CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
Autor
Wiadomość
śmieszko
Rejestracja: 25.03.2011 14:55 Posty: 1546 Miejscowość: Transylwania, Sacuieu - Hunt the Wolf
Quad: Yes, We CanAm!
Wysłany: 05.09.2016 21:56
CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
Cześć, nazywam się Mieszko i chciałem nawiązać do mojego artykułu o rajdzie CFMOTO Hunt the Wolf, który ukazał się w najnowszym numerze (4/2016) magazynu Quadmania. Jako że dochodziły mnie głosy, że artykuł był mało konkretny i opisał tylko emocjonalną stronę rajdu pokuszę się w niniejszym poście o skromne uzupełnienie. Nie ma to sensu abym pisał wszystko od początku także gwoli zachęty po więcej wrażeń zapraszam do lektury Quadmanii, w której znajdziecie mój artykuł a także wiele innych ciekawych rzeczy ze świata rajdowego i nie tylko. A więc zaczynamy!
1.Koszt
Pierwszą i najważniejszą sprawą, której nie dotknąłem na papierze jest koszt wyjazdu na najtrudniejszy rajd techniczno przeprawowy na świecie. Pomijam sprawy związane z kupnem maszyny, części zamiennych i serwisu w trakcie trwania imprezy bo jest to sprawa indywidualna i te koszty należą do Was. Należy jednak wspomnieć, że dla każdego jednego zawodnika godzina czasu mechaników kosztuje około 20 euro. Przy moich problemach z quadem, za całą pomoc mechaników i części zapłaciłem około 80 euro (niestety nie pomogło). Głównym wydatkiem jaki trzeba ponieść jest wpisowe, hotel i oczywiście podróż. Wpisowe płatne do 3 miesięcy przed rajdem wynosi 550 euro, odpowiednio na 2 miesiące i miesiąc wpisowe wzrasta o 100 euro czyli końcowo za sam udział można zapłacić nawet 750 euro. Hotel Alpin, który był zdecydowanie najsłabszą opcją jeśli chodzi o standard i warunki z cennikiem wstrzelił się w 29 euro za noc w 3 osobowym pokoju z łazienką. W Hotelach o wyższym standardzie czyli Skiland i Andreea ceny za noc wynosiły do 40 euro. Warto wspomnieć, że miejsca w hotelach były przydzielane po kolejności wpisowego także – chcesz mieć ładnie, ciepło i wygodnie? Chcesz mieć wifi?– Wpłać pierwszy. Podróż oczywiście także jest sprawą indywidualną od pojazdu jakim będziecie się poruszać i jaki jest dystans do pokonania. My na bazę rajdu przebyliśmy ok. 1100 km z Wałbrzycha. Na miejsce wybraliśmy drogę przez Czechy, natomiast na powrót postawiliśmy na jazdę po naszym kraju z pominięciem Czech także do kosztów należy doliczyć Viatoll jeśli ktoś chce poruszać się u nas. Winiety na busa Fiat Ducato z lawetą wyglądają następująco: Czechy – 10 euro. Słowacja – (największa niespodzianka) – 10 euro za auto i 10 euro za lawetę co daje razem około 100zł. Węgry – nie chcę kłamać ale wydaje mi się, że 10 euro. Rumunia – tak jak w przypadku węgier, 10 euro. Ceny podaję orientacyjnie i nie ręczę za to, że w przyszłym roku mogą ulec zmianie. Jeśli chodzi o posiłki na miejscu, to organizatorzy za dodatkową opłatą zapewniają śniadania, kosztuje to około 4 euro za osobę dziennie. Za 10 euro jesteśmy w stanie najeść się po odcinku w porze obiadowej.
2.Organizacja
Coś co wywarło na mnie niemałe wrażenie, ogarnięcie 130 zawodników z czterech różnych klas, szło bardzo sprawnie. Dwa dni przed startem imprezy zostało otwarte biuro i ludzie, którzy jechali z daleka i zostawili sobie zapas czasu mogli się na spokojnie rozliczyć i odprawić nie wpadając nawet na zbyt duże kolejki, harmider zrobił się dopiero rano w dniu startu kiedy zjechali bardziej okoliczni riderzy i masowo zaczęli się wpisywać. Badanie kontrolne i wydawanie ichniejszych licencji także poszło sprawnie, fakt że kolejki nie dało się uniknąć ale uwierzcie mi, że taka kolejka to coś przyjemnego kiedy można zagaić do zawodników z całego świata, którzy zaraz mają stać się Twoimi rywalami. Oczywiście za badanie trzeba było zapłacić około 5 euro, niestety rajd ten nie należy do najtańszych aczkolwiek warto zapłacić nawet dwa razy tyle. Komunikacja z organizatorami i biurem także stała na najwyższym poziomie, każda ważna informacja była wywieszana na drzwiach biura do ogólnego dostępu. Przed każdym dniem rajdowym Oliver Renzler czyli główny organizator stawał na drewnianej scenie i przez megafon przekazywał do zawodników to, co czeka ich danego dnia na trasie, jak długi jest odcinek do pokonania i wszelkie ważne informacje i zastrzeżenia (jak dziś pamiętam tekst – Did somebody saw Dan Slavescu ? Tell him if he once again go throug a village with a 110 km/h I will kick him out of the race) z szczerym uśmiechem od ucha do ucha – coś wspaniałego. Przed pierwszym odcinkiem należało oddać do biura swój gps w celu wgrania tracka, gps po każdym odcinku wracał do biura w celu odczytania czasu i ewentualnych rozminięć z trackiem, za które groziła dyskwalifikacja jeśli popełniło się coś takiego więcej niż raz. Do zawodnika jego urządzenie wracało dopiero rano całkowicie wyczyszczone z wgranym tylko i wyłącznie jednym trackiem (dla odpowiedniej klasy) do przejechania tego dnia.
3.Rywalizacja
Rajd został podzielony na 6 zróżnicowanych dni wyścigowych z czego dzień pierwszy to test dla klasy Extreme, pozostałe klasy tego dnia odpoczywają. Rywalizacja odbywała się na zasadzie śladu w GPS’ie Garmina. Organizator po wpięciu do komputera widział zgodność naszego śladu z trackiem wgranym przez nich, każde 100 metrowe odstępstwo kończyło się dyskwalifikacją tego dnia (żółta kartka), dwa dni dyskwalifikacji – dyskwalifikacja holistyczna z całego rajdu, (czerwona kartka). Oprócz zgodności, ślad pokazywał też czas w jakim przebyliśmy trasę, gdyż należy pamiętać że CFMOTO Hunt the Wolf to wyścig, nie rajd przeprawowy, nie znajdziemy pieczątek w absurdalnych miejscach, mamy tracka do przejechania w zabójczym tempie i to wszystko.
4….No właśnie, „To wszystko” czyli tylko tyle i aż tyle.. – TRASA
Pomijając to, żeby w trakcie nawigowania się nie pomylić, co na tym rajdzie jest naprawdę najtrudniejszym zadaniem do wykonania, na naszej drodze staje wiele przeszkód, które normalnie spowodowałyby u człowieka popukanie się w czoło i jazdę spokojnym tempem do domu. Wyobraźcie sobie, że lecicie właśnie (bo jazdą tego nazwać nie można) ze 300 metrowego pionowego zjazdu (zjazd brzmi zbyt łagodnie, bardziej urwisko do tego pasuje) poprzesiewanego korzeniami, w koleinach ślizgając się niemalże jak na sankach i jeszcze musicie spoglądać w Navi czy aby tam 150 metrów do góry nie trzeba było zboczyć trawersem o 10 metrów w prawo i pojechać w ogólnym rozrachunku całkiem inną koleiną. Track na tym rajdzie, był tak pogięty, że ludzie rozsądni aby przejechać klasę extreme, muszą się wyłączyć do tego poziomu, że nie wiedzą jak się nazywają i po prostu przeć przed siebie. Tak jak powiedział Waldo, ten rajd przedefiniował słowo „Draper”. Jednak bywały momenty, w których rajd dawał odpocząć, szczególnie w dłuższych odcinkach, zdecydowanie najbardziej intensywny był test do klasy extreme, 10 kilometrowa pętelka, prowadzona po najbardziej pionowych i najdłuższych drapach i zjazdach jakie widziałem. Przerywnikami były krótkie przeprawy po korytach rzek, w wąwozach, czy szybkie przeloty po górskich drogach. Reszta to sama wspinaczka wysokogórska. Niestety o późniejszych etapach nie mogę się wypowiadać bo dotrwałem jedynie do 2 dnia wyścigowego, ale z opowiadań było tylko trudniej, dochodząc do kończącego rajd zjazdu, w którym organizator przewidział asekurację alpinistyczną polegającą na linach i karabinkach przypiętych do quada z jednej strony a do bieżni zrobionej z lin przyczepionych do drzew z drugiej na mega długim zjeździe. Miałem przyjemność spróbować swoich sił także w klasie Crossover, zanim mój quad popsuł się na dobre przejechałem ¾ tracka tej klasy trzeciego dnia. W tej klasie rajd to już zupełne inne ściganie, czasami nawet bardziej niebezpieczne gdyż w Crossover track nie przewiduje żadnego z elementów, które czekają na extremów. W głównej mierze ściganie polega na dużo łatwiejszych przeszkodach, które i tak występują sporadycznie, a wodą na młyn jest gnanie po przecinkach, połoninach i szutrach wyprzedzając kolejnych zawodników, nie raz idąc na noże w zakrętach tak jak na rasowym Quadcrossie. Dlatego mówię, że wcale nie było tam bezpieczniej, było zdecydowanie łatwiej pod względem technicznym ale bezpieczniej wcale, prędkości osiągane w klasie crossover po dość wymagającym terenie są czasami niebotyczne i także często trzeba było myślenie schować w kieszeń żeby nadążyć za najlepszymi tej klasy.
5.Sprzęt
Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że rajd w klasie extreme można próbować przejechać wszystkim ale wygrać można tylko Can Am’em czy Polarem. Po prostu nawet w amerykańskich dwucylindrówkach zaczynało brakować pary a tutaj jeszcze – oho, 150 metrów podjazdu. Na takich górach Amerykańskie zabawki mają niestety ogromną przewagę, praktycznie sprzętem o pojemności poniżej największych Japończyków lina szła by co 5 minut i przepinki byłyby tak uciążliwe że nie miałoby to nic wspólnego z rywalizacją a bardziej jazdą dla siebie. Wyposażenie to indywidualna kwestia, na pewno dobra winda, bo nigdy nie wiadomo kiedy się może przydać, jak najmniej szpeju na quadzie i dobre opony do jazdy technicznej. Złotego środka w doborze opon nie ma, dla mnie PitBull był trochę za ciężki niekiedy za to widziałem mnóstwo quadów z porozcinanymi innymi modelami opon. Także coś za coś. Do takiego rajdu trzeba być przygotowanym, wyposażonym w profesjonalne ochraniacze, nie tylko buzer i kask ale także ochraniacze kolan to trzy warunki, które trzeba spełnić aby zostać dopuszczonym do startu, ja dla własnego bezpieczeństwa jeździłem w kołnierzu Leatt Brace GPS 5.5. Przydatnym sprzętem jest też camelback, właściwie na tym rajdzie nie ma czasu na przystanki na picie także rurka z wodą to najlepsze wyjście ze wszystkich możliwych aby w trakcie gonitwy się odpowiednio nawadniać.
6.Atmosfera
Wreszcie aspekt, który chciałem opisać od początku. Jeszcze nigdy nie przeżyłem czegoś takiego, w jednym miejscu spotyka się 130 osób, zapalonych specjalistów jazdy górskiej z różnych państw. Opowieści w różnych językach wieczorami przy piwie, umęczeni ubłoceni ludzie nie do poznania po odcinkach opowiadający o ich dzisiejszych „rollover’s”. Współrywalizacja, pomoc na trasie i zawziętość rywali. Wspaniała trasa, która odciska piętno na człowieku. Jedzenie i regionalna palinka. I wieńcząca wszystko impreza z uhonorowaniem zwycięzców… To trzeba przeżyć, tego się nie da opisać. Od momentu kiedy jadąc na miejsce zobaczyliśmy okolicę bazy rajdu i przepiękne widoki do momentu, kiedy musieliśmy wyjechać.. To zdecydowanie największa przygoda w moim życiu. Największym marzeniem teraz stało się ukończyć tą wspaniałą prestiżową imprezę i zająć jakieś dobre miejsce.
To tyle gwoli opisu, chętnie odpowiem na Wasze pytania i mam nadzieję, że dołączą się do niniejszego postu koledzy, którzy byli tam ze mną czyli Waldo, Mayer, Rafał, Paweł i Jakub a także rodzina Jakub, Marek i Paweł Śliwa wraz z Alexem Mazurkiewiczem
Re: CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
No mało było w Quadmanii . Teraz też mało Zresztą gdybyś maczkiem cała gazete zapełnił tylko o tym , też było by mi mało Piszcie chłopaki jak najwięcej o tym co Was tam spotkało i jakie wrażenia po tym macie. Czekam na więcej. Gratulacje dla zwycięzców jak i wszystkich bez wyjątku, którzy mieli odwagę zapolować na wilka
Re: CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
Pisałeś o 4 klasach. Wymieniłeś extreme, crossover...Co dalej jakie są zasady i jak się w nich jeździ? Bo co ciekawe widziałem na jednym ze zdjęć CF Moto 550 które raczej ani w jednej ani w drugiej grupie nie miało czego szukać.
_________________ Szukam towarzyszy do wspólnych wypadów z okolic Babic, Ożarowa Mazowieckiego i ogólnie zachodniej części Wa-wy
śmieszko
Rejestracja: 25.03.2011 14:55 Posty: 1546 Miejscowość: Transylwania, Sacuieu - Hunt the Wolf
Quad: Yes, We CanAm!
Wysłany: 06.09.2016 11:57
Re: CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
Nie widzę przeszkód aby stworzyć po parę teamów do klasy Adventure z ludzi, którzy chcą jechać a niekoniecznie quad kojarzy im się ze strzałem strachu i adrenaliny. Zapraszam, następna edycja już w kwietniu [SMILING FACE WITH SMILING EYES]
Dojedzie , nie dojedzie ale w końcu to CF Moto Hunt The Wolf - to musi jakaś cfka jechać Ale zapewne oglądałeś film i dla niedowiarków X8 obleciała Extreme bez problemów - o czym rider tu (18:28) mówi:
_________________ V2.....sound of madness
Ostatnio zmieniony przez Robsson, 06.09.2016 12:20, edytowano w sumie 1 raz
śmieszko
Rejestracja: 25.03.2011 14:55 Posty: 1546 Miejscowość: Transylwania, Sacuieu - Hunt the Wolf
Quad: Yes, We CanAm!
Wysłany: 06.09.2016 16:26
Re: CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
Robsson DKfan
Cfmoto oczywiście jechały w każdej klasie i faktem jest, że mega kozak George Saico, który normalnie ściga się tam Renegadem 800 XXC został zasponsorowany i ukończył rajd w klasie extreme mega zmotanym Cfmoto X8 Także da się ale tak jak mówiłem, można jechać wszystkim, wygrać można tylko Puszką lub Pralką. Natomiast kontynuując:
7.KLASY
Tak jak mówiłem, w rajdzie występują cztery klasy, z czego jedną jest UTV, którą pozwolę sobie pominąć gdyż totalnie nic o niej nie wiem, prawdopodobnie UTVki jechały trasą klasy Crossover urozmaiconą o różne wariacje na temat przeszkód i wąskich ścieżek (jednego dnia organizator zapowiedział, że na trasie przydadzą się piły bo nastąpi torowanie sobie drogi).
Reszta klas to:
Adventure - lajtowa trasa podana w formie wygodnej mapki, na której podane są współrzędne miejsc, w które trzeba dotrzeć i zrobić z tego miejsca zdjęcie (fotopieczątka) ukazujące krajobraz wraz z uczestnikami rajdu, conajmniej 2 quady i jeden jeździec. To zdecydowanie najprzyjemniejsza klasa bo w wyższych nie ma czasu na podziwianie scenerii a czasami aż się łezka w oku kręciła, że nie można stanąć i zrobić tych paru fotek. Polecam ludziom, którzy chociaż trochę ogarniają GPS i chcą przeżyć fantastyczną przygodę. Bardzo mili rywale i wspaniała atmosfera wspólnego zwiedzania. Z kim na bazie bym nie pogadał kto jechał w Adventure to byli najbardziej przyjaźni i wyluzowani ludzie co przy reszcie przyjaznych i wyluzowanych wyróżniało się niesamowicie. Estończycy jechali grupą CFMOTO, goście po 50, z żonami, z kuframi, z jedzeniem i zwiedzali przy czym jeszcze obok tego rywalizowali w klasyfikacji To jest dopiero zabawa!
Crossover - Tutaj zaczyna się robić konkretnie, organizator trasę opisuje jako extreme z wyciętymi elementami ekstremalnymi, co moim zdaniem a mogę się mylić trochę rozmija się z prawdą. W dniu w którym jechałem w tej klasie nie minąłem się ani razu z klasą Extreme. Crossoverem rządzą dłuuuuuugaśne szybkie przeloty i krótkie wspinaczki i zjazdy, zdecydowanie nie tak groźne jak w klasie Extreme. Leci się przyjemnie szczególnie ludziom, którzy uwielbiają naciskać gaz w opór bo tutaj można i widok mijanych kolejnych gości to coś wspaniałego. W crossover i extreme elementem wspólnym jest jazda po tracku, rysowanie własnego śladu i czytanie przez organizatorów Twojego czasu i odstępstw od trasy.
Extreme - Nie chcę się za bardzo powtarzać, klasa dla ludzi, którzy ponad wszystko kochają adrenalinę i źrenice równe z wizjerem gogli, które mają na nosie. Trasa tyczona po tracku, liczy się czas przejazdu danego dnia i zgodność. Praktycznie cały czas trasa prowadzona po najbardziej ekstremalnym terenie jaki możecie sobie wyobrazić. Aby napisać coś nowego nie o górach, jednym z elementów trasy był na przykład dłuuugi odcinek po połoninie gdzie jadąc wzdłuż tracka napotykaliśmy ogromne kamulce, po których trzeba było skakać jak motocyklem trialowym niemalże. Takich kwiatków i przeszkód, których nie spotka się nigdzie indziej jest mnóstwo, wystarczy chociażby obejrzeć film z roku 2016 i dotrwać do momentu, w którym ukazany jest Vlad Cozma przeprawiający się swoją Renią przez coś co organizator nazywa "Alaską", jest to ten moment, kiedy gościa idącego obok quada goni ogromniasty głaz i jest to to miejsce, które widnieje na drugim zdjęciu podpunktu "5.Sprzęt" mojego pierwszego posta.
Jeśli ktoś miałby więcej pytań proszę je zadawać a ja postaram się odpowiedzieć jak najszybciej.
Re: CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
Jestem na urlopie, ale wezwany do tablicy odezwę się niebawem. Tak szczerze: mimo upływu trzech miesięcy nadal żyję tymi sześcioma dniami gonienia za Wilkiem. Mimo iż wg tabeli nie zająłem szczytnego miejsca w osobistych rankingach mam się czym pochwalić. O szczegółach wkrótce.
_________________ PAZUR POWER STEERING is ̶f̶o̶r̶ ̶p̶u̶s̶s̶i̶e̶s̶ OK! :p HUNT THE WOLF - zobaczyć i ̶u̶m̶r̶z̶e̶ć̶ jeździć do samego końca. Mojego, albo......
Re: CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
Mieszko, bardzo dziękuje za wiele istotnych informacji których nie uzyska się "planując wpłatę zaliczki na wymarzony start w HtW" Myślę że do Ciebie wrócę z pytaniami przed przyszłym rokiem
_________________ ZMORA ZaZu Quad Team Quadowa Grupa Południe
Re: CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
o Jacku..dziękuje, dziękuje ale za wysokie progi jak na moje stare nogi Jednak są tacy którzy ....chyba chcą się sprawdzić więc trzeba im będzie pomóc jako przekaźnik forum - zainteresowany
_________________ ZMORA ZaZu Quad Team Quadowa Grupa Południe
Re: CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
Nie dam rady zebrać się na raz więc będę wrzucał jak coś mi się przypomni lub padnie pytanie. Zapewne kilkukrotnie przekroczę granicę skromności, ale to chyba pozwoli ocenić imprezę innym osobom, które mnie znają (nawet jeśli tylko z forum) Od dawna przyglądałem się tej imprezie. Oglądałem relacje na YT, przeglądałem wnikliwie stronę Organizatora. Wielokrotnie dochodziłem do wniosku, że zawodnicy z filmików nie potrafią jeździć i można by im tam pokazać polską szkołę jazdy draperskiej. Mimo to zawsze miałem jakiś hamulec. Puścił po którejś tam rozmowie ze Śmieszkiem na PMP w 2015 roku. Szybka decyzja i konsekwentne działania doprowadziły temat do końca. W krótkich hasłach o rajdzie: - jest to wyścig terenowy, gdzie liczy się prędkość - jest w nim mnóstwo elementów trudnych (draperskich w każdej formie) - błoto jest przypadkowe i nie stanowi wielkiego wyzwania - o wyniku można marzyć tylko maszyną dwucylindrową o pojemności >750 i z dobrym zawiasem Osobiste spostrzeżenia po tych 6 dniach, 450 km i 3 razach użycia wyciągarki: - pokonałem w tym czasie więcej własnych granic niż przez ostatnie 10 lat quadowania - gdybym pojechał tam turystycznie nie odważyłbym się wjechać nawet na odcinek testowy - na odcinkach technicznych nawet KQ750 naciskałam na czołówkę - na odcinkach przelotowych nawet nie podejmowałem walki (koniec moich możliwości przy 70km/h, koniec możliwości seryjnego zawieszenia 80 km/h, renaty mijały mnie z prędkością znacznie powyżej 100 km/h) - ważna jest umiejętność czytania GPS i orientacji w terenie (takiej harcersko-traperskiej) Inne osobiste sukcesy i porażki: - jechałem im skopać tyłki - dojechałem jako jedyny z Polaków - jako jeden z czterech każdego dnia wyjechałem i wróciłem (jednego dnia przy dużej pomocy Rafała i Przema) - dwukrotny mistrz USA nie dojechał (a ostatniego dnia jechałem blisko niego) - ten sam Mistrz uścisnął mi rękę, wyraził uznanie i przyznał, że wzbudzałem jego litość jak mnie zobaczył na początku na KQ - dojechałem najsłabszym quadem w stawce - bez wspomagania - na seryjnym zawiasie - gdybym nie pomógł temu miłemu Rumunowi na CF to do dziś by stał w błocie po siedzenie - gdyby on mi nie pomógł to...i tak bym był 10 - gdybym nie pomógł jednemu Niemcowi...to wtedy bym był na 8 miejscu - wróciłem na tarczy, ale z podniesioną głową, bogatszy o cały wór doświadczeń - byłem przekonany, że KQ tak nie jeździ - byłem przekonany, że umiem już wszystko - wrócę tam, skopać im tyłki - potrzebuję tylko Renegade 1000 XXC (już zbieram) (to ostatnie spostrzeżenie wyszło z ust Organizatora )
_________________ PAZUR POWER STEERING is ̶f̶o̶r̶ ̶p̶u̶s̶s̶i̶e̶s̶ OK! :p HUNT THE WOLF - zobaczyć i ̶u̶m̶r̶z̶e̶ć̶ jeździć do samego końca. Mojego, albo......
Re: CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
Słowa uznania i szacunek Na filmie widać i słychać okrzyk przyszłego zwycięzcy ( to Ty - dobrze mi się zdaje? ) .... nie jednemu się śnic ta scena będzie po nocach i przypomni jak Cię zobaczą na starcie na Renacie . Powodzenia następnym razem.
Trochę słów a jak dużo mówi o klasie wyścigu.
_________________ V2.....sound of madness
Ostatnio zmieniony przez Robsson 07.09.2016 21:43, edytowano w sumie 3 razy
Re: CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
Robsson napisał(a):
Na filmie widać i słychać okrzyk przyszłego zwycięzcy ( to Ty - dobrze mi się zdaje? )
Niestety nie. Udzieliłem kilku słów wywiadu, ale widocznie był to bełkot bo nie został użyty Ten krzyczący to nasz, Polak (Kuba), który na odcinku nocnym był drugi i tak wyraził radość z faktu. W jednym miejscu błędnie podpisany 'Rafał Maślanka'. Mnie widać kilkukrotnie w czasie jazdy (zielona kurtka, żółty plecak, czarna bestia bez oryginalnych lamp ) WAŻNE: Warto znać angielski (podstawowy język organizacyjny) lub/i niemiecki, włoski, rumuński. Jeżeli ktoś ma kłopoty z tym językiem na żywo/szybko to warto poświęcić trochę uwagi przed rajdem stronie rajdu. Właściwie jest tam wszystko co należy wiedzieć. W żaden sposób nie przygotuje to na rzeczywistość (trudność terenu), ale pomoże.
Wiele cennych uwag przed rajdem udzielili nam chłopaki z teamu Śliwa. Był to ich czwarty udział, wiedzieli dużo i chętnie podzielili się informacjami. W tym roku osiągnęli sukces: 1 i 2 miejsce w crossover
GPS koniecznie dwa w zasięgu wzroku, bez map, jeden na 50m, drugi na 200m. Czytania tracka nie da się do końca nauczyć - trzeba wyczuć samodzielnie; mi udało się już drugiego dnia i to był najważniejszy element moich sukcesików. Rumun na CF też to zauważył i wielokrotnie podążał za mną, choć trzeba mu oddać, że kierownikiem jest przednim i przeszkadzała mu tylko maszyna a osiągnięcie mety jest jego dużym sukcesem.
_________________ PAZUR POWER STEERING is ̶f̶o̶r̶ ̶p̶u̶s̶s̶i̶e̶s̶ OK! :p HUNT THE WOLF - zobaczyć i ̶u̶m̶r̶z̶e̶ć̶ jeździć do samego końca. Mojego, albo......
Ostatnio zmieniony przez Waldo, 08.09.2016 14:17, edytowano w sumie 1 raz
śmieszko
Rejestracja: 25.03.2011 14:55 Posty: 1546 Miejscowość: Transylwania, Sacuieu - Hunt the Wolf
Quad: Yes, We CanAm!
Wysłany: 08.09.2016 14:25
Re: CFMOTO-HUNT THE WOLF 2016 ŚMIESZKO - Moje wrażenia!
Oj tak, język dużo ułatwia, organizatorzy kazali tłumaczyć nieanglojęzycznym kolegom ale mimo wszystko warto znać samemu bo a nóż ktoś czegoś nie wychwycił co akurat dla Ciebie może być ważne. A co do GPS, ja jechałem na jednym, póki jechałem to dawałem radę poruszać się w szybkim tempie i w przyszłym roku również zamierzam jechać na jednym urządzeniu chociaż posiadanie dwóch to pewnie mega ułatwienie. Ja też mogę wybronić się tym, że mam hehe młode oczy
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 5 gości
Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum Nie możesz edytować swoich postów na tym forum Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum Nie możesz dodawać załączników na tym forum