają się do Nas kamienne góry.

Image

Dojeżdzamy do miejsca oznaczonego na nawigacji jako 'strange stones'.
Naprawde dziwne to miejsce - na środku abslotnie niczego widzimy jakby usypaną ogromną górę kamieni.
Gdybyśmy nie wiedzieli że to przecież niemożliwe, powiedzilibyśmy że ktoś (człowiek) ją specjalnie ułożył.

Image

Góra okazuje się naprawdę ogromna - chwila postoju, próba rozwiązania zagadki jak owa góra powstała i bez rozwiązania
jedziemy dalej.
Mijamy kolejne kamienne góry - krajobrazy niczym na zdjęciach z łazika Curiosity ;)

Image

Jedyne miejsce na ziemi które przychodzi mi do głowy to Etna na Sycylii.
Wśród tych wszechobecnych kamieni i żwiru żyje sobie chyba najdziwniejsza roślina na świecie.
Welwiczja przedziwna - nazywana również osobliwą - występuje tylko tutaj.
Pień tej rośliny osiągający 50 cm dlugości i nawet 120 cm średnicy - znajduje się pod ziemią !

Image

Z każdego pnia wyrastają dwa liście które pękają i dzielą się na mniejsze i znajdują się nad powierzchnią ziemi.
Jeszcze ciekawsze jest to, że rośliny te dzielą się na męskie i żeńskie i rosną osobno ...
Welwiczja wygląda jak uschnięte martwe liście a żyje i ma się dobrze nawet po kilkaset lat !
Rozgrzebuje butem wierzchnią warstwę kamieni, może pod spodem jest ziemia - nic z tego
jeszcze twardszy kamien jestem w szoku jak może przetrwac tutaj jakakolwiek forma zycia.
Znów matka przyroda Nas zadziwia ...


Wbijamy się w koryto wyschniętej rzeki i powoli zmienia się krajobraz.
Czarne podłoże zmienia się bardziej w piaskowe, pojawiają się rośliny i kamienie o przeróżnych kolorach i strukturach.

Image

Przez dłuższy czas pozostaje nam delektowac się widokami i kontemplowac ...
Mijają tak kolejne kilometry i nagle trach - zdeżak traci dwie opony i dwie felgi.
Miejsce niezbyt stworzone do takich przygłd - nie ma absolutnie szans aby dotarł tutaj samochód z jakąkolwiek pomocą.

Image

Jedni robią pożytek z młotka, kamienia i innych dostępnych narzędzi, pozostali robią pożytek z turystycznej, pasztetu i batoników
dzielnie dopingując tych pierwszych ;)
Próbujemy prostować felgi, zniszczenia jednak są zbyt wielkie opon nie udaje się też uratować mimo zastosowania wszelkiej
maści kołków, pianek, nawet 'strzał' z oparów benzyny na nic się zdaje :/

Image

Decydujemy się jechać na tym co zostało - przekładamy bagaże i powoli ruszamy na przód.
Niestety tempo jest absolutnie nie do przyjęcia. Rafał oddaje zdeżakowi jedno koło od swojego rincona.

Image

Z jednym kapciem zdecydowanie da się szybciej przemieszczać niż z dwoma :)
wiemy ze zastanie nas noc na pustyni w tym tempie - dzielimy się dwie grupy - trzy can-amy grzeją przodem do miejsca noclegu,
żeby zabrać z auta zapasowe koła i wrócić jak najszybciej i jak najdalej się da.
Ustalamy przebieg trasy żeby się przypadkiem nie minąć.

Image

Znów zmiana krajobrazu i pierwsze dzikie zwierzęta - antylopy i oryxy pojawiają się na kursach kolizyjnych więc trzeba być napradwę czujnym.
Kończy nam się paliwo - tankujemy co mamy i grzejemy na kemping - zdajemy sobie sprawe, że oprócz kół musimy zabrać jak najwięcej paliwa.
Zachód słońca choć krótki zapiera dech w piersiach - nie ma czasu na zachwyty trzeba grzać ile koni w rotaxach.

Image

Image

Na kamp docieramy niestety już po zmroku - widzimy że można było dotrzeć tutaj krótszą drogą - cóż trzymaliśmy się wytycznych zdeżaka i tak planujemy jechać spowrotem - pakujemy koło, tankujemy co pozostalo i wracamy z odsieczą do chłopaków.
Na szczęście nie musieliśmy się daleko cofać - mimo uszkodzeń udało im się w miarę sprawnie przemieścic w
kierunku noclegu (pojechali krótszą trasą ... nawet nie mamy sił myśleć co by było gdybyśmy się mineli w drodze powrotnej).

Image

W totalnych ciemnościach przejeżdzamy ostatnie kilometry między ogromnymi skałami po wielkich i ostrych kamieniach.
Na szczęście obyło się już bez przygód.
Kamp znajdujący się w korycie wyschniętej rzeki otaczają ogromne skały. Miejsce gdzie rozbijamy namioty wita nas zachęcającym napisem :

Image

Rozbijamy namioty odpalamy kuchenki, ogarniamy jakieś jedzenie i picie.
Nic to - jemy co komu wpadnie do ręki i wbijamy na swoje kwadraty ... nawet whiskacz nie znajduje amatorów.
Zasypiamy jak niemowlęta - niska temperatura w nocy zmusza do uzupełnienia odzieży.
Tej nocy Afrykańskiego powietrza nie przecina ryk polujących lwów czy wędrujących słoni - tej nocy króluje soczyste polskie chrapanie na siedem głosów ;)

Image

_________________
www.quadmania.pl


Ostatnio zmieniony przez obiv4n, 11.06.2013 09:47, edytowano w sumie 1 raz



 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03.01.2006 22:11
Posty: 1144
Miejscowość: Pinczyn
Quad: OUTLADER XTP 1000 Honda Rincon
Poprzednie quady: ATV 250 , Kymco MXU 500 , Kawasaki BF 750i , Kymco MXU 150 , Honda Rincon , Outlander XT 800R Wild Cat 1000
PostWysłany: 11.06.2013 12:42 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
Obi twoja relacja z wyprawy , nie pozwala mi pracować..... przepiękne wspomienia powracają jak bumerang . Z niecierpliwością czekam na dalszy fotoreportaż :>

_________________
https://picasaweb.google.com/ELPOL.RAF


 
Profil Gadu-Gadu WWW
Moderator Działu Polaris
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20.04.2010 12:07
Posty: 6567
Miejscowość: Józefosław
Quad: čtyřkolka
Poprzednie quady: 126p
PostWysłany: 11.06.2013 13:03 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
Fantastyczne :okok:
obiv4n napisał(a):
Mijają tak kolejne kilometry i nagle trach - zdeżak traci dwie opony i dwie felgi.
Miejsce niezbyt stworzone do takich przygłd - nie ma absolutnie szans aby dotarł tutaj samochód z jakąkolwiek pomocą.

Trzeba było zadzwonić do jakiegoś lokalnego quadowicza i pewnie koła by się znalazły... ;)

a ile mieliście zapasowych?

_________________
... no looking back

Wyprawy maqowe - blog


 
Profil
A.P.T. Poznań Team
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.09.2011 12:59
Posty: 469
Miejscowość: Kostrzyn Wlkp (no prawie)
Quad: Suzi KQ750
Poprzednie quady: Yamaha Bruin 350
PostWysłany: 11.06.2013 13:23 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
maq napisał(a):
a ile mieliście zapasowych?

wygląda na to że żadnej przy sobie, z tego co zrozumiałem 2 quady jechały na 3 kołach i po jednym "flaku".

_________________
RAJD TURCJA 2012
pozdrawiam, Krzysztof


 
Profil
Moderator Działu Polaris
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20.04.2010 12:07
Posty: 6567
Miejscowość: Józefosław
Quad: čtyřkolka
Poprzednie quady: 126p
PostWysłany: 11.06.2013 13:43 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
W samochodzie serwisowym ile zapasów było. To, że ze sobą nie mieli udało mi się przeczytać :lol:

_________________
... no looking back

Wyprawy maqowe - blog


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31.10.2009 17:50
Posty: 176
Miejscowość: zachodniopomorskie
Quad: Renatka 1000xcc
PostWysłany: 11.06.2013 14:12 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
[quote="maq"]W samochodzie serwisowym ile zapasów było. To, że ze sobą nie mieli udało mi się przeczytać :lol:[/quote
Tylko jedno do japońców + chyba dwie opony. Poprzez zawirowania organizacyjne przy pakowaniu kontenera wyszło też na to, że na trzy canamy mamy tylko jedną oponę.


 
Profil
Moderator Działu Polaris
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20.04.2010 12:07
Posty: 6567
Miejscowość: Józefosław
Quad: čtyřkolka
Poprzednie quady: 126p
PostWysłany: 11.06.2013 14:44 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
Ajaj! Wszystkiego nie da się zabrać niestety. Pewnie od tamtej pory każdy uważał o wiele bardziej. Rozumiem, że udało się jedno z kół naprawić? Felga dała się wyprostować? Opony też reanimowaliście?
Przyszło mi do głowy, że mogła tutaj pomóc dętka i dwie łyżki.

_________________
... no looking back

Wyprawy maqowe - blog


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31.10.2009 17:50
Posty: 176
Miejscowość: zachodniopomorskie
Quad: Renatka 1000xcc
PostWysłany: 11.06.2013 15:38 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
Wystrachaliśmy się naprawdę kiedy po dwóch dniach Rafał załatwił jeszcze jedną. Nie było już do śmiechu. A Zdeżak następnego dnia nie pojechał z nami tylko z naszymi lokalesami zaczął szukać i znalazł dwa nowe koła kilkaset kilometrów dalej. Bez tego byłby to koniec jego wyprawy, bo felgi były mocno trafione i przy prostowaniu zaczęły pękać.


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17.04.2007 09:50
Posty: 457
Miejscowość: stolYca
Quad: another one ...
PostWysłany: 24.06.2013 12:33 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
Image

Zmarznięci (jak to w afryce), zerwaliśmy się o świcie gotowi do dalszej eksploracji czarnego lądu.
Już pierwszy rzut oka na Naszego Hiltona i widać że niezbyt do bani wzięliśmy zakaz pozostawiania resztek żywności które mogą zwabić dzikie zwierzęta.
Coż - jak mawia Cejrowski - no risk no fun (no może to akurat kto inny ...).

Image

Kilka chwil zastanowienia co robimy najpierw - składamy kwadraty i ogarniamy kuwete czy najpierw coś zjemy i napijemy kawy ...
Wiadomo że quechue poczekają.

Image

Poranna toaleta - prysznice z ciepłą wodą i poranna gazeta na tronach ;)


Image


Image

Rzut okiem na okolice i narada co do reszty dnia. Zdeżak - wiadomo - goni z lokalesami w poszukiwaniu felg i opon do Hondy.

Image

W niejawnym głosowaniu zostałem wyznaczony na jednodniowego przewodnika stada. Mam nadzieję że podołam zadaniu.
Omawiamy wszyscy razem wspólnie ze Zdeżakiem mniej więcej jaką trasę wybrać, co jest prawdopodobnie warte zobaczenia no i najważniejsze - gdzie zatankować.

Image

Pakujemy namioty, ciuchy, szpej na auto i zbieramy się do drogi. Jeszcze tylko szybki serwis filterków, sprawdzanie oleju, płynu, dolewanie paliwa i wio ...


Image

Uzgadniam z chlopakami, że tniemy bez zbędnych postojów i marnowania czasu na ... po drodze.
Mamy szmat drogi i fajnie by było nie wracać znów po zmierzchu.

Image

Z drugiej strony decydujemy, że nie będziemy forsować tempa i uważać na sprzęt a szczególnie na koła i felgi.
Początek dnia to droga przez męke, kamyki zamieniają się z upływem kilometrów w ostre kamienie a te z kolei po chwili w głazy z krawędziami jak brzytwy.
Zastanawiam się czy dobrze zrobiłem wybierając krótszą drogę przez góry.

Image

Na szczęście przejeżdzamy przez góry bez strat (doświadczenie raiderów robi swoje). Jest już zdecydowanie bardziej płasko, trochę piaszczysto i odrobine jakby zielono.


Image

Zachowując odpowiednio duże ale bezpieczne (pozostając w kontakcie wzrokowym) odległości praktycznie bez postojów tniemy kilka godzin docierając wreszcie do szerokiej szutrówki.


Image

Powinna doprowadzić Nas do pierwszej atrakcji - wioski Damara - jak i do stacji benzynowej (już w tym momencie większośc goni na rezerwie).


Image

Natrafiamy po drodze na camp na którym postanawiamy chwilę odsapnąć i dać odpocząć rumakom. Jakże miła niespodzianka Nas spotyka - nie dość że jest zimne piwo z lodówki to jeszcze po krótkich pertraktacjach z kucharzem udaje Nam się przekonać go, żeby przygotował nam jakiś obiad ;)


Image

Korzystamy z okazji, że pojawia się zasięg gsm i nadrabiamy zaległości w kontaktach z rodziną i znajomymi w Polsce.


Image

Kucharz trzeba przyznać stanął na wysokości zadania - stek i 'sałatka' (trudno powiedzieć co to było) zrobiły robote i humory choć i tak świetne zdecydowanie wzrosły.


Image

Dopiliśmy zimne Windhoek'i po czym bez specjalnego pośpiechu zaczęliśmy zbierać się do dalszej drogi.


Image

Na camp zajechała w tym momencie wycieczka z niemieckimi turystami wśród których wywołaliśmy niemałą sensacje. Nie mogli uwierzyć, że te quady ściągneliśmy statkiem z europy i planujemy zwiedzić w ten sposób Namibie.
Robią sobie z Nami kilka pamiątkowych zdjęć, uściski dłoni i przy kręcących z niedowierzaniem głowami emerytach opuszczamy camping.
Decydujemy się najpierw odwiedzić wioskę Damara a poźniej wrócić kilka kilometrów zatankować sprzęty.


Image

Po kwadransie udaje mi się doprowadzić stado pod wioske-skansen. Chwila konsternacji - bo jakoś nie widzimy tutaj nic ciekawego kilka szałasów pod skałami ...
Jednak dochodzimy do wniosku, że skoro już przyjechaliśmy to wejdziemy - co nam szkodzi ;)
Naprzeciw Nam wychodzi młody chłopak i wręcza 'menu' - możemy wybrać sobie program zwiedzania - programy różnią się cenami, czasem i zakresem pokazów ... wybieramy środkowy.


Image

Przed wejściem kasa w której zebrała się chyba połowa wsi - bo jakby nie spojrzeć też byliśmy dla nich egzotycznym mięchem - zapytałem przewodnika czy dotarł tu ktoś na quadach.
Zaświecił białymy jak z reklamy colgate zębami i przecząco pokiwał głową - dając do zrozumienia że takich świrów jeszcze nie widzieli ;)

... tymczasem setki kilometrów od Nas - Zdeżak nie ustawał w poszukiwaniu felg i opon dla swojej Hondy ...


Image

-- dodano 24.06.2013 12:33 --

Po niezwykle sympatycznym powiatniu przez wioskowe 'dziewoje' wbijamy się między dwoma kamiennymi górami stanowiącymi jakby korytarz.
Jak tłumaczy nam przewodnik celowo wejścia do wioski były lokowane między skałami - dla bezpieczeństwa mieszkańców.

Image

Na wstępie uczciwie informuje Nas, że wioska jest swego rodzaju skansenem. On oraz inni 'mieszkańcy' wioski żyją tak naprawdę kilkanaście kilometrów stąd.
Tutaj założyli wioskę pokazową, żeby zarabiać na życie - jednak przede wszystkim aby kultywować tradycje przodków.
Zapewnia Nas, że każdy w tej wioske wywodzi się w prostej linii z plemienia Damara i dziedzictwo kulturowe jest dla nich najważniejsze w życiu ...

Image

Zwiedzanie wioski zaczynamy od miejsca, które roboczo nasz przewodnik nazwał 'office' - tak naprawdę był to szałas narad i mediacji.
Niezwykle ważne miejsce, gdyż członkowie plemienia nie tolerują jakiejkolwiek przemocy wobec współplemieńców.

Image

W przypadku kiedy ma miejsce spór - wódz plemienia - sadza zwaśnione strony w tymże szałasie i siedzą tam tak długo, aż nie dojdą do porozumienia.
Niezależnie jak długo taki pobyt musiałby trwać ;) Nie wiedzieć dlaczego - jednogłośnie poinformowaliśmy przewodnika, że u Nas w Polsce jest tak samo ha ha ha ;)
(nawiasem mówiąc przewodnik zaskoczył mnie - zapytał skąd jesteśmy przed naszym wejściem - mowie poland - już miałem zacząć tłumaczyć gdzie to - tymczasem On na to - Poland ? - europe - near Germany - przyznam szczerze - rozbił mnie)

Image

Kolejne miejsce w wiosce - to miejsce gdzie powstaje 'broń' i inne narzędzia z kamienia i metalu. Próżno szukać tutaj kowadła i młota - choć technologia ta sama - żar - rozpalamy do czerwoności, kształtujemy i formujemy.
Zgodnie oświadczamy przewodnikowi, że Nasza grupa to 100% pacyfistów i że chętnie przejdziemy dalej.

Image

Powoli zaczynamy w tym skansenie robić za atrakcje dla miejscowych ;) Nasz fanstastyczny humor i nastawienie widać udziela się lokalesom ;)
Mimo innych gości w skansenie (o nich za chwile) zdecydowanie prym w wiosce należy do Nas i ściągają w nasze pobliże kolejni mieszkańcy (a już szczególnie mieszkanki) wioski.

Image

Wbijamy więc za nieco skonsternowanym przewodnikiem do największego szałasu w wiosce. Szałas ten, jest czymś w rodzaju "saloooon'u".
W miejscu tym skupiały się za dnia wszystkie kobiety z dziećmy i zajmowały się tutaj właśnie dziećmi, wytwarzaniem wszelkich dóbr i przedmiotów codziennego użytku oraz szeroko pojętej "biżuterii" która to ma w tradycji plemienia zupełnie inne znaczenie.

Image

Jeśli chodzi o czasy współczesne - w miejscu tym kobiety zajmują się tylko wyrobem biżuterii - którą to będziemy mogli obejrzeć i kupić przed opuszczeniem wioski.
Nasza bezpośredniość i pozytywna energia ściąga do szałasu jakieś 3/4 wioski wywołując małe zamieszanie ;)

Image

Robimy sobie kilka pamiątkowych zdjęć i udaje się przewodnikowi przekoać Nas do zapoznania się z kolejnym atrakcjami wioski.
(dodam, że przed wykupieniem biletów zostajemy poinformowani, że możemy robić zdjęć ile tylko chcemy, filmować do woli a jedyna prośba do Nas to aby nie przedstawiać plemienia Damara w krzywym/złym zwierciadle ... prośba bez sensu bo ich po prostu nie da się przedstawiać w negatywnym świetle)

Następne miejsce z którym zostajemy zapoznani to szałas w którym starsi mieszkańcy plemienia uczyli młodych różnych prac i wykorzystania tego co matka natura daje.
Starzec zaprezentował Nam, przykład wykorzystania skóry zwierzęcej. Za pomocą jednego narzędzia (zrobionego przez Nich) potrafił 'obrobić' skórę lepiej, szybciej i efektywniej niż niejeden współczesny zakład garbarski.

Image

Pokaz ten miał na celu głównie uzmysłowić Nam, że w plemieniu Damara nic nie ma prawa się zmarnować. Skóra, mięso, włosie - wszystko ma swoje zastosowanie, przeznaczenie i przez pokolenia doszli do perfekcji w "nie marnowaniu" czegokolwiek.
Później - mając wiele czasu po drodze na zrozumienie ich filozofii i sposobu na życie - bedącego jakby nie patrzeć sposobem na przeżycie - trzeba przyznać - 'szacun'.

Wspólnie z Darkiem "Darpinem" starałem się w miare możliwości tłumaczyć przekaz naszego przewodnika - choć kątem oka widziałem, że spora część grupy zaczęła zwiedzać wioske swoim szlakiem wzbudzając aplauz i zaciekawienie lokalesów.
Oczywiście wszystko mieściło się w ramach szacunku dla ich kultury i nie miał miejsca żaden ruch czy zachowanie wzbudzające choć cień obiekcji mieszkańców wioski ... zresztą dowód na to otrzymaliśmy na końcu Naszej wizyty ...
Przewodnik widząc że może się to skończyć grubym party na pustyni a do tego poganiany przez przewodników wycieczek holenderkich i niemieckich starał się Nas delikatnie pogonić do następnego punktu programu obiecując że poźniej możemy zostać ile chcemy
(nie wiedział chyba co mówi więc tego dla jego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa jego współplemieńców nie przetłumaczyłem a Darek chyba nie zwrócił na to w ogóle uwagi).

Image

Przeszliśmy tak do szałasu 'gry' - tutaj dołączyli do Nas wspomniani wcześniej Holendrzy i Niemcy - choć zaczeli zwiedzanie conajmniej pół godziny po Nas ;)
Przewodnik starał się przekazać Nam zasady gry - przyznam szczerze, że ani ja ani Darek nie ogarnęliśmy jego tłumaczenia - czas na rozgrywkę pokazową - grał chyba lokalny mistrz i dziewczyna która od jakiegoś czasu nie odstępowała Naszej grupy na krok ;)
(nie ma opcji - widać było że Marcin zawrócił jej w głowie swoimi niebiańskimi oczami ...).
Pod koniec gry załapaliśmy z grubsza reguły i zasady - ja bym je przyrównał do mało znanej u Nas gry Backgammon ale zatrzegam - mocno z grubsza ;)
Ciekawsza była opowieść przewodnika, który uświadomił Nas, że gra ta była swoistym substytutem hazardu !

Image

Każdy członek pleniemia mógł zagrać z innym o cokolwiek a wynik gry był wiążącym obie strony :)
Niemcy i Holendrzy grzecznie przeszli do kolejnego punktu programu a połowa Naszego sQuadu rozeszła się po wiosce :)
Przewodnik pogodził się widać z faktem, że ta grupa zabierze mu nadprogramowy czas ;)

W końcu zaprowadził nas do kolejnego szałasu, po drodze prezentując m. in. jak zabezpieczali swoje zwierzęta przed kotowatymi na noc i kilka innych patentów 'wioskowych'.
Przyszedł czas na fascynującą prezentację skautowsko-harcerską czyli 'robimy' ognień pocierając drewienka ;)

Image

Cwaniaczyliśmy, że dla Nas to pikuś - chociaż fakt - faktem - pokaz zrobił wrażenie - ogień z niczego :)
Dowiedzieliśmy się między innymi, że jeśli chłopak/młody mężczyzna chciał poślubić dziewczyne - wcześniej MUSIAŁ przed wodzem plemienia rozpalić ogień w określonym czasie - inaczej - sory stary - nie możesz posiąść kobiety.

Image

Nasz przesympatyczny przewodnik trochę bezmyślnie zapytał czy ktoś z Nas chce spróbować - zanim zacząłem tłumaczyć rzucił szybko błagalnym tonem - maybe later ;)
Szybko zawołał jedną z dziewczyn (ta sama która nie mogła oderwać oczu od Marcina) i zaczął się pokaz lokalnego języka i miliona innych rzeczy naraz (sory nie wiedziałem co napisać w tym miejscu).

Image

Dziewczyna opowiadała o przeznaceniu i zastosowaniu roślin, ziół, owoców i innych darów matki natury w ich języku a Nasz przesympatyczny przewodnik opowiadał o tym po angielsku ...
"Młoda" jednak tak Nas czarowała, że nie potrzebowaliśmy rozumieć o co kaman :) Kilka razy z Darkiem wymienialiśmy spojrzenia w stylu "Ty tłumacz bo ja mam w d*pie treść co Oni z tym zielskiem robią" hahahahahaha.
Pamiętam tylko, że większość tych roślin ma wiele zastosowań - od walki z niepłodnością, aż po zastosowanie drzewka jako christmas tree (chyba że pokaz palenia niektórych ziół wpłynął negatywnie na moje pojmowanie języka Shakespeare).

Image

Niemniej ten pokaz zrobił na wielu z Nas mega wrażenia - i nie chodzi tylko o urok "młodej" ... gdyby nie to że turyści ze strefy euro czekali na dalszą część pokazu a ta nie mogła się odbyć bez Naszego przewodnika to byśmy w tym szałasie zostali do środy - "taka impreza".
Na koniec dowiedzieliśmy się, że te sławne świśnięcia i cmoknięcia w języku plemienia Damara głównie są do akcentowania i wiodące są tylko cztery - aha! nie mówcie o tym Cejrowskiemu bo on do tego dorobił mega filozofie - jak się okazało zupełnie bezpodstawnie :)

Image

Marcin dostał indywidualną lekcje świstania i cmokania ;)
Przyszło Nam przejść do pokazu plemiennego tańca i śpiewu.

Image

Tutaj bądźmy szczerzy - KOPARY NAM OPADŁY - discovery, travel channel i nawet kropka nad i tego nie pokaże ...
Cejrowski, Pawlikowska, Martyna ... no i Tony Halik to widzieli przed Nami - jednak zobaczyć to na żywo - ehhhhhhhhhh

Image

Szczęki nadal mieliśmy w parterze w okolicach butów ... pokaz się skończył a Nasz przewodnik podszedł do mnie i poprosił byśmy chwilę poczekali ...

Image

Niemcy i Holendrzy zostawili euro za pamiątki ukulane przez plemie a wystawione do sprzedaży ;)
Ledwo ich wypasione land rovery opuściły parking - przewodnik zaprosił Nas do tego najwiekszego szałasu i przemówił : teraz bardzo byśmy chcieli abyście zaprezentowali Nam pieśń z Waszych stron ...
Dodał, że jest to prośba całego plemienia i że są dumni z tego że mogli dla Nas zatańczyć i zaśpiewać. Bardzo jednak chcieli by poznać/posłuchać POLAND song ...
W morde jaka Nas konsternacja ogarnęła - co teraz - pszczółka maja - ona tańczy dla mnie - no hymn odpada ...
Pierdzielnął ktoś majteczki w kropeczki - pewnie by przeszło tylko nikt nie znał słów hahahaha
Wreszcie ktoś się zlitował i zaintonował "hej sokoły" ... jedna zwrotka, refren, druga zwrotka, refren - no i się skończyło bo nikt nie wie co dalej :)
Nagle wyrywają się dwie dziewczyny z plemienia i rytmicznie podskakując krzyczą hey sssss hey sssssss hey ssssss ... chwyciły rytm i już wszyscy tupaliśmy w refren ;)

Image

Powoli zbieramy się do wyjścia - przewodnik chwyta mnie za rękaw i pyta - gdzie nocujecie dzisiaj - hmmmmm -odpowiadam - strasznie daleko stąd w planie mamy jeszcze ponad 200 km ;(
Mina mu rzednie dość wyraźnie - mówi - szkoda - chcieliśmy Was zaprosić do Naszej wsi - zrobic party - nie tutaj powiedzial - nie w skorach tylko w jeansach i tshirtach (dosłownie tak powiedział!!!)
KuFFa jak mi przykro - nie tłumacze nawet chłopakom dosłownie - wiem że musimy pierdzielnąć w P&P kilometrów dzisiaj - inaczej plan całej wyprawy trafi - szczególnie że dziś na moich barkach jest doprowadzenie grupy do planowanego miejsca noclegu :(

Image

Z drugiej strony niech się cieszą - gdybyśmy wpadli do nich impreze zrobić - to skansen pewnie z tydzień miałby przerwe ...
Grzecznie mówie do chłopaków - zwijamy się stąd - mamy jeszcze ponad 200 km w linii prostej - puste zbiorniki a i południe już dawno za nami - zmrok mamy jak w banku ...

Tylko jak zdyscyplinowac chłopaków skoro dziewczyny z wioski same garną się do quadów i każda chce być w Piroman Racing Team :)

Image

Tak dotrwaliśmy do połowy dnia trzeciego ...

_________________
www.quadmania.pl


Ostatnio zmieniony przez obiv4n, 24.06.2013 12:33, edytowano w sumie 1 raz



 
Profil
Q.T.B. Quad Team Bydgoszcz
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13.10.2009 19:44
Posty: 1175
Miejscowość: Bydgoszcz
Quad: Bombardier 800Rxtp
PostWysłany: 24.06.2013 19:12 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
Pisz,pisz. Świetny materiał i kapitalne się czyta ta relacje. Dobra robota !

_________________
:strzałka: Filmiki marten707


 
Profil
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26.05.2009 20:01
Posty: 1764
Miejscowość: ATV KOTOŃ
Quad: xxc
PostWysłany: 24.06.2013 19:26 
Re: Namibia – połowa maja, pierwsza Polska wyprawa quadowa
Obi zajefajny opis. Super wyprawa super relacja

_________________
http://www.youtube.com/user/miro12a?feature=mhee


 
Profil WWW
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Odpowiedz   [ 124 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 24 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Forum style created by Pink Floyd Ringtones|Modified by Daniel.