He no i se dzisiaj we wszystkich swietych wyjechalem w teren... jak się okazalo trudny... oto pierwsza gorka z ktorej co prawda zjechalem bez problemu ale wjechac mi się nie udalo i dalem sobie spokoj:
Potem niestety na krawędzi wąwozu wziałem między koła kawałek drzewa... i nie mialem jak wyjechać...
Jak widać za mną przepaść:
po paru próbach zaczął się zsuwać bardziej i bardziej:
a tylne kola trochę się zakopały (za mocno)
No i stalo się co nieuniknione prawie bylo :/
Dodam tylko ze gdybym mial wyciagarke, to po pierwsze nic by się takiego nie stalo, a po drugie... jak już by się stalo to bym się umial sam wyciagnac... a tak 3h na kolege musialem czekac
no nic WIELKICH szkod nie ma chociaz to dopiero jutro ocenie jak jzu będzie jasno
generalnie lusterek już nie mam, jeden kierunkowskaz się ulamal, i trochę się kierownica przekrzywila ... zobaczymy :/