napędy zalaczane sa mechanicznie ale nie na ostro. Silniczek sterujacy napina sprezyne ktora jest polaczona z widelkami przesuwajacymi dolaczenie przedniego napędu - tak w duzzym skrocie
.Sprezyna jest napieta i czeka na wlasciwe ustawienie kol zebatych aby je "polaczyc". jeżeli jedziesz po rownym terenie i wszystkie kola maja jednakowa przyczepnosc to nie widze przeszkod aby zalaczyc/rozlaczyc przedni napęd. Nawet jak zalaczasz naped na postoju to i tak jest male prawdopodobienstwo, ze już zalapal gdyz kola zebate maga być w nieodpowiedniej pozycji i dopiero po ruszeniu zaskocza, dlatego nie wskazane jest gwaltowne ruszanie tuz po zapieciu napedow , az do czasu zaswiecenia kontrolki. To samo przy rozlaczaniu. Kola zebate moga być "napiete" i dopiero po ich zluzowaniu naped się rozlaczy.
Mam nissana patrola i tam jest czysto mechanicznie, na ostro, bez centralnego mechanizmu roznicowego , co wiaze się z ograniczeniem jazdy np.po suchym asfalcie.Czesto podczas zapinania napędu trzeba lakko ruszyc, aby dźwignia reduktora dala się przesunac w pozycje 4x4.
Wiekszos nowych aut ma napędy 4x4 oparte na sprzeglach wiskotycznych a tam dziala to w automacie na zasadzie "klejenia się" oleju np.Honda CRV.
Reszta aut ma centralny mechanizm roznicowy, który roznie się nazywa w zaleznosci od jego rodzaju , z wieksza, mniejsza lub zupelnie bez regulacji elektronicznej np.Toyota Rav4 II gen. już chyba zadne nowe auto nie ma recznego, mechanicznego zalacznia napedow bez centralnego dyferencjalu.
Napisalem tak po krotce, dla osob ktore nie maja zbytniego pojecia o tych sprawach, bez wdawania się w szczegoly,wiec "znawcow tamatu", proszę o nie lapanie za slowka
Co do tematu to ja zapinam i rozpinam napędy podczas normalnej jazdy przy stalej, niewysokiej predkosci bez zrywania przyczepnosci.