Troszkę ode mnie. Podczas tej akcji więcej sił włożyłem w przygotowania i w dniu samej akcji działanie w bazie niżeli w samo sprzątanie, niemniej bardzo się cieszę z efektów - lubię działać, a efekty i opinie jakie do nas docierają dzisiaj są tylko motywacją do dalszych działań.
Spotkaliśmy się rano o godzinie 8.30 pod leśniczówką razem z Virtuą - by pognać w ustalone miejsce w lesie i zacząć rozbijać obóz. Ja jechałem strażackim Transitem załadowanym po brzegi potrzebnymi tobołami, zaraz za mną przyczepka z moim KQ. Łukasz swoim dłuższym od niejednej ciężarówki zestawem ( Dodge Ram z grillem na pokładzie + przyczepka z dwoma quadami+ rzesza tobołów w aucie).
Rozbiliśmy namiot, ustawiliśmy przyczepki i nasze samochody, znalazł się gdzieś stół i kilka krzeseł oraz miejsce pod ściągniętą plandeką przyczepki na soki, węgiel drzewny i cary które mieliśmy pod ręką.
Nim się obejrzeliśmy wybiła godzina 9.30 - zaczęło się nas pojawiać coraz więcej - zarówno nas z ATVFUNsQUAD-u, jak i naszych zaproszonych przyjaciół, leśników, strażników leśnych. Ja w tym momencie opuściłem bazę i udałem się na ul. Hetmańską do placówki opiekuńczo wychowawczej, gdzie czekała na mnie grupka młodzieży chętnej nam pomóc w trudach akcji - już dojeżdżając na miejsce doznałem szoku - przed bramą wejściem do budynku czekało siedmioro, może ośmioro dzieci ubranych w charakterystyczne jaskrawo żółte kamizelki z logo ATVPolska i ATVFUNsQUAD-u. Bez pardonu dzieci wskoczyły do auta i pognaliśmy ( oczywiście zgodnie z zasadami ruchu drogowego) na miejsce.
Tutaj wszyscy się przywitaliśmy, by krótkiej rozmowie z leśnikami udać się do lasu - pobieżny, ale znaczący podział na stosowne grupy już dużo wcześniej z Virtuą mieliśmy ustalony, także cała odprawa trwała naprawdę krótko. Część udała się "na Sławków", a reszta na miejscu sprzątała tereny Pieczysk i Szczakowej.
Nagle w bazie zrobiło się bardzo pusto - jeden quad - a przecież przed chwilą było kilkanaście maszyn - dwie osoby - Ja i Łukasz, tylko cieszę przerywają ochoczo pogwizdujące ptaki
. Jednak to nie trwało długo - zaczęły do nas dojeżdżać coraz to nowe osoby - po które z konieczności za każdym razem wyjeżdżaliśmy pod leśniczówkę - tam zostawialiśmy wszystkie samochody by w lesie nie robić niepotrzebnego zamieszania - były tylko niezbędne dwa pojazdy. Przybył Jacek i Bartek ( Visco), którzy od razu zajęli się grillem i tworzyli miłe zamieszanie w bazie. Nie zanudzając nie będę się rozpisywał kto kiedy i na jak długo przyjechał - ale "ruch" panował niezmiennie do samej 17.00 czyli zakończenia nasze akcji.
O 15.00 wszyscy zjechali się, chwila przerwy, gorący posiłek, coś do picia - soki, herbata, kawa, - chwila wytchnienia, czas na rozmowę - grupa quadowców oczywiście rozmawiała na wiadome im tematy, w tym dość znaczący czas poświęcono na macanie, podziwianie i wszelkiego rodzaju dywagacje na temat nowego quada Virtuy - Polarisa XP850, część osób po prostu rozmawiała na temat naszej akcji, a jeszcze inni wsłuchiwali się w ciekawe wypowiedzi naszego zaprzyjaźnionego leśnika Darka ( Leśny).
Na koniec odbyliśmy krótką, ale niezwykle ciekawą przejażdżkę z dzieciakami - ciekawą bo nie obyło się bez elementów przeprawy - niepozorny rów, zmienił się w przeszkodę nie do przejechania o własnych siłach przez niektóre quady. Po 6 km wróciliśmy do bazy - wszyscy z uśmiechami na twarzy, chodź niektórzy z nas bardzo brudni......
Kończąc naszą akcję wręczyliśmy dzieciakom upominki - Lasy Państwowe jak zwykle nie pozwoliły dzieciom odejść z pustymi rękoma, a od ATVPolska.pl każdy otrzymał miły gadżet - zarówno uczestnik akcji, jak i pozostali wychowankowie domu dziecka.
Myślę, że całą naszą akcję można uznać za jak najbardziej udaną - pogoda dopisała pomimo wcześniejszych prognoz, nikt nie ucierpiał - poza quadem Sanola
, a atmosfera która temu wydarzeniu towarzyszyła - na długo zapadnię nam w pamięci.
Dzisiaj finalnie kończąc akcję udałem się do Domu Dziecka jeszcze raz podziękować wszystkim wychowanką i związku z nadchodzącym dniem dziecka wręczyć paczki - dzięki wsparciu anonimowych sponsorów, każdy uczestnik akcji, i nie tylko , otrzymał pełno smakołyków.
Przed chwilą zmuszony byłem zdać samochód strażacki - i jakie było moje zdziwienie jak spoglądając na licznik okazało się, że w ciągu sobotniej akcji i dzisiejszego wyjazdu do Domu Dziecka zrobiłem 148 km
Pozdrawiam, Seba_gtc