Polskie Stowarzyszenie Czterokołowców - ATV Polska - Forum - Zobacz temat - Mazury - czerwiec 2017
Reklama1
Zobacz posty bez odpowiedzi | Zobacz aktywne tematy Obecny czas: 17.04.2024 00:59

Regulamin forum


REGULAMIN DZIAŁU "MOJE QUADOWE PODRÓŻE"

1. Ten dział służy do zamieszczania informacji i relacji z planowanych i organizowanych przez użytkowników forum ATV Polska wypraw, spotkań, zlotów.
2. Dział ma charakter niekomercyjny. Wszelkie komercyjne ogłoszenia, jeśli nie zostaną uzgodnione z Administratorem Forum, będą natychmiast usuwane.
3. Zamieszczane w dziale relacje, zdjęcia oraz filmy video muszą być wyrazem świadomego quadingu i spełniać wymogi zawarte w "Kodeksie quadowca ATV Polska". Wszelkie materiały niespełniające tego warunku będą natychmiast usuwane. Przeczytaj niniejszy Kodeks zanim umieścić swoja relację.

Kodeks quadowca ATV Polska

Niniejszy Kodeks ma na celu uświadomienie tego, co przystoi, a co nie prawdziwemu miłośnikowi quadów. Nie przestrzegając go, nie tylko łamiesz prawo, lecz także przyczyniasz się do kształtowania złego wizerunku naszej społeczności.

1. Nie jeździmy po parkach i rezerwatach w sposób celowy.
2. Zawsze zwalniamy przy pieszych pozdrawiając ich machnięciem ręki, zwłaszcza machamy małym dzieciom.
3. W sytuacji patowej pytamy o drogę, aby rozładować atmosferę, chyba, że może to być dla nas lub dla innych niebezpieczne.
4. Nie dewastujemy pól i terenów prywatnych.
5. Pamiętajmy, że wjazd do Lasów Państwowych, parków i rezerwatów jest nielegalny.
6. Używamy cichych układów wydechowych.
7. Nie śmiecimy, wszelkie odpadki wracają z nami.
8. Powiadamiamy władze, o nieprawidłowościach np.: odpady toksyczne, dzikie wysypiska, kłusownictwo etc.
9. Używamy pasów do wyciągarek, dzięki czemu nie niszczymy kory drzew.
10. Zaznaczamy w miarę możliwości wszelkie doły, druty i inne niebezpieczne przeszkody na GPSie, jeśli posiadamy takowy i dzielimy się tym z innymi.
11. Do jeżdżenia szukamy miejsc raczej wyludnionych.
12. Nie jeździmy po naturalnych zaporach ziemnych np.: wał przeciwpowodziowy.
13. Jazda pod wpływem alkoholu to poważne przestępstwo.
14. Zawsze ustępujemy pierwszeństwa rowerzystom.
15. Staramy się wzniecać możliwie najmniej kurzu, zwłaszcza w pobliżu ludzi i domostw.
16. Zwalniamy przy zabudowaniach i to BARDZO.
17. Zawsze kierujemy się ROZSĄDKIEM - np. nie jeździmy z prędkością stanowiącą zagrożenie dla ludzi i zwierząt!
18.W szczególnych przypadkach, kiedy nasz pojazd może kogoś przestraszyć zatrzymujemy się z boku i wyłączamy silnik.
19. Nie jesteśmy na tym Świecie sami, uszanujmy to.
20. Zawsze jeździmy w kasku i staramy się ubierać ubranie ochronne, tj: kask, gogle, rękawice, buzzer (żółw), pas lędźwiowy, nakolanniki i nałokietniki oraz buty ochronne.

Zebrał i sporządził, wespół z bracią quadową, Krzysztof Wolny-Tippo. Pomysł niniejszego kodeksu zrodził się tu.

Własność Polskiego Stowarzyszenia Czterokołowców-ATV Polska. Wszelkie prawa zastrzeżone.



Odpowiedz  [ 1 post ] 
Mazury - czerwiec 2017 
Autor Wiadomość
Moderator Działu Polaris
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20.04.2010 12:07
Posty: 6567
Miejscowość: Józefosław
Quad: čtyřkolka
Poprzednie quady: 126p
PostWysłany: 21.07.2017 10:30 
Mazury - czerwiec 2017
Niedługo trzeba było czekać na kolejny wyjazd z quadem na przyczepie. Miałem miesiąc na sprawdzenie maszyny, ale nie było specjalnie wiele pracy. Musiałem tylko posklejać wielokliny w napędach, wymienić jedną osłonę przegubu i drążki kierownicze, pospawać tłumik i naprawić owalne otwory w tylnych wahaczach.

Image
Image
Image
Image

Żadna sprawa. Dodatkowo przesmarowałem łożyska wszystkich kół.

Wyruszyliśmy na tydzień, 10. czerwca. Od domu to niecałe trzysta kilometrów, ale mazurskie drogi nie są tak dobre jak na zachodzie kraju i taki sam dystans jedzie się o wiele dłużej. Quad był przygotowany do jazdy i wystarczyło go sprowadzić na ziemię ;)
Zacząłem przygodę, jak zwykle ostatnio, od jazd z dziećmi. Zawsze na początku mają wielką ochotę na błoto, która potem nieco ustępuje innym atrakcjom. W każdym razie ze starszą pociechą zrobiliśmy pierwszego dnia większe kółko.



Kiedy sprawdzałem zamocowanie ekwipunku przed kolejnym wyjazdem, to zauważyłem, że fotel pasażera nie trzyma się na swoim miejscu. Pękła sprężyna mocująca. Musiałem sobie z tym poradzić, bo jeździć się bez niego raczej nie powinno, a w podróży może zajść potrzeba, żeby go zdjąć. Dorobiłem brakujący element dosyć szybko.

Image
Image

Pisałem już o tym, ale na Mazurach trzeba się poruszać po polmnych i leśnych drogach ze zdwojoną uwagą. Tutaj dosyć często korzystają z nich inne pojazdy. Jeżeli za zakrętem będzie inny użytkownik, a my wcześniej bardzo mocno nie zwolnimy, to bezpieczne zatrzymanie na piachu będzie niemożliwe. Turystów też latem sporo.

Image

Wszystko było jak należy. Quad pracował doskonale, drogi lekko mokre, zatem za mocno się nie kurzyło. Temperatura do jazdy idealna. Po pierwszym dniu, wypuściłem się na wyprawę sam. Trasa miała około 90. kilometrów po szybkich szutrach, zwłaszcza za Mikołajkami. Sporo tam się zmienia. Jeszcze kilkanaście lat temu nie było zdecydowanej większości pensjonatów wzdłuż lewego brzegu jeziora Tałty, na północ od Mikołajek i na południe od Rynu. Teraz chałup, samochodów i turystów zatrzęsienie. Do tego droga jest przygotowana do położenia asfaltu. Trzeba będzie zmienić trasę już na wakacyjny wyjazd. A szkoda, bo widoki piękne.

Image
Image
Image
Image
Image

Połowa drogi wypada w Mikołajkach. Wjeżdża się od strony... stoku narciarskiego… Tak, to nie pomyłka. Tamtejszy hotel, zaraz obok toru samochodowego, zbudował sobie górkę z wyciągiem dla amatorów sportów zimowych. Czegoż się nie robi, żeby przyciągnąć klientów. To nic, że zimy ostatnio kiepskie i śniegu nie ma prawie wcale.

Image

Miasteczko znam doskonale i wiem gdzie się zatrzymać, żeby odsapnąć, ale i przy okazji cieszyć oko.

Image
Image

Mały odpoczynek się przydał, bo drugi etap podróży, biegł po szerokich szutrowych drogach, na których naciśnięcie manetki do samego końca nie jest problemem. Osobiście tak nie jeżdżę. Nie lubię kiedy silnik pracuje na maksymalnych obrotach, ale nie jestem też maruderem. Po przejechaniu przez zabudowania, niemal od razu otwiera się ogromna przestrzeń nad jeziorem Łukajno. Droga wiedzie wśród łąk i pól, zatem widoczność jest niemal wszędzie doskonała.

Image

Gdy mam pewność, że niczego nie ma za zakrętem, to jazda nabiera o wiele szybszego tempa. Do tego zachodzące słońce i robi się niesłychanie.

Image
Image

Czasem tylko można spotkać baraszkujące koty ;)

Image

Kiedy tam jeżdżę, to zawsze przypominają mi się żeglarskie przygody. Pływało się, oj pływało… Skręciłem nawet w stronę Kanału Mioduńskiego, łączącego Tałtowisko z Jeziorem Szymon.

Image

Biwakowaliśmy przy nim podczas każdego rejsu. Droga jednak była zupełnie zarośnięta, a teren zabagniony, zatem nie pchałem się tam po pewne kłopoty. Odetchnąłem w połowie jego długości.

Image
Image
Image

Trasa prowadziła dalej na północ, do Rynu. W tamtejszym porcie stoją takie cuda.

Image
Image

Potem mam już tylko kawałek do domu. Spadł tam jednak niewielki deszcze i droga była nieco błotnista.

Image

Jest też tam bardzo ciekawe miejsce. Otóż terenowa dwupasmówka. Nigdy do tej pory czegoś takiego nie widziałem.

Image

Wypad był wyśmienity. Po drodze jednak, jeden pokrzywdzony przez los intelektem człowiek z piwem, pokazywał w moją stronę gesty sugerujące, iż chce dostać po gębie. Przed Rynem natomiast, inna postać w utytłanej koszulce, kiwała głową z dezaprobatą na unoszący się za mną kurz. Zwolniłem na długo przed człowiekiem tak, żeby pyłu nie podnosić z drogi prawie wcale, ale i tak było widocznie źle. Zawsze się zastanawiam, czy tacy ludzie grożą również w kierunku samochodów? Mało tego, wielu z nich jeździ przecież autami. No cóż, zupełnie to zignorowałem. Zawsze zwalniam koło zabudowań, pieszych, rowerzystów, zwierząt, samochodów i wskazań innych. Robię swoje.



Następny dzień zaczął się od suszenia ubrań.

Image

Kiedy Wiktor się dowiedział gdzie byłem, to nie było mowy, żeby nie zobaczył toru dla samochodów w Mikołajkach. Chciał jechać autem, ale szybko podjął projekt wyprawy do tego miejsca quadem. Założyliśmy kaski i popędziliśmy przed siebie. Szło nam bardzo sprawnie, bo pamiętałem drogę doskonale. Z pasażerem jechałem z większym brakiem zaufania do zakrętów i innych przeszkód terenowych. Cel został osiągnięty. Synek zadowolony, że popatrzył sobie na wiraże, po których chętnie pojeździłby ze mną samochodem.

Image

Potem zrobiliśmy rundkę po Mikołajkach i pognaliśmy z powrotem. Jeden z ostatnich odcinków przed domem, to szeroka i równa szutrowa droga. Ma pewnie z kilometr. Wiktor mnie zaskoczył, bo kiedy się rozpędziliśmy, to rozłożył ręce i szybował na quadzie. Miał z tego ogromny ubaw. Cieszyłem się razem z nim.

Mieliśmy też nieco inne atrakcje. Bardzo przyjemne dla oka.

Image
Image

Jeszcze tego dnia po południu Wiktor postanowił spróbować swoich sił na łące za stodołą. Próbował już miesiąc wcześniej sam dodawać gazu i bardzo mu się to spodobało. Przejechaliśmy zatem za siatkę i zrobiłem na ugorze tor. Chwasty się dobrze ułożyły i mały miał dokładnie wyznaczony obszar do szlifowania umiejętności. Nie było tam żadnych przeszkód, teren płaski. Chłopiec zna się na tyle, że potrafi quada uruchomić, zmienia biegi, na zakrętach włącza nawet kierunkowskazy. Generalnie dobrze zna całe sterowanie pojazdem. Po jeździe nawet wyłącza główne zasilanie.
… I zaczęło się.

Pierwsze kółko przejechałem razem z nim, na tylnym siedzeniu.

Image

Potem włączył bieg L i wio. Ja usiadłem na krześle, opędzałem się od komarów i gzów, i obserwowałem jego poczynania. Kółek nie liczyłem, ale było ich sporo. Następnego dnia było tak samo. Pierwsza tura jazdy przed obiadem, druga przed kolacją i trzecia wieczorem na światłach. Człowieczek przejechał w ten sposób ponad 54 kilometry :) Ja miałem za to okazję poobserwować jak pracuje maszyna i odkryłem, że klekocze lewy tylny przegub zewnętrzny :)

Image
Image
Image

Plany tak nam się ułożyły, że przedostatniego dnia pojechaliśmy w gości i nici z quadowania. Byliśmy niepocieszeni. Wiktor koniecznie chciał jeszcze pośmigać, ale nie zgadzał się na kółka za płotem, tylko miała być wyprawa. Nie dałem się długo namawiać oczywiście, chociaż było to nierozsądne, bo trzeba się jeszcze spakować, a trwa to przynajmniej godzinę, jak nie dwie.

Wystartowaliśmy w kierunku Mrągowa. Mam jeszcze jedną krótszą trasę, ale ma tylko czterdzieści kilometrów. A to przecież prawie nic dla wygłodniałych wilków terenowych.

Już na samym początku minęliśmy na polach VW Amaroka. Kątem oka zobaczyłem, że jechał nim mój kolega z podstawówki, który tam gospodarzy. Potem żałowałem, że się nie zatrzymałem, ale złapię go jeszcze w jakimś kombajnie :)

Image

Po drodze mieliśmy piękne widoki. Mazurskie lasy i pofałdowany teren mają niesłychany urok.

Image

Tutaj często jedzie się wolniej, żeby podziwiać naturę. Było jeszcze przed południem i temperatura nieco nam doskwierała. Do tego stopnia, że mały pasażer stracił ochotę na wyprawę i chciał wracać. Zrobiliśmy przerwę i dostosowaliśmy odzienie do aury.

Image

Wiktor odzyskał humor i popędziliśmy przed siebie. Przejechaliśmy raptem 40. kilometrów, a przed nami było jeszcze mocno ponad 60.

Image

Trasa miała nas zaprowadzić w ciekawe miejsca

Image
Image

i wkrótce wylądowaliśmy w miasteczku westernowym.

Image

Nie wchodziliśmy jednak do niego, bo czas nas gonił. Nie niepokojeni przez nikogo pojechaliśmy dalej.

Image

Pokonanie obwodnicy miasta odbyło się bez niespodzianek, chociaż jeździliśmy po śladach zostawionych na skarpach przy ekranach dźwiękowych na sporych wysokościach.

Image

Trasa wiodła dalej na północ koło jezior Juno i Kiersztanowskiego. Było bardzo urokliwie. Dotarliśmy do Świętej Lipki i wygospodarowaliśmy z napiętego kalendarza trzydzieści siedem sekund na zrobienie zdjęcia.

Image
Image

Było już prawie w pół do drugiej. Do celu zostało jeszcze ponad 30. kilometrów i byłem zmuszony do podjęcia decyzji o skrótach po asfalcie. Na początku nadrobiliśmy kilkanaście minut, ale potem wpadliśmy na pola na południe od Kętrzyna i polegliśmy. Najpierw był odcinek z chwastami dwa razy wyższymi od quada i koleinami zrobionymi przez ciągniki w błocie, które wyschło na beton. Jechaliśmy po tym bardzo wolno.

Image

Potem pomyliłem drogę i trzeba było wracać ponad kilometr. Na koniec piękna szutrowa autostrada okazała się dojazdem do żwirowni i była oznaczona jako teren prywatny, z zakazem wjazdu.

Image

Znowu musieliśmy zawrócić i przez kilka kilometrów jechać w przeciwną stronę niż powinniśmy.
Ostatnie jedenaście kilometrów do domu popędziliśmy po asfalcie. Nasza przygoda z quadem dobiegła końca. Otworzyłem bramę i Wiktor wjechał na podwórko. Ruszył dosyć odważnie i przyszło mi wtedy do głowy, czy zatrzyma się przed ścianą… Oczywiście, że nie! Przyrżnął quadem w kamienie, z których jest zbudowana. Pod murem stał spory pieniek i doszedł do wniosku, że jak trafi w niego kołem, to się zatrzyma.

Image
Image
Image

Na szczęście wygiął tylko mocowanie od lampy LED.

Image
Image

Echhh… te dzieci...

Image

_________________
... no looking back

Wyprawy maqowe - blog


Ostatnio zmieniony przez maq 21.07.2017 10:30, edytowano w sumie 8 razy



 
Profil
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Odpowiedz   [ 1 post ] 

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 11 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Forum style created by Pink Floyd Ringtones|Modified by Daniel.